czwartek, 24 stycznia 2013

Tłumny nalot

Heh... Na kolejne zaliczenie nie poszłam. Chciałam się nauczyć, serio, serio! Jednakże, gdy tylko spojrzałam w slajdy i zobaczyłam same cyferki - spasowałam.


A ponieważ psychologia decyzji, którą próbowałam sobie przyswoić z dzikich wykresów została zrozumiana przeze mnie w taki sposób, że nawet, jak zdam idąc na egzamin przez zawieje i zamiecie, uszczęśliwi mnie to tak samo, jeśli nie zdam w cieplejszą temperaturę czułam się niemal dumna... No ale może coś pomyliłam ^^'?

Byłam przekonana, że wybieram jak najbardziej humanistyczny fakultet i dupa. Większość z dziedziny ekonomii. No, ale dowiem się, co było i może jakoś tam z teorii ogarnę? Jak nie, biada wykładowcy.


Śmieszne, ale do studiów, mimo że wymarzonych i że dostałam się na nie za 3 razem dopiero, podchodzę bardzo lekko. Psychologia po 3 latach nauczyła mnie jedno wielkie NIC. Owszem tematyka jest ciekawa, ale nijak nie przygotowuje do zawodu. W dupie mam kto, jaką teorię stworzył i w którym wieku, w dupie statystykę i psychometrię. Fajnie, że wiem jak tresować zwierzęta, czy jak powstają u nas emocje, fajnie wiedzieć, jak działa nasza pamięć, ale nie umiem zrozumieć, jak ma mi się to przydać w przyszłości? Wyglądałoby to tak chyba:

ZROZPACZONA WDOWA: Ale ja za nim tak tęęęęęęęsknięęęęę!!!!
JA: Spoko, loko, czas zagoi rany, bo nasza pamięć działa tak i tak. 

Albo:
JA: Każdy tak reaguję na stratę ukochanego, bo czujemy tak i tak, ale to tylko związki chemiczne, więc co mi tam będzie pani wmawiać o jakiejś miłości. A właśnie? Wytresować pani psa?

Dobrze wiem, jakie interesują mnie kierunki zawodowe i pomijając ściśle chemiczne procesy i budowę mózgu, niewiele z tego, co chciałam, dowiedziałam się nowego. Kogoś kto postanowił zostać psychologiem w wieku 10 lat, ciężko zaskoczyć czymś nowym (no może te dzikie fakultety), więc stawiam na praktykę. Gdyby nie wolontariaty i staże, a także mój własny pobyt w szpitalu psychiatrycznym i terapia, nie umiałabym się zachować wobec pacjenta. Dziś zbieram pochwały, jak odgrywane są jakieś scenki na ćwiczeniach, bo zawsze wiem co powiedzieć, ale przeraża mnie, że praktyki prawdopodobnie stracę na parzeniu kawy, a otem mam liczyć na siebie. A reszta? Nic dziwnego, że po gorszych uczelniach nie można znaleźć pracy w tym zawodzie, ale chyba nie rozwiązuje to problemu.

No ale na razie walić uczelnie i pracę, bo zaraz po lekkiej sesyjce są przecież ferie. Tzn. są ferie, jak się zda... No ale już trochę zaleciało mi powietrzem z wolności i muszę powiedzieć, że uwielbiam ją tak kreatywnie wykorzystywać, jak zostając w domu i patrząc, jak ciotka rano musi zapierniczać w ten mróz. To takie... takie... urocze ^^'. Kto chce się do mnie dobrać, musi przytachać tutaj swój tyłek. O dziwo wczoraj przytachały go aż 3 osoby.

1) matka z laptopem, który miewa grypę i nie chce się uruchamiać, mimo że ktoś doinstalował mu drugi system (obie visty).
2) A., który stwierdził, że po pół roku czas dokończyć szlifowanie u mnie tego sufitu, co mu na łęb zleciał
3) moja przyjaciółka Ate, która do mnie zadzwoniła z płaczem:
- MOOOOOOOOOONIAAAAAAAAAAAAAAAAA..... ON UMAAAAAAAAAAAAAAAAAARŁ! Czytam sobie książkę i nagle komputer na mnie pisnął i się wyłączył!!!! ON JUŻ NIE ŻYYYYYYYYJEEEEE!


