czwartek, 8 grudnia 2011

Ten czas...

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie jak go wskrzesić. — Albert Einstein
Zbliżają się święta. Wszyscy ruszyli w gonitwę przygotowań i jak sami zauważyliście ja też cierpię na chroniczny brak czasu. Przeżywam aktualnie kryzys. Ciągnięcie dwóch kierunków mocno daje w kość, szczególnie, że po dziś dzień, drugi trzymam w tajemnicy. Miała być to tylko moja decyzja, i jak nie wyjdzie na sesji, chcę bez nacisków się móc wycofać. Jednakże już po raz kolejny kłamię, spóźniam się, zamiast powiedzieć, że teraz mam uczelnię położoną nieco dalej. Niezbyt mi to pasuje.

Znalazłam też ucznia do korków. Potrzebuję trochę grosza i pewnie gdyby nie to, że każdy zawsze czegoś ode mnie chce, jakoś bym się wyrabiała. Jutro np. mam pojechać i podpisać dokumenty za wakacyjny wolontariat, bo jakiś debil dał mi wcześniej złe, spotkać się z babcią mojego eks chłopaka, który jest ponoć w więzieniu i ona już zupełnie nie wie, co ma robić, zamienić w sklepie jedną wadliwą rzecz, wykonać pracę zaliczeniową, nauczyć się i zaliczyć kolokwium i przygotować się do korków na piątek.
B OM B A.

Możliwe, że moje przemęczenie jest jednym z powodów, dla których żyję już świętami. Jednak wspomnienie swojego mężczyzny u boku, ośnieżonych gór, domowego ogniska, ganiających dwóch kotów pod stołem - odpręża i cieszy. Jest coś magicznego w tych świętach, nawet dla takiego ateisty, jak ja. Mój A. jest prawosławny i potem na kolejne święta (wigilię obchodzą 6 stycznia) jeździmy do jego rodziny, ale mimo to, te pierwsze zawsze będą dla mnie niepowtarzalne i najważniejsze. Brakuje mi tylko przy stole...matki.


Nie mam z nią silnych, emocjonalnych więzi. Porzuciła mnie tuż po urodzeniu, wybrała alkohol. Jednak zawsze mnie odwiedzała, co kilka miesięcy, czasem lat, ale jednak. W momentach kiedy bywało dobrze z jej nałogiem, naprawdę polubiłam ją jako człowieka i nasze wyjścia. Jednak zawaliła kilka zbyt ważnych spraw, a dostawszy ostatnią szansę, rzuciła leczenie i do tej pory się nie odezwała. Zawsze jak schrzani coś, nie odzywa się co najmniej pół roku, bojąc się reprymendy, bądź wstydząc. W pewnym momencie jednak stwierdziłam, że bardziej niż częste upijanie się, przeszkadza mi jej tchórzostwo. To, że o mnie nie walczy, że po każdej porażce skreśla wszystko co już naprawiła. W tym przypadku odrzucam wszystkie psychologiczne bzdety, bo czuję do niej ogromny żal. Żal, że nie wie co lubię, co studiuję, że nie zna mojego A. 

Nie wiem co jest w nas takiego, że często walczymy o coś co jest nic nie warte. Niezależnie od ilości "ostaniach szans" ja wciąż próbuję jakoś do niej dotrzeć. Niedawno zaczęłam pisać list... taki z całym moim dobytkiem sercowym. Chcę w te święta dać jej mój ból, moje pretensje, ale robiąc aluzję do tego, że powinna walczyć. List ten miał mnie przynajmniej oczyścić, jeśli już nie wpłynąć na nią, jednak w momencie, gdy doszłam do wątku czasu, że może się go nie nadrobi, ale można jeszcze coś stworzyć, wspomniałam A. To on całuje mnie w czoło, głaszcze, chwali, otula kołdrą gdy się rozkryję, wykąpie, gdy zwymiotuję, pomoże, wysłucha, wesprze, gania do nauki, denerwuje się, gdy opuszczam zajęcia, przynosi leki z apteki... Zrobił dla mnie więcej przez 2 lata, niż moja matka przez całe moje życie. Więc wtedy padło zasadnicze pytanie: "po co". Po co walczę o miłość, z której tylko cierpiałam, skoro wszystko mam? Odpowiedź, że przecież to moja matka, jakoś mnie nie zadowala. Może ktoś z Was ma sensowne uzasadnienie?

