poniedziałek, 5 listopada 2012

Marzenia - wpis motywacyjny

Po Czechach pomijając chorobę, zauważyłam dziwny przyrost energii. Śmieszne, że wcześniej tak marnowałam czas! Teraz nauczyłam się go doceniać, śpiąc po 3 h dziennie, wiecznie w podróży i harując, zrozumiałam ile bym mogła dziennie zrobić dla swoich celów, gdyby nie lenistwo.

Korki u sąsiadki okazały się strzałem w dziesiątkę. Łatwo idzie, a kasa się przydaje. Śmieszne... jeszcze nie tak dawno martwiłam się o długi, a wyszłam z tego ot tak. Odpowiadałam na wszystkie ogłoszenia, waląc to, że tu stanowisko kierownika, tu menadżera, jak coś to przecież nie oddzwonią, nie? No i się udało. Wszystko się udało, a w głowie kolejne plany, z tą różnicą, że znajomi już ich nie wyśmiewają. Ja nie zastanawiam się nad tym, co jest możliwe, a co nie, ja to po prostu robię!

“Nigdy nie przyjmuj rad od osób, które nie osiągnęły tego, co ty chcesz osiągnąć.”
Bodo Schafer
„Jeśli uważasz, że coś potrafisz to masz rację, jeśli uważasz że czegoś nie potrafisz to także masz rację.”
Henry Ford

W zasadzie to ja jestem wciąż zaskoczona. Czemu ludzie nie boją się marzyć, ale boją się stawiać te marzenia za cele? Moja ciocia lata temu mówiła, abym przestała bujać w obłokach, bo życie jest inne. Ja z kolei uważam, że życie jest takie, jakie chcemy, ale jeśli nie wierzymy w to, co chcielibyśmy osiągnąć, to nigdy, nawet, jakby szansa sama przyszła, po to nie sięgniemy. Niestety widzę wielu rezygnujących ze swojego szczęścia, przez strach do zmian, do ryzyka, do porażek. Jedno z anime nauczyło mnie, jednak, że porażki uczą wychodzenia niepowodzeniom naprzeciw. To one nas edukują, to one dają nam siłę. 


“O wiele lepiej jest odważyć się na osiąganie wielkich celów, radować się dużymi sukcesami, nawet jeżeli na drodze do tego poniesiemy wiele porażek, niż ustawić się w szeregu niewymagających wiele od siebie ludzi. Ludzi, którzy nigdy nie doznają ani wielkich radości, ani wielkich porażek, ponieważ żyją w szarej strefie, w której ani porażek, ani zwycięstw nie ma”
Theodore Roosevelt
Nie twierdzę, że to łatwe. Ja też czasem płaczę, czasem nie mam siły, czasem boję się, jak cholera, jak choćby ostatnio o swoje długi. Czasami potrzebuję też nie wstawać z łóżka, polenić się, spóźnić się z jakimś terminem. Nikt nie jest doskonały. Wyjeżdżając do Czech niemal płakałam, tak mi się nie chciało, a mimo że było źle - nie żałuję. Poznałam super ludzi, na pracy znam się już dość dobrze, przećwiczyłam język, a ciężka sytuacja tam, nauczyła mnie cieszyć się życiem i doceniać to wszystko, co mam na co dzień. Sen, jedzenie, czas na pisanie na blogu... Jednakże doceniać coś małego, a zadowalać się jedynie tym, to spora różnica. Czasem trzeba zacisnąć zęby - co ma być będzie, jeśli nie grozi Ci śmierć, to czego tu się bać? Powinniśmy bać się nie zmian, czy ryzyka, ale uczucia niespełnienia i niewykorzystanej szansy! A że droga do sukcesu bywa trudna, cóż... Polacy do takowych powinni być przyzwyczajeni ;).

„Kłopot polega na tym, że jeżeli w ogóle nie ryzykujesz, ryzykujesz jeszcze bardziej.”

Erica Jong

„Jesteś urodzona/urodzony, by zwyciężać, jednakże, aby być zwycięzcą musisz zaplanować zwycięstwo, przygotować się do zwycięstwa i oczekiwać zwycięstwa.”

