czwartek, 28 czerwca 2012

Z dzienniczka samodzielnej Mononoke 2

 "Aby stać się lepszym,
nie mu­sisz cze­kać na lep­szy świat. "
Phil Bosmans
W weekend pożarłam się z A. Akurat byliśmy u jego rodziców, więc zeszłam wściekła na dół się napić i spotkałam jego mamę. Gadałyśmy do 5 chyba. O życiu, śmierci, przyszłości, przeszłości... Cudowna kobieta. W ogóle czuję się tam, jak w domu, którego nigdy nie miałam. Ledwie weszłam, już byłam usadzona przy stole z moimi ukochanymi truskawkami, a tata A. z tej okazji dokończył robienie huśtawki. Mam wrażenie, że już od dawna jestem przyjęta do ich rodziny. Wspaniałe uczucie. Za 2 tygodnie wracam tam, bo jedziemy z Miśkiem na wesele rodzinne.

Co do pracy to Mononoke zaczęła w końcu odkrywać ten okrutny świat, gdzie depczą, depczą, tylko po to, aby potem wgnieść ^^. Co więcej Mononoke odkryła też, że w sumie ma to głęboko w poważaniu, a to już odkrycie całkiem przyjemne.
Po przejściu poniedziałkowej rozmowy odkryłam, że jest jeszcze trzeci etap. Pomijając sezonową pracę w Anglii, to pierwsza taka poważna, więc nieco zniechęciły mnie te rekrutacyjne etapy, ale co tam. Jako, że za szkolenie już płacą, to Mononoke zacisnęła zęby i próbowała nie zasnąć. Po 3 godzinnym szkoleniu był test, potem ustny angielski, a potem mieli się odezwać. Jakby jeszcze tak mi za wykłady płacili to byłaby dla mnie jakaś szansa ;P


Kiedy było już po wszystkim i trzeba było tylko czekać zrozumiałam, jak bardzo pracy potrzebuję. Dojrzałam już do niej i chciałabym bardziej uniezależnić się finansowo od ciotki i faceta, a sama renta na to mi nie pozwala.W lipcu też zaciskam mocno kciuki, aby móc na zlecenia pisać bloga o mózgu, ale to nie wszystko. Moje CV. zawiera jedynie staże i wolontariaty, a gdzie mnie wzięliby po studiach bez szerszego doświadczenia? No właśnie...

Mimo to matka powiedziała, że mi pomoże z ratami za telefon. Kiedyś umorzyłam jej dość spory dług alimentacyjny, miała go spłacać, ale... no butelka pochłonęła całą kasę. Teraz kiedy wszystko się układa, zadeklarowała się ponownie, więc zamówiłam Galaxysa, bo w sprzedaży go tak normalnie jeszcze nie ma i poszłam zaraz po pracy po odbiór. Na miejscu okazało się, że jednak moja renta jest do dupy i na nią rat nie dostanę, a jeśli już to nie takie, jakie oferowali wielkimi, czerwonymi literami na stronie internetowej, jako super oferta. O dziwo nie załamałam się. Czułam, że coś pójdzie nie tak, jak nie w sklepie to w t-mobile, przy wyrabianiu micro SIM, bo przecież abonament też nie jest na mnie.

Na szczęście ciotka się zlitowała w końcu, i wzięła zaświadczenie o zarobkach, konkurując z siostrą. Skoro matka mnie wsparła, to nie mogła być gorsza, nie? Na jej pensję na bank uda się nam wziąć te najkorzystniejsze raty i oby wszystko się już ułożyło. Rezerwacja jest, jutro telefonik powinien być mój...Cykałam się jeszcze, że nagle okaże się, iż pracy nie ma. Do wieczora czekałam na telefon, ale się udało. W piątek podpisuję umowę i jestem z siebie dumna, jak nigdy!

Czuję lekkie uderzenie adrenaliny. Przypomina mi się Southampton, wsiadanie do pracowniczego busa i 12 godzinna praca przy produkcji soczewek. Pamiętam strach, że czegoś nie zrozumiem, że zaakceptuje felerne opakowania, albo nie zdążę ich wypalić, czy porozdzielać na czas, gdy są już na taśmie. Pamiętam te długie przerwy, podczas których chodziłam nad ocean...

Wtedy też zbierałam na nowy telefon z tą różnicą, że rzeczywiście go potrzebowałam, bo poprzedni utopiłam w kiblu i tak dziwnie burczał na mnie potem. Wtedy na topie była nokia N95, no to kupiłam ją, po czym nażarła mi się piasku na plaży i strasznie rzęziła, a po spadnięciu ze schodów, przez tydzień wyświetlała tylko napis NOKIA. Na szczęście mi ją ukradli i jako, że byłam w rozpaczy to moja ciocia mi kupiła htc wildfire. Dobry telefon, jak wpadł mi do kąpieli to słówka nie pisnął. Samsung i htc to ponoć jedni producenci, więc jestem spokojna. Jak mojej matce samsung wpadł do kibla i 3 razy spuściła wodę, aby się wpierw przepłukał, to dalej działał, więc to zdecydowanie telefony dla mnie.... Cykam się tylko, że mi wybuchnie.  Rzadko się o tym słyszy, ale w tej technologii się już to zdarza. Galaxys S II wystrzelił komuś w portkach, niedawno z kolei w Niemczech, komuś Samsung Galaxy S III, stanął w samochodzie w płomieniach. Teoretycznie zwarcie może być w każdym urządzeniu i 1 egzemplarz na sprzedanych 10 milionów, tragedii nie czyni, ale jednak trochę to przeraża...


Skoro wszystko się tak poukładało... czas też wziąć się ostro za dietę. U rodziców A., waga wskazała 58 kg ;/. A fakt, że byłam wtedy po dużym posiłku, nie pociesza - wróciłam do punktu wyjścia. Czas znowu liczyć kalorie, aby wiedzieć na ile można sobie pozwolić, bo widać na czuja nie daję rady. Od lipca zacznę zamieszczać pod notkami tygodniowe spisy moich grzechów ^^. Może lęk przed zbesztaniem pozwoli mi tam wpisać mniej słodyczy ;P.

Pozdrawiam wszystkich teraz, bo jutro to się pewnie zajmę swoim smartphonem ;P

6 komentarzy:

  1. Gratuluję pracy! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, że u Ciebie pozytywnie :)
    Miłego zajmowania się smartfonem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że dostałaś tą pracę :) też bym chciała znaleźć coś ciekawego:(

    OdpowiedzUsuń
  4. No to gratuluje nowej pracy, a waga? Hmmm Zazdroszczę i tak ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko. Właśnie dowiedziałam się jednej bardzo ważnej rzeczy - telefonu nie nosi się w kieszeni! :)))

    Powodzenia w pracy! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje :)
    u mnie nowa notka ;P

    OdpowiedzUsuń