Nie pisałam dość długo, bo oczywiście trochę się działo. Najpierw zeżarł mnie stres przed egzaminem i spotkaniem z A., potem jak udało mi się w końcu zdać egzamin to i humor wrócił na tyle by z większą cierpliwością słuchać usprawiedliwień A.. On powiedzmy, że częściowo mi się wytłumaczył, częściowo mnie przekupił, a częściowo słonko grzejące mi w pysia zadecydowało, że jednak mu daruję, choć zaznaczyłam, że nie akceptuję takiego stanu rzeczy i jak jeszcze raz odwali taką manianę litości nie będzie. Ale to w zasadzie, by choć mniej wyglądać na żałosną i przekupioną randką w restauracji.
W zasadzie się wszystko ładnie poukładało, kiedy nagle moja ciotka ze złością znowu oznajmia mi, że moja matka zniknęła. Wzruszyłam ramionami, no bo tak to bywa z alkoholikami, mam płakać? Jednak matka odezwała się jeszcze tego samego dnia do mnie i stwierdziła że teraz mieszka z moim ojcem... Szczena mi opadła, po czym on do mnie zaczął pisać z tekstem czy chcę siostrzyczkę, czy braciszka. Wiem, wiem wyszłam na nudziarę, bo oni tam się dobrze bawią, zapraszają na imprezę, a ja zasłaniam się swoimi obowiązkami i robię im wykład z antykoncepcji, i że warto ze sobą dłużej pobyć, nim człowiek zdecyduje się na dziecko... Z drugiej zaś strony dobrze chyba kombinują, bo biorąc pod uwagę, że ze wszystkich dzieci mojego ojca (a trochę ich ma), najzajebistsza jestem ja, to w sumie ich materiał genetyczny może być całkiem w pytkę, warto powielać.
Tak czy siak nie wnikam. Wiosna idzie, chce mi się ruszać, więc poszłam kupić jakieś bardziej wygodne spodnie, najlepiej z gumką by rosły ze mną podczas jedzenia i co ja paczę? Błąd mojej karty. Wygląda jakby popsuł mi się czytnik. Upatrzyłam już idealne jeansy z gumką dla grubasa i dupa. Paypasem mam za niski limit by je kupić, więc dzwonię do banku. Zaraz mam zajęcia, ale no spodnie cudo, więc tupiąc nogą na: "wszyscy konsultanci są zajęci, proszę czekać" cierpliwie czekam.
- W czym moge pomóc?
- Karta mi nie działa
- Co się dzieje?
- Jest błąd siaki i owaki przy transakcjach takich i takich.
- Proszę podać swoje nazwisko
- Nazywam się tak i tak
- Pesel lub numer klienta
- No to pesel akurat znam
- A teraz zadam pani weryfikacyjne pytania
- Ok.
- Jaki ma pani limit na tej karcie.
- Eeee noooo chyba tyle i tyle...
- Niestety odpowiedź błędna.
- No to w takim razie jak nie tyle co podałam to tyle i tyle
- Przykro mi weryfikacja zamknięta, proszę zadzwonić jeszcze raz i spróbować raz jeszcze.
GRRRR....! Odpaliłam net sprawdziłam limit na karcie w razie co by się upewnić i dzwonię jeszcze raz. Znowu jakiś czas słyszę "wszyscy konsultanci są zajęci, proszę czekać" no ale trudno.
- W czym moge pomóc?
- Karta mi nie działa
- Co się dzieje?
- Jest błąd siaki i owaki przy transakcjach takich i takich.
- Jest błąd siaki i owaki przy transakcjach takich i takich.
- Proszę podać swoje nazwisko
- Nazywam się tak i tak
- Pesel lub numer klienta
- No to pesel akurat znam
- A teraz zadam pani weryfikacyjne pytania
- Ok.
- Jaki ma pani limit na tej karcie.
- No tyle i tyle.
- Przykro mi błąd.
- Ale jak to sprawdziłam przed chwilą!
- Aaaa bo pani pewnie sprawdzała limit transakcji gotówkowych i bezgotówkowych, a nie ogólny.
- Hę? Co znaczy limit ogólny?
- Debetowy.
- Achaaaa, to można jeszcze raz?
- Przykro mi weryfikacja zamknięta, proszę zadzwonić jeszcze raz.
Weszłam na net sprawdziłam wszystkie możliwe liczby, co przychodzi mi z trudem bo limit netu w tel mi się skończył, , zapisuję je w razie co na jakimś śmieciu, no ale jak mus to mus i dzwonię raz jeszcze.
- W czym moge pomóc?
- Karta mi nie działa
- Co się dzieje?
- Jest błąd siaki i owaki przy transakcjach takich i takich.
- Jest błąd siaki i owaki przy transakcjach takich i takich.
- Proszę podać swoje nazwisko
- Nazywam się tak i tak
- Pesel lub numer klienta
- No to pesel akurat znam
- A teraz zadam pani weryfikacyjne pytania
- Ok.
- Ile ma pani pożyczek?
- Hę? - to po chuj to sprawdzałam wszystko? - No żadnej.
- GRATULUJĘ!!! - bankierka użyła głosu, jakbym co najmniej trafiła szóstkę w totka. - Przeszła pani proces weryfikacji! To zaraz sprawdzę tą kartę, proszę czekać.
Dopiero po jakiś 10 minutach dostałam odpowiedź.
- Przykro mi nie wiem, czemu pani karta nie działa. Proszę zamówić nową. Czy mogę pomóc w czymś jeszcze? - Jakby pomogła w czymkolwiek...
- No to chcę zamówić nowa kartę taką samą.
- Przykro mi, nie mamy już takich w ofercie.
Za spodnie zapłaciłam kartą kredytową, co do tej drugiej karty... powkuriwam ich i nie dezaktywuję jej, by naciągnąc ich na to ubezpieczenie w podróży jakie mi przysługuje. Środki moge przelewać na kredytówkę, ale ilość absurdów w tym kraju i biurokracji, która tak utrudnia wszystko poraża.