Zig Ziglar 
Wielu mówi mi, że czegoś mi zazdrości. Zazdrości psychologii na UW, tego że mam pracę, że C.V pełne, że staże już za mną, że dużo podróżuję. Cóż... zazdrościć zawsze jest łatwiej. Ja na psychologię próbowałam się dostać 3 razy, na staże, mógł się dostać każdy, do pracy, też każdy może iść i zdobyć doświadczenie. A jak ma się pracę, to i stać nas na podróże. Wiecie, że nawet moja ciocia nie wierzyła w moje gderanie o UW? Była wściekła i zła, że rzuciłam filologię polską i wyjechałam do A., który mieszkał wtedy w innym mieście. Życie jest jednak jedno i uważam, że zamiast się męczyć, powinniśmy robić to, co naprawdę chcemy. Wystarczy być zdecydowanym, że właśnie to jest dla nas, że to nas uczyni szczęśliwymi. Nie bójmy się być upartymi, nawet jeśli umiemy trwać w warunkach nas niezadowalających. Wytrwałość kogoś, kto nie wierzy w siebie, nie ma żadnego znaczenia.



“Nie musisz patrzeć z zazdrością na własność innych; nikt nie posiada tego, czego nie mógłbyś zdobyć sam, bez zabierania drugiemu czegokolwiek.”

Wallace D. Wattles 

„Palec wskazujący na księżyc nie jest księżycem”

Budda
Z wielu rzeczy zrezygnowałam, ale jakbym traciła czas na żałowanie straconych szans, przegapiałabym następną. Nie ma sensu rozpamiętywać, to wtedy dojdziemy w końcu do miejsca, gdzie będzie nam dobrze na tyle, by w ogóle nie oglądać się wstecz. Jasne nie raz mnie ściska w sercu, gdy sobie coś przykrego przypomnę. Nie sposób jest pozbyć się wspomnień, czy złych doświadczeń. Nie mogą jednak wpływać one na nasze aktualne decyzje. Bo to, że na czymś się przejechaliśmy nie znaczy, że za którymś razem nie wyjdzie, a fakt, że udało nam się przeżyć pierwszy raz, powinien motywować do tego, by uwierzyć we własną siłę, która zniesie wiele przykrych konsekwencji. Możliwa porażka jest zazwyczaj niczym w porównaniu do tego, co możemy zyskać.
„Doświadczenie jest czymś, co dostajesz, kiedy nie dostajesz tego,
czego chcesz.”

„Możesz mieć wszystko czego zapragniesz, jeżeli pozbędziesz się przekonania, że nie możesz tego mieć.”

Robert Anthony
Więc teraz powiedzcie, czego pragniecie. Pomyślcie, jak można by do tego dążyć. Od czego zacząć, czego potrzebujecie, by do marzenia się przybliżyć. Pamiętajcie, że w Anglii zwykła dziewczyna została księżniczką, a Mandaryna naprawdę nagrała płytę. Puśćcie więc wodze fantazji, bo skoro cuda się zdarzają, warto o nie walczyć. Gdyby każdy odpuszczał nie byłoby prezydentów, królów, bohaterów, wielkich pisarzy, aktorów... Pamiętajcie też, że ktoś musi w przyszłości zająć ich miejsce! Dlaczego by nie my? Nie bójmy się walczyć, kochać i przede wszystkim marzyć.

“Jeśli nie chcesz być zapomnianym szybko po śmierci, albo zaraz pisz rzeczy warte przeczytania, albo czyń rzeczy warte opisania.”

Benjamin Franklin
„Nie pytaj czego świat potrzebuje. Pytaj co czyni cię pełnym życia i rób to. Ponieważ tym czego świat potrzebuje są ludzie pełni życia.”

Howard Thurman
Kiedyś chciałam być idealna. Wszyscy kręcili głowami, nie widząc, że więcej osiągam próbując zbliżyć się chociaż do tej granicy, niż ci, którzy uważali, że stratą czasu jest dążyć do niemożliwego.

„Jeśli dążycie do perfekcji, odnosicie większe sukcesy. Gdy jej oczekujecie, wystawiacie się na porażkę”

Dale Furtwengler

 ”Jedyną drogą rozwoju jest ciągłe podnoszenie poprzeczki, jedyną miarą sukcesu jest wysiłek jaki włożyliśmy aby go osiągnąć”

Bruce Lee

 „Im dłużej pozostajesz w jednym miejscu, tym większą masz szansę na rozczarowanie.”

Art Spander
Więc, czego pragniecie od życia? :)
Dziś daję Wam motywację, bo sama jej potrzebuję, gdy trzeba po chorobie wrócić do ciężkiej pracy ;/.