No to powiedziałam, ze A. u mnie jest i jak chce niech weźmie lapka do nas. Potem ze 2 h patrzyła się, jak A. go rozbiera, jakby operował najważniejszą osobę w jej życiu -_-'. Niestety poszła płyta główna i raczej taniej jej będzie kupić nowego lapka.Tak to jest, jak się kupuje komputer, tylko dlatego, że jest turkusowy...

Potem wróciła do domu i zaczęła mi narzekać, e to straszne, bo nie ma internetu, nie ma komputera i zaskakujące, że narzekała mi na fejsie -_-'. To się nazywa uzależnienie. Skądś dorwała łącze, ale mało jej ;P.
Cóż... pewnie miałabym podobnie. 

Mimo to było mnóstwo śmiechu. Nabijaliśmy się trochę z rozpaczy Ate, aby rozładować atmosferę, koty świrowały, a ciocia... ciocia, która potrafi być nieznośna, w końcu była zadowolona i radosna. Wcześniej nie rozumiałam jej lęku przed samotnością, ale gdy zbiegło się do nas tyle ludzi i było tak wesoło, do aspołecznej mnie dotarło. Dotarło, że to ja będę mieć życie, jakie wymarzyła sobie ciotka, i że tak mało je doceniam, bo dla mnie to takie oczywiste, że te osoby w moim życiu są i będą.... I chyba tak... chyba mam ochotę na więcej ludzi i częściej.

32 komentarze:

  1. JA to jak na razie nie myślę o studiach ;P
    Biedny Pan komputer...

    OdpowiedzUsuń
  2. Po każdym spotkaniu w większym gronie mam ochotę na więcej i częściej...Tak raz na 2 miechy się uda wszystkich odpowiednio ustawić. Ale fajne to, oj bardzo.
    I życzę aby ferie były feriami w 100%

    OdpowiedzUsuń
  3. (bla bla bla) wytresować pani psa? - mój ulubiony moment w tej notce! a ta przyjaciółka też dobra ^^ to fajnie, że Ci się nie nudziło ;) aby ferie były feriami, a nie poprawkami ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaaa, studia rzadko kiedy przygotowują do zawodu. Ale niestety trzeba mieć ten papierek.
    Ja też bym pewnie była zrozpaczona jakby mi komputer siadł. Dlatego mam smartfona i tableta ;p Tak w razie 'w' ;)
    Ja ostatnio bardzo doceniam fakt, że są w moim życiu przyjaciele i znajomi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba na każdy studiach pojawiają się przedmioty zupełnie nie potrzebne. Chciałabym mieć taki luz do studiów jak ty :). Narazie mam zaliczenia i jest naprawdę ostro.

    OdpowiedzUsuń
  6. jak ja bym się martwiła swoją przyszłością uczelniano-pracową, to by mnie już nie było, stres by mnie zeżarł :p cziluję.
    ja też bym wzniosła taki alarm, gdyby mój komputer został tak uszkodzony [*]

    OdpowiedzUsuń
  7. Moim zdaniem każdy człowiek może być świetnym psychologiem w jednej dziedzinie, która jest dla niego bliska. Nie uznaję lekarza psychologa jako kogoś, do kogo przychodzimy z jakimśtam problemem.
    W sumie psycholog to lekarz? Czy po prostu psycholog? Mniejsza o to.

    Ty byłabyś świetnym specjalistą w pomaganiu innym w problemach podobnych do Twoich, czy mam troszkę racji?

    Ja z kolei mimo że nigdy nie studiowałam psychologii uważam, że pomogłabym osobom po stracie dziecka - w rozmowie, bardziej niż psycholog, który nie liznął tematu osobiście.

    ps. biedny komputer...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej chodzi mi o to, że byłabym dobrym terapeutą, bo miałam styczność z wieloma ciężkimi sytuacjami, i wiem jak reagować. Co do pomagania w podobnych problemach do naszych... nie jest to dobry pomysł, jeśli samemu się z tym nie uporało. Ciebie strata wciąż boli za mocno, byś potrafiła przekazać komuś wystarczającą otuchę i wskazać odpowiednią drogą.
      Osobiście mimo iż uważam, że byłabym terapeutą, jest to ciu niewdzięczny zawód, bo trudny i obciążający psychicznie. Nie wiem, czy chciałabym go wykonywać. Ale psycholog to nie tylko terapeuta, są i diagności, specjaliści od HR, biegli, neuropsycholodzy, klinicyści... masa tego. Byłoby miło więc aby do kilku innych ścieżek studia bardziej przygotowywały.

