poniedziałek, 18 czerwca 2012

Chamstwo

Odkryłam dziś, że na mój smartfon stać mnie będzie już za miesiąc. Wszystko obliczyłam tak aby mieć tą stówę miesięcznie na ratę. W lipcu po zapłaceniu wycieczki idealnie zostawało mi na życie i właśnie ta stówa. W sierpniu kalkulacje jeszcze lepsze. Stwierdziłam, że podliczę ile mam w portfelu to może jakaś wpłata własna będzie i... z paniką odkryłam, że brakuje mi stu złotych. Misiek dał mi swoją część do zapłacenia za wycieczkę i ni ma. Potem przypomniałam sobie, że w pośpiechu płaciłam dwustoma złotymi w takim osiedlowym sklepiku za picie. Gość powiedział, że nie ma wydać i będzie bez 10 groszy. Zapomniał chyba dodać kilku zer... Dał mi jakąś drobnicę, a ja mając kolejny ponaglający tel. od osoby, z którą na spotkanie byłam już spóźniona, wrzuciłam to do portfela nie licząc i pobiegłam. Drobniaki liczył zawzięcie przy mnie, nie ogarnęłam przekrętu z banknotami, a teraz aż się popłakałam, bo o tą stówę mam właśnie za mało... Nie no wciąż nie mogę tego przeboleć i łzy mi się cisną do oczu...

Zupełnie, jak w Holandii, gdzie żarcie okazało się tak drogie, że każde EURO miałam wyliczone na bilet, na picie i na jedzenie. Wydawało mi się, że wzięłam wystarczająco dużo kasy, więc w Polsce zostawiłam swoją kartę. Przebukowanie biletów lotniczych też kosztuje, także musiałam jakoś przeżyć. Żyłam głodowo i gdyby nie moja przyjaciółka zginęłabym marnie. Zwątpiłam jak zobaczyłam ziemniaki po przeliczeniu za 20 zł za kg, litr coli za 15 zł... Brakowało na podstawowe produkty. Dziennie miałam na jakąś wodę i suchą bułkę.

I kiedyś, jak byłam w sklepie po picie, spadło mi 2 EURO i wyturlało się za bramki, a kobieta przede mną w kolejce stanęła na monecie i bezczelnie sobie ją przywłaszczyła nie chcąc oddać. Zrobiłam aferę, kobieta sobie odeszła, a wszyscy mieli do mnie pretensje, że się pieklę o taką pierdołę... Tego dnia nic nie jadłam. Faktycznie, o co ja się piekliłam? Teraz czuję się podobnie. Co gorsza też mogę zarzucić sobie wiele  - swoją gamoniowatość, ale na chamstwo też brak słów.


Kolejnym chamstwem była przygoda w tramwaju, akurat wtedy, gdy się spieszyłam, po zakupach w nieszczęsnym osiedlowym sklepiku. Jechałam dość długo z Gocławka do centrum miasta, a obok mnie usiadł mężczyzna z czarnymi włosami i ciemną karnacją. Nie, to nie był żaden rumun-żebrak, czy cygan. To był raczej człowiek, z jak to mówią? z "ciapatych". Okolice Indii, czy coś w tym stylu. Nawet dobrze ubrany, schludny. Za nim wsiadł rowerzysta. Ustawił tak rower, że wjechał ciapatemu w nogę. Ciemnoskóry chłopak nic nie powiedział tylko otarł sugestywnie jasną nogawkę, ale sytuacja zaraz się powtórzyła i była wręcz natrętna. Polak specjalnie kierował tak rowerem, aby tamtemu sprawić, ból, więc ciapaty zwrócił mu uwagę. 
- Jak chcesz luksusu to jeździj taksówką. -odpowiedział bezczelnie polak.
- No przepraszam bardzo, ale jak najeżdża pan komuś, któryś raz na nogę to warto przeprosić chyba, nie? - wtrąciłam się i niepotrzebnie chyba.
- Dziewczyno kogo ja mam przepraszać? Tego rumuna? Metr pięćdziesiąt w kapeluszu, gnój jeden.
- Nie każdy tu jest rasistą, więc minimum kultury w miejscu publicznym! -krzyknęłam już - Polska za takich jak Ty się musi potem wstydzić!


Nic to jednak nie dało, obaj zaczęli się tak wyzywać i niestety polak przodował i z nienawiścią, i z chęcią do bójki. Do tramwaju wsiadł, z jakąś starszą kobietą, która stała, chyba obok syna - nic nie powiedziała. Wokół pełno innych ludzi - też nic nie powiedzieli. Ciapaty wyszedł ze mną na najbliższym przystanku. Życzę tamtemu, aby obili mu mordę gdziekolwiek za granicę się nie ruszy, bo nie mam pojęcia jak inaczej takich sukinsynów nauczyć kultury. Wciąż to przeżywam, myśląc jak lepiej mogłam się zachować, wymyślam, co powinnam powiedzieć, może zwrócić się do reszty pasażerów i wywołać w nich poczucie wstydu?