30 komentarzy:

  1. A ja tam zawsze niewiele od zycia pragnęłam. Na sam przód kochającego meżczyzny, który by mnie szanował. Spokojnej, bezstresowej pracy, muzyki i możliwości pisania. Mam to wszystko. Czy musze sobie poprzeczkę jeszcze podnosić? W pewnym sensie to robie, chce wydac ksiązkę. Nie boje się marzyć, nie boję się próbować, bo wiele mam z tego, czego pragnełam, mimo, że dla niektórych to nic. Ale moje marzenia są moje i dlatego są wyjątkowe :)
    Uściskuje i mam nadzieję, że już zupełnie zdrowa jesteś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Powinnam się nauczyć takiego podejścia od Ciebie. Życie mamy jedno i trzeba brać z niego garściami, walczyć o swoje a nie pytać się czy mogę i czy wypada.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to fajnie wszystko napisałaś, ale to chyba nie jest łatwe, aby przenieść do wlasnego życia. Nie tylko od nas to zależy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oniesmielil mnie twoj post. Bo wlasnie dzisiaj w tej chwili, zamiast pojsc na 10 na kurs jezykowy, z lenistwa i z powodu obudzenia sie w stanie ZOMBI, postanowilam nie pojsc i pospac dluzej, wlasnie za chwile wracam do wyra. Nawet gdy sie nie stosuje do tego wszystkiego co napisalas, to zgadzam sie z nim w 100% . Post bardzo pozytywnie nastrajajacy i motywujacy do dzialania, ale ja go musze przytac jutro chyba jeszcze raz, dzis jestem lekko nie w stanie do zastosowania sie do porad ;P Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie jedna praca dorywcza zrobiła tak, że nie mogłam iść na rozmowę do drugiej mniej dorywczej. Choć nie wiem czy żałuję. Kobieta, która mnie zapraszała na rozmowę nakrzyczała na mnie za to, że pracuję i nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
  6. ja sie boje siegnac po marzenia bo co bedzie jesli siegajac po nie strace to co juz mam?
    wiem czego chce i daze do tego
    czasem posuwam sie do przodu tiptopami a czasami robie duzy krok naprzód
    jednak sa rzeczy ktorych sie boje
    chce a jednak cos mnie powstrzymuje





    60 kg to przecież żadna tragedia
    skoro organizm mówi nie, to może dobrze gada i czas go posłuchać

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz...Ja niby mam marzenia,ale odstawiłam je na półkę.Po tym,co mnie spotyka każdego dnia,widzę,że albo nie warto w ogóle ich mieć,albo ja mam takie z sufitu,bo nigdy się nie spełnią.
    Fajny pomysł z tymi korkami,też przydałby mi się jakiś złoty pomysł na pieniądze.
    A w sprawie aborcji...Rozumiem Twoje stanowisko,szanuję je.Każdy ma prawo,a nawet obowiązek mówić tak,jak czuje,a nie,żeby innym się podobało.Nie jestem typową przedstawicielką naszego narodu,dla której moje i tylko moje zdanie jest najważniejsze...Dziękuję za głos w dyskusji i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja chciałabym wygrać w lotto, wtedy duża część marzeń byłaby do spełnienia :) Idę dziś po kupon :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niespodzianka dla Ciebie u mnie na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepiękne te obrazki w tym poście, bardzo pozytywnie nastrajają jak i cała notatka ;-) kiedyś starałam się wiele zmienić, na dzień dzisiejszy nie mam już na to siły. Zbyt wiele złych rzeczy nas ostatnio spotkało, kto wie? Może za jakiś czas, jak wyjaśni się wiele spraw, jak prawdziwe problemy znikną na nowo zacznę wierzyć w to że może być jeszcze dobrze?