      Usuń
    2. Ciężko powiedzieć że Bardzo czy Słabiej boli bo to raczej zostanie we mnie już na zawsze.
      Co do uporania się z problemem faktycznie racja - nie spojrzałam na to z tej strony.


      :)

      Usuń
  8. Sytuacja z laptopem zabawna :D
    Ogólnie stronię od ludzi, ale gdy zejdzie się do mnie kilka osób, czuję się jakoś bardziej... spokojna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie gadaj, psychologia jest ciekawa. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz? ja chyba bym miała podobnie jak Twoja Ate, kiedyś jak mi się komp sfajczył to się autentycznie popłakałam ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale ładny szablon :) Mój laptop kilka dni temu wyzionął ducha, mąż go jako tako zregenerował, ale internet w telefonie uratował mi życie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze, że ja nie muszę z płaczem do kogoś dzwonić gdy kompek mi umarnie :) Sam wykonuję na nim zabieg, a nawet wymieniam organy, gdy jakiś wykituje. Znam jego wnętrzności jak własną kieszeń :)

    Kiedyś chciałem chistorię i archeologię studiować. Bardzo mnie ten temat interesuje, a gdy na jakimś programie z dokumentacjami chistorzczna, albo archeologiczna noc leci, potrafię Ci nawet całąnoc nie spać. Często zazdroszczę tym ludziom z pędzelkami, którzy właśnie z piasku oczyszczają jakąśchistorycznączachę :)

    Mógł bym też być psychologiem. Nie jedna osoba przychodzi do mnie ze swymi problemami i prosi o radę. Jednak ten temat mnie nie kręci bo mimo moich rad, mimo moich starań im pomóc, i tak robią swoje a potem płaczą że jednak mnie nie posłuchali więc moja cała praca nad tymi osobami tylko na marne idzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko, że psychologowi nie wolno udzielać rad ;). Choćby dlatego, że Ty się wściekasz i Ci co Cię nie posłuchali się wściekają. Zadaniem psychologa jest pokazywać możliwości i wskazywać drogę, ale nie mówić, którą powinno się iść.

      Usuń
  13. Zapraszam do mnie na nowy post, opowiadający o mojej pasji, dosyć nietypowej jak na kobietę;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie w sumie nigdy psychologia jako wykonywany zawód nie interesowała, wydawała mi się zbyt nudna i generalnie taka, która wygląda każdego dnia tak samo. Siedzi się i się tłumaczy ludziom swoje przekonania, że powinno być lepiej, albo zrobić tak czy tak. Mam jednak nadzieję, że nie nie zniechęcisz do tego i rozwiniesz skrzydła;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie psychologa nie polega ani na przekonywaniu ludzi do swoich teorii, ani jak powinno się postąpić. To głównie słuchanie i reagowanie, pokazywanie możliwości, akceptacja klienta bez względu na wszystko, i mówieniu o tym jak sytuacja pacjenta wygląda z boku.

      Usuń
  15. Jakbym czytała siebie ;) Też 3 rok psychologii, też uznaję, że niewiele z tego wyciągam. Teorie powinny być na 1 roku, potem już sama praktyka. A tego na studiach jest kapka, cały czas męczą mnie psychologią osobowości (gdzie myślałam, że będzie to nauka o zaburzeniach, a nie powtórka z teorii). Tylko zajęcia praktyczne sprawiają mi jakąkolwiek radość. Oj, ja naiwna. Ja bym chciała tresować koty, może otworzymy biznes? :D
    Jestem jeszcze przeciwko braku jakiegokolwiek "doradzania". Myślę, że pewnych przypadkach byłoby to niezbędne. I to nie jest na takiej zasadzie, jak mówi o tym Tomzay, tylko bardziej sugestii bezpośredniej, bo po prostu niektórzy się nie domyślają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak ale to nasza rola naprowadzić ich na jakiś trop, ew. pokazać że można zrobić tak i tak, ale nie wolno nam mówić zrób tak! To nie nasze życie i lepiej od podejmowania decyzji za innych trzymać się z daleka.