Najgorsze jest to, że jak próbowałam zwierzyć się ciotce z tego, nawet mnie nie wysłuchała. Czułam, że to chyba nikogo nie obchodzi. Wiem, że na szczęście nie jestem sama. Są zdjęcia polaków bawiących się w czasie euro z grekami i rosjanami, ale tyle nienawistnych wpisów, co było, bójek, radość nie z wygranego meczu, a z obicia ruskich... to aż żal. A znieczulica, na jaką wciąż się natykam to odradzająca się rana.


Heh wychodzi na to, że jestem naiwną dziewczynką walczącą o dobro, którą każdy może sponiewierać i okraść ;/

Bomba. A kiedyś mówili mi, że jak dajesz dobro to do Ciebie wraca. Gówno prawda. Nawet pracy znaleźć nie mogę, nie mówiąc o odrobieniu tej stówy ;/.

8 komentarzy:

  1. Do czego ten świat właściwie zmierza? Słyszy się tyle o ludziach, o ich przekrętach, znieczulicy i chamstwie, że nietrudno popaść w depresję. Czytając właśnie takie posty tracę wiarę w ludzi, ale to nie Twoja wina - bo przecież piszesz prawdę. Mnie tylko przeraża ten świat... Coraz bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jak piszesz- są i paskudne sytuacje i ludzie, którzy chcą innym tylko dowalić bo nienawidzą, ale są też zupełnie inni i dlaczego mielibyśmy przestać wierzyć w tych drugich tylko dlatego, że istnieją ci pierwsi? Jasne, warto zmieniać świat na tyle na ile się da, ale warto też pamiętać o tym, że nie tylko to, co negatywne... bo za łatwo może zniszczyć...

    Czasem, jak widzę taką sytuację jak ta, o któej piszesz... masakra.

    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem i pamiętam. :)
    Ehh, sądzę, że z tym chamstwem każdy na co dzień się spotyka, kwestia przyzwyczajenia, a pojedyncze jednostki nie dadzą rady tego zwalczyć, niestety. :< Pierwsza sytuacja jest wybitnie chamska, zdarzyła mi się podobna, ale byłam wtedy małym dzieckiem. No i wiadomo - zajętego czymś aktualnie człowieka łatwiej oszukać.
    A co do ostatniej to też zastanawiam się skąd w ludziach tyle nienawiści. Odnosi się do także do moich znajomych, w sumie teraz już z nimi rzadko przebywam, ale zdarzały się takie sytuacje w stylu komentarzy co do osób innej rasy czy w jakiś sposób wyróżniających się. I co z tego? Przecież to też ludzie. Naprawdę tego nie rozumiem...
    Dobrze zareagowałaś, szkoda, że nikt tego nie docenił i Cię nie poparł, wszyscy wolą milczeć...

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz wiele dni jeszcze przed sobą w których to dniach może wrócić dobro :) A Chamstwo? Cóż, to już choroba społeczna...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mów, że dobro nie wraca, nawet nie wiesz kiedy może nadejść. A to tylko jeden z gorszych dni, których będzie pewnie jeszcze bardzo, bardzo dużo w Twoim życiu. Wiem, że doskonale zdaje sz sobie z tego sprawę, ale chciałabym po prostu żebyś pamiętała, że to tylko chwilowe, tylko czekać, aż los się odwróci.
    Będzie dobrze :*

    A chamstwo... na to chyba nie ma lekarstwa. Powybijać by takich ludzi trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm... a może facet poprostu się pomylił i wcale nie chciał źle wydać? Oni co dzień zliczają kasę, więc jemu to wyjdzie, że ma za dużo. Ja bym na Twoim miejscu poszła do niego od razu jak się zorientowałas, może by Ci oddał. Też miałam podobną sytuację i faktycznie dostałam zwrot ;)
    A ta sytuacja w tramwaju - niestety to znam. Często się to zdarza w Warszawie. Też mi wstyd za takich, bo obcokrajowcy bardziej zapamiętają takie incydenty niż miłych ludzi. A tak apropo, podziękował Ci za wstawienie się za nim?

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem szczerze... nie masz prawa nawet myśleć o powrocie do tego co było. Musisz myśleć o tym ile dobrego Cię w życiu spotkało. Mimo też tego co było złe... Masz w sobie ogromną siłę i samozaparcie. Masz w sobie mnóstwo determinacji. Zobacz co osiągnęłaś, ile potrafisz. Wydałaś tomik poezji, masz bądź co bądź fajnego faceta, o którym myślisz, a przynajmniej myślałaś bardzo poważnie, masz studia... Udało Ci się dużo przezwyciężyć, nie mogłabyś się teraz poddać tak po prostu.
    Wierzę w Ciebie ogromnie, jesteś dla mnie wzorem! Jesteś, żyjesz i zdecydowanie świetnie sobie radzisz, jesteś ambitna! Także nie pozostaje nic jak tylko przetrwać ten słabszy czas.

    A co do mojej notki. Nie pisałam w niej o braku Wariata, tylko o dziewczynie której zdjęcie musiałam wyjąć z ramki. Ale może i Ciebie źle zrozumiałam. :)

    OdpowiedzUsuń