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, ten post taki dla mnie ;) Chciałabym mieć tyle odwagi w sobie, uwierzyć, że mogę wziąć życie w swoje ręce. Mam nadzieję, że któregoś dnia w końcu mi się uda... w końcu się odważę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo pieknie napisany post. Właściwie, żeby coś się wydarzyło wystarczy tego bardzo chcieć, dążyć do tego. Po prostu się starać. Co do studiów to oczywiście, przemyślę to jak najbardziej tylko zdołam. Właściwie myślenie o tym to zajęcie, które pochłania najwięcej mojego czasu. Jak na razie wydaje mi się, że te dwadzieścia lat mogą być całkiem uśmiechnięte z tym zawodem.
    Wracając do wpisu i motywu przewodniego 'chcieć znaczy móc' (czli do mojej życiowej dewizy), mogę podać siebie za przykład. Mam już trzecię pracę, ale nie dorywczą, raz na jakiś czas tylko długoterminową, gdzie wpisują mnie w grafik jako pełnoprawną pracowniczkę. Jestem z tego dumna, od zawsze marzyłam, żeby w końcu móc sobie samodzielnie poradzić finansowo. Oczywiście, mieszkam jeszcze z rodzicami, co ma sie niedługo zmienić (przynajmniej tak planujemy), ale to co od nich dostaję to właściwie tylko znikoma część moich wydatków. Najwyraźniej nie należę do osób, która pochłaniają gigantyczne nakłady finansowe. Oprócz pracy jest też oczywiście nauka, do której podchodze z wielkim zapałem i, o dziwo, radością. Nigdy bym nie przypuszczała, że siądę z uśmiechem nad sterta notatek i będę zakuwac do późnej nocy.
    Żeby dobrze żyć wystarczy tylko motywacja i dużo siły. Kochająca druga osoba u boku też bardzo pomaga.

    Pozdrawiam
    L.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. dobrze jest czasem zyskac nowy punkt widzenia, wyjazdy za granice zawsze przynosza roznorodne korzysci :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Skoro już wymieniamy się cytatami: "Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń. Jest tylko zupełnie inne."
    Z Twojego postu bije optymizm. Muszę przyznać, że polepszyłaś mi nim humor i zainspirowałaś do działania. Dzięki. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mi właśnie trochę ostatnio takiej motywacji brakuje, kończę licencjat, niedługo będę mieć ten papierek w ręce, chcę iść na magisterkę zaocznie i chcę iść do pracy, ale obawiam się że u mnie w mieście to niemożliwe. Znaczy praca owszem, ale w moim zawodzie? Okaże się. Jak się nie uda, to wyjadę do większego miasta :p

    Nominowałam Cię do zabawy :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja zawsze miałam bardzo wiele bardzo ambitnych marzeń. Miewam okresy, kiedy bardziej wierzę w ich spełnienie, czasami jednak mniej. Twój post zapoczątkował właśnie ten okres większej wiary we własne możliwości, bo rzeczywiście jest strasznie motywujący :) Póki co moim najważniejszym celem jest emigracja. Na studiach chcę zostać jeszcze w zasięgu Europy, ale docelowo pragnę skończyć w Stanach. Zakochałam się w tym kraju, w każdym jego zakątku. Tam chcę wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  18. Jesteś niesamowita! Podziwiam Cię za pozytywne myśli, mimo wszystko :)
    Osiągnęłaś już wiele, możesz być z siebie dumna!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Sama nie wiem, dlaczego ludzie boją się stawiać marzenia za cele. Znaczy... niektóre marzenia są nierealne albo bardzo mało realne. Zazwyczaj wyłażą z nas jak są takie dni jak wczoraj, gdzie kumulacja w Lotto 50 mln. Kto wysłał kupon, już mówił, co zrobi z 50 mln, mimo że ich nie miał. Mało realne są te marzenia, bo mało kto wygra. Jednej osobie się spełni, reszcie nie. Co nie zmienia faktu, że jeśli chodzi o marzenia, gdzie naprawdę można coś osiągnąć to - powinni walczyć i się starać.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja kiedyś miałam dużo ambitnych marzeń, ale kiedy je zdobywałam, to jakoś tak zawsze wychodziło, że mnie nie cieszyły. Chciałam być artystką malarką, ale jak wsiąkłam w światek i zaczęto mi proponować wernisaże, to zobaczyłam, jakie to puste i głupie, i... zniechęciłam się do malowania. Chciałam zarabiać dużo pieniędzy, ale kiedy dostałam pracę w której zarabiałam grubą kasę stwierdziłam, że to nic fajnego, kiedy się nie ma czasu wygodnie za nią żyć. Chciałam studiować psychologię, ale kiedy już studiuję, nudzi mnie nacisk położony na teorię i znajomość nikomu w sumie niepotrzebnych regułek a prawie zerowy nacisk na praktykę i realne zdolności w tym kierunku, przez co nie mam motywacji do nauki i lecę na trójach. Taką wiedzę jaką tam zdobywam, mogłam mieć z biblioteki. Z internetu już nie - z internetu mam lepszą. Chciałam podróżować, ale z podróży często wracałam bardziej zmęczona niż wyjeżdżałam, a do tego oszczędności miesięcy pracy znikały w tydzien czy dwa.