      Cóż... zamierzam spróbować otworzyć swój własny biznes -> gabinet psychoterapeutyczny z różnymi rodzajami terapii i tematycznymi grupami. Jednakże czy zostanę terapeutą czy tylko zarządcą... jeszcze nie zdecydowałam, bo... jestem już obciążona masą historii i przeszła mi ta dobrotliwa matka Teresa, za to zaczęłam być uczulona na użalanie się nad sobą, a dla dobra klienta, powinnam być odczulona na wszystko ^^'.

      Usuń
  16. Wychodzi na to, że przez pół roku psychologii bezpieczeństwa nauczyłam się o tym więcej niż Ty przez 3 lata. My właśnie mieliśmy to, jak zachować się, gdy ktoś ma jakiś problem, jak uspokajać ludzi w czasie wypadku (w końcu psychologia BEZPIECZEŃSTWA) oraz jak poznawać, że ktoś może chcieć popełnić samobójstwo i jak z tym kimś rozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no bez przesady, na ćwiczeniach coś tam mieliśmy, choć nie związanego z zawodem terapeuty póki co, tylko diagnosty. Na szczęście jeszcze przede mną 2 lata specjalizacji i podejrzewam, że a nuż potrzebna mi wiedza tutaj uderzy.

      Usuń
  17. Trzeba było iść na to zaliczenie, żeby zobaczyć chociaż pytania. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. ja bardzo bym chciała, żebyś wytresowała mi psa, tym bardziej, gdybym była wdową ;).

    OdpowiedzUsuń
  19. Bo po psychologii umie sie jedynie określić, zdiagnozować chorobę i odesłać pacjenta do psychoterapeuty, który końcy specjalną 4-letnią szkołę (i to ona dopiero Cie przygotuje do TERAPII a nie słuchania czyjegos opowiadania i żali). Ale psycholodzy - i to błąd - chcą kasy i takiego pacjenta zostawiają sobie chociaż nic nie potrafią mu sensownego powiedzieć. Do psychologa mozna isc z codziennymi sprawami. Ale jeśli on zauważy, że to złożony problem, ma OBOWIĄZEK odeslać tego kogoś do terapeuty. Więc jeśli tego chcesz - pomyśl o dalszej nauce w tej własnie szkole.

    nie-jadlam-3-dni.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  20. Nawet do ludzi trzeba dojrzeć:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak nie zaliczysz to poprawisz proste :D
    Ktoś ma fioła na punkcie kolorów urządzeń hehe
    Kogo taki ładny komputer z pajęczynką?

    OdpowiedzUsuń
  22. Jasne, że wiele kobiet może kochać styl jazdy i prędkość i w ogóle auta jako tako, aczkolwiek znaczna mniejsza liczba kobiet interesuje się tym na tyle, żeby samej sobie zreperować to i owo i przede wszystkim co może być nie tak kiedy zaczyna coś stukać i pukać;)

    Mały błąd ci się wkradł : nie lamborgini tylko Lamborghini ale to taka mała usterka;)

    OdpowiedzUsuń
  23. ale piękny jest ten 2 gif :P

    Zapraszam do mnie !

    http://my-live-my-crazy-live.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Ze studiami to tak właśnie jest. Że masa przedmiotów, a w życiu przyda się mniej niż połowa... Studia zdecydowanie nie przygotowują do dorosłego życia.
    A to uzależnienie od komputera i internetu - śmieszą mnie trochę tacy ludzie.
    Choć przyznam, że gdyby mi siadła płyta główna np teraz, kiedy pisałam pracę, to też bym panikowała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, płyta główna nie ma nic do dysku, który zawsze można wyjąć i zgrać dane ;)To akurat nie problem.

      Usuń
  25. Chyba dawno mnie u Ciebie nie bylo bo widzę że trochę się tu zmieniło :))

    OdpowiedzUsuń