środa, 13 czerwca 2012

Studyjne dywagacje

Pracę roczną stanowczo łatwiej pisze się w Simsach. Jest to taki twór, który dojrzewa w głowie przez rok, a ląduje na papierze w ostatnich 24 godzinach przed oddaniem. Ja skończyłabym ją nawet 8 godzin wcześniej, gdyby nie przyzwyczajenie przy klejeniu swojej powieści z dwóch wersji w jedną, ostateczną. Jakie to przyzwyczajenie? Gdy word pyta mnie, czy zapisać zmiany w starych egzemplarzach, hardo klikam na "nie". I w ten oto radosny sposób zabiłam swoją przepustkę na następny rok. Lecz nie moi drodzy, nie poddałam się! Mononoke się nigdy nie poddaje! Pisałam do 5, przespałam się 2 godziny i po 10 skończyłam. Biegnąc na uczelnię modliłam się, aby mój tutor czasem się nie ulotnił. Miałam szczęście - siedział jeszcze w swoim gabineciku.

Oddając mu pracę wraz z moimi płucami, zrozumiałam już, że coś mu tam nie pasuje. No, ale jak mogłam wpaść na to, że praca teoretyczna ma stronę tytułową? Pierwszy raz jestem na drugim roku psychologii i o dziwo uczą nas czegoś innego, niż jak pisać prace. Zrozpaczona czekałam na werdykt, gdy nagle walnął tekstem:
- To Pani dodrukuje i przyniesie mi całość za tydzień. Nie ma problemu.

Zadrżałam niebezpiecznie od złości. Ja tu w stresie, nie śpię, nie jem, piszę! A on se, ot tak przenosi ostateczny termin? Mogłam przecież nie spać, nie jeść, pisać dopiero tydzień później!


Na pocieszenie nakupowałam sobie przekąsek pod sufit, sadząc, że przetrwam tak do wieczora i położę się wcześniej. Lecz dochodzi północ i chyba już zbyt późno na kładzenie się wcześniej, więc posiedzę jeszcze trochę. 

Po dzisiejszym dniu odnalazłam 3 prawdy absolutne:

1. Jeśli zakładam, że zrobię coś wcześniej, to czas przerwać zakładanie.
2. Jeśli zakładam, że schudnę, to czas przerwać zakładanie.
3. Jeśli zakładam, że położę się wcześniej, to czas przestać pieprzyć głupoty.

Tak, jak z psychologi mam już wakacje, tak filologia z kolei w ogóle odchodzi w niepamięć. Nie wiem, czy jest, co ratować. Muszę odpocząć, przemyśleć to. Większość przekładam na wrzesień, bo przecież muszę znaleźć pracę, aby kupić nowego, wymarzonego smartfona, nie? ;P I postanowiłam, że kupię go w nagrodę za złapanie, jakiegoś większego zlecenia i ukończenie powieści. Niech się stanie!

10 komentarzy:

  1. Ale spójrz na to z innej strony. Czasu wyjątkowo mało, zadanie wydaje się niemalże awykonalne a tu proszę! Pokazujesz, że jeżeli się zaprzeć to wszystko da się zrobić!
    Tak samo jak tą stresującą noc możesz wziąć jako nauczę, by nie odkładać wszystkiego tak bardzo na ostatnią chwilę! A dodatkowy tydzień jako szansę, by poprawić ewentualne niedociągnięcia, które Ci umknęły.

    Widzę, że nakręciłaś się na tego smartfona niesamowicie! Hahaha.

    Uchylisz rąbka tego co już napisałaś w powieści? Choćby mailem! Chętnie co nieco poczytam, bo czytać uwielbiam! Może nawet wynajdę coś co Tobie umknęło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z drugiej strony gdybyś wiedziała, że masz jeszcze tydzień, prawdopodobnie nie napisałabyś tego wcześniej niż ostatniego dnia?;) A tak, masz tylko co ew. poprawić:)

    Trzymam kciuki za powieść:)

    Przyznam się, że czekam na wyniki konkursu literackiego na który wysłałam swoją powieść:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z doświadczenia wiem że łatwiej sie poprawia już napisane, niż pisze na świeżo, więc teoretycznie teraz już tylko z górki ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, ja nie miałam dotąd takiego doświadczenia ;P

      Usuń
  4. Tak aktualny. maziak@vp.pl

    Tak sobie myślałam dziś odnośnie mojego wpisu na blogu - skoro wkopałam się w jakieś błotka bagienko czy cokolwiek to jest i sama, bez niczyjej pomocy tam wlazłam to teraz sama muszę zacisnąć zęby i się z tego wygrzebać a nie machać rączkami w oczekiwaniu na pomoc, skoro mało kto w ogóle zauważa, że się tam znajduję. Teraz muszę tylko zebrać siłę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ambitnie. Ja bym się załamała, gdybym nie zapisała. Z resztą mam ustawiony autozapis na co 5 minut - tak na wszelki wypadek ;) I conajmniej 3 kopie zapasowe na 3 zewnętrznych nośnikach USB.
    A z tymi prawdami absolutnymi - niestety muszę się zgodzić w 100%...

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaa, trochę mi się zapomniało, zresztą nigdy nie przychodzi powiadomienie z Twojego bloga, że jest nowa notka, a jak widać pamięć już nie ta...Postaram się o sobie przypominać. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę, że Twoje ambicje nadal nie zmalały i dobrze, bo podziwiam Cię za to. xD Pozdrawia największy leniwiec na świecie...
    Boję się studiów. ;o

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj no, wybacz moje nierozgarnięcie, taka już jestem. xD
    Ale raczej bieganie i chęć zaliczania wszystkiego i w ogóle, podjęcia się studiów i wypełnianie tego z zapałem to na pewno ambicja. xD A nie da się pogodzić studiów z pracą?

    Ja za rok matura, czyli...No właśnie. xD

    OdpowiedzUsuń