    Więc się zmądrzyłam i teraz marzę o spokojnym dniu bez problemów (bez awarii, Mono! :D ), bez sprzeczek, bez krzyków, bez nerwów, z dobrą książką, smacznym dymkiem, w pobliżu imbryka z gorącą earl gray, w wygodnym dresiku i ciepłych kapciach. Jak mam ochotę gdzieś wyskoczyć to ok, ale bez ciśnienia, że jak nie wyjadę do Toskanii, to lato stracone, albo jak ponad miesiąc nie łaziłam po knajpach, to coś tracę. E tam.

    http://sphotos-a.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/387705_497609066940431_1744599317_n.jpg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygodne życie daje zadowolenie, jasne, pewnie nawet większe, niż gdy trzeba się trudzić, ale czy daje satysfakcję?

      E, śmiem wątpić.

      Usuń
    2. No ale ja nie czułam satysfakcji z wysoko płatnej pracy, w której zasuwałam prawie 24/7 albo z tego, że banda bufonów się zachwycała moimi obrazami. A raczej czułam, ale... chwilową. Tydzień? Dwa? A co potem? A potem powinno się rozumiem wziąć kolejny cel i pracować na niego miesiącami i latami, żeby przez tydzień czuć satysfakcję.

      Ja tak nie chcę. Ja chcę prostej rzeczy - być tak szczęśliwym człowiekiem jak tylko się da, a harując całe dnie w robocie wcale nie byłam szczęśliwa nawet, jeśli mogłam sobie za to kupić kaszmirowy płaszcz. Przytyłam parę kg i płaszcz przestał pasować, oddałam go, a kto mnie odda miesiące całodziennego stresu..?

      Ja już nie potrzebuję nikomu imponować, nikomu nic udowadniać, nawet sobie.

      Usuń
    3. Może Ty masz inaczej? Ja nie odczuwam satysfakcji z tego, że ktoś mnie docenia, że zrobiłam coś fajnego tylko z siebie. Nieważne czy bym została przy tym, co wywalczyłam, czy znalazła kolejny cel. Satysfakcja i duma z SIEBIE mnie nie opuszcza, a w chwilach zwątpienia zawsze sobie przypominałam to co osiągnęłam i byłam znów gotowa do walki.

      Aczkolwiek zawsze wybieram to, co nie przeszkadza w wygodnym życiu ;P.
      Przede mną 3 dni błogiego lenistwa <3

      Usuń
  21. też racja
    w sumie to najważniejsze dobrze się czuć we własnym ciele

    OdpowiedzUsuń
  22. Wow, naprawdę motywacyjny! Chyba będę chłonąć Twojego bloga, jeśli zawsze będziesz takie posty zamieszczać :) Swoją drogą potrzebuję właśnie takiego silnego zastrzyku, żeby w końcu zacząć działać, żeby w końcu coś sensownego zaczęło się dziać w moim życiu...

    OdpowiedzUsuń
  23. Ładnie to wygląda, jak jest napisane. Ale żeby wprowadzić w życie...

    OdpowiedzUsuń
  24. Marzenia, nadzieje - czasem to kompletnie co innego niż rzeczywistość. W istocie, ludzie boją się spełniać marzenia. Ale dlatego, że boją się porażek.
    Czasem też swój udział ma zniecierpliwienie, bo jak czegoś próbujemy i długo nie wychodzi, co wkońcu człowiek trzaska tym i się wycofuje.
    Czasem widzę to po sobie. Życie nie zawsze jest takie jakie chcemy. Gdyby takie było, to wszyscy byliby szczęśliwi, bogaci i nikt by nie chorował. Ok, zgodzę się, że czasami nastawienie ma znaczenie.
    Ale czy zawsze? Porażki dają siłę, bo co nie zabije to wzmocni. Tylko, że jak za mocno dostaniesz przez łeb, to też ciężko jest się potem podnieść...
    A najgorzej jest, jak najpierw dostaniesz od życia w łeb, potem w tyłek, a na kniec jeszcze podstawi Ci nogę i będzie się śmiać, że leżysz. O tak, moje cudowne nastawienie do życia, ostatnio nie mam nastroju na optymizm.
    Z resztą, czy ja kiedykolwiek byłam optymistką? Może mi się tylko wydawało... Raczej realistką i w dodatku łatwo mnie złamać.
    Łatwe nic nie było, nie jest i nie będzie. Owszem, jak coś się osiągnie w trudnych warunkach, to człowiek bardziej się cieszy z tego co ma. Czasem trzeba coś stracić (lub prawie stracić) aby to docenić.
    To też już znam z autopsji - aż za dobrze. Życie jest cenne, potrafi być piękne. A ludzie - są tylko ludźmi. Nie należy od nikogo wymagać bycia idealnym. Naturą człowieka jest popełnianie błędów.
    Czytałam kiedyś taki cytat: "Mistakes are proof, that you are trying". Zgadzam się z tym całkowicie. Błędy są nieodłączną częścią bycia człowiekiem.

    "Bo to, że na czymś się przejechaliśmy nie znaczy, że za którymś razem nie wyjdzie, a fakt, że udało nam się przeżyć pierwszy raz, powinien motywować do tego, by uwierzyć we własną siłę, która zniesie wiele przykrych konsekwencji. Możliwa porażka jest zazwyczaj niczym w porównaniu do tego, co możemy zyskać."
    Chyba masz rację. Czasem strach jest większy niż wiara. Trzeba starać się ogarnąć. I mieć nadzieję, że będzie dobrze. Motywacja to bardzo ważny czynnik.

    O czym marzę? Czego pragnę?
    Śmiałe marzenia... a może wręcz przeciwnie...? Poprostu wyjść cało z aktualnych problemów.
    W moim przypadku dążenie do tego, to chyba już tylko wiara w lekarzy. Bo sama niewiele mogę zrobić, poza stosowaniem się do zaleceń.
    Wszystko inne już mam... W zasadzie nie dostrzegałam tych wszystkich pozytywnych rzeczy, które mnie otaczają, dopóki nie posypało mi się ze zdrowiem. Dopóki każdy dzień nie stał się darem od Boga.
    Mam cudownego męża, który znosi każde moje humory. Ok - nie jest idealny - ale przecież już wcześniej pisałam i ja i Ty - nikt nie jest idealny.
    Na rodzinę też nie mogę tak bardzo narzekać. Z babcią się co prawda nie dogaduję, ale w gruncie rzeczy ona nie jest złym człowiekiem. Chciałaby dobrze, ale wychodzi inaczej.
    Mam dach nad głową. Nie mam pracy - to fakt i nie prędko ją będę miała. Ale mój mąż pracuje. Nie zarabia kokosów, ale radzimy sobie. Przecież są ludzie, którzy mają cięższą sytuację finansową od nas i też żyją.
    Co roku gdzieś wyjeżdżamy, na wakacje. Ok - odkładamy na to cały rok, ale zawsze się udaje.
    Na uczelni też idzie mi dobrze. Nie mam większych problemów z nauką. A przynajmniej do tej pory nie miała. Tak, zdarzały się poprawki, drugie, nawet trzecie terminy. Ale warunków nie było.
    Ostatnio dowiedziałam się, że wykładowcy mają o mnie dobre zdanie, szanują mnie i cenią.
    Tak wielu rzeczy się nie dostrzega, człowiek wpada w wir, pęd życia i zapomina o najważniejszych rzeczach - o miłości, o swoich potrzebach...
    A potem wytrąceni z tej życiowej równowagi budzimy się i dostrzegamy ile rzeczy przegapiliśmy pędząc na łeb na szyję...
    chyba się trochę rozpisałam... Sory :/

    OdpowiedzUsuń
  25. p.s - kradnę ostatni obrazek. Kiedyś może gdzieś go wstawię o ile pozwolisz ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. a ja motywuję się do ćwiczeń i wychodzi mi ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. dobra jakimś cudem mój komentarz zniknął, wiec piszę jeszcze raz.
    ty przynajmniej masz to co lubisz robić, a ja co zero pomysłu. Warto w siebie inwestować i wierzyć a motywacja jest bardzo ważna. Powodzenia Monako. Powodzenia w realizacji twoich planów.

    OdpowiedzUsuń