Na szczęście nie mam też czasu na zbyt dużo myślenia. Głowa i tak pęka od nadmiaru informacji, a musi jeszcze zmieścić załatwienie sprawy świątecznych zakupów ;). Mój Misiek dostanie:

Aczkolwiek zegarek muszę jeszcze zamówić, z niecierpliwością oczekuję renciny na koncie ;P. Co prawda jego prezentowi nie dorównuje, ale kombinuję z tego, co mam. Ciotce kupiłam to, co chciała, potem jednak stwierdziła, że to była chwilowa zachcianka i dobrze, że nie kupiłam jej tego na imieniny.... ;/// Więc chyba jestem zmuszona coś jeszcze dokupić... Oby za korki zapłacili z góry!

A Wy co kupujecie swoim bliskim? I jak znosicie świąteczną gorączkę?

23 komentarze:

  1. Ja swoich bliskich już obdarowałam na mikołaja i nie zamierzam obdarowywać ich po raz drugi pod choinkę. Świąteczna gorączka to coś co lubię czuję, że zbliżają się święta na które czekam cały rok. Nie wiem czy do Twojej mamy przemówiłby list jednak myślę, że walczysz o miłość bo kochasz swoją matkę po mimo tego jaka jest i ile zadało Ci bólu.Zależy Ci na niej i chciałabyś na pewno by była taka sama jak inne matki.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Matka to jednak zawsze matka, pewnie zawsze mimo wszystko będziesz walczyć o tę miłość. Masz szczęście że masz takie mężczyznę koło siebie ;) Tacy faceci to skarb ;0 Pozdrawiam ;** www.kinga-i-robert.blog4u.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolegów można mieć sto tysięcy i gdy straci się jednego, nie ubolewa się nad tym tak bardzo, bo każdy dzień daje ogromną szansę, że do grona znajomych dołączy ktoś jeszcze. A matka jest tylko jedna. I nie zastąpi jej przyjaciółka, ciotka, pani z kiosku czy nawet ukochany facet.
    Co do prezentów, to zawsze w głowie projektuję sobie piękne upominki, a jak przychodzi co do czego, to kupuję po prostu to, na co mi kasy wystarczy :)
    Paula, kochasiezanic.blog4u.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm... przeczytałam jeden post i tak myślę, że sobie Ciebie zawłaszczę do listy czytanych blogów :) A co do prezentów to moj M. dpostanie ode mnie latajacy cyrk Monty'ego Paytona czy jak to sie pisze (bo on to lubi), oczywiscie w jezyku oryginalnym i gre za ktora ostatnio szaleje czyli najnowszy assasyn creed, chociaz za to drugie pewnie mnei zruga ze za duzo kasy wyadlam, ale co tam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu brakowało Ci matki w dzieciństwie i brakuje Ci matki teraz, więc chcesz zrobić wszystko, co się da, aby się z nią kontaktować, by mieć ją czasem przy sobie. Tak myślę.
    A mnie totalnie nie stać na prezent na święta dla mojego A. :<

    OdpowiedzUsuń
  6. Na kłamstwie Kochana daleko nie zajdziesz. W ogóle to z jakiego powodu skłamałaś, że ciągniesz dwa kierunki? nie prościej było powiedzieć prawdę?
    Prezenty fajne, Ja swojemu nic nie kupuję. Kupiliśmy sobie wspólny prezent - meble i nie potrzeba nam więcej. A pierdółki typu perfumy, maszynki itp. ma. Rodzinie też nic nie kupuję. Mamie chciałabym kupić firanki, takie jakie się jej podobają, ale czy jeszcze będą to nie wiem, jeśli będą kupię, jeśli nie to trudno.

    OdpowiedzUsuń
  7. Podziwiam Cię, przeszłas w życiu tak wiele,a jednak potrafisz spojrzeć na nie optymistycznie.
    Jeśli chodzi o prezenty, to od paru lat w naszej rodzinie się tego nie robi. Siadamy do stołu Wigilijnego, a prezenty pod choinką znajdują maluchy, chociaż to już nie takie maluchy,mają świadomość,że to nie Mikołaj przynosi prezenty. Aż boję się co to będzie z tymi świętami za parę lat...

    OdpowiedzUsuń
  8. cięzko jest mi sobie wyobrazić brak matki. brak jej obecności w ważnych dla Ciebie momentach w życiu, brak tej 'babskiej' rozmowy. domyślam się, że chcesz jej wszystko opowiedzieć, a zarazem ten pojawiający się żal... to normalne. ale teraz chyba wszystko zależy od niej, od tego, jaki będzie jej kolejny krok. a list uważam, że jest dobrym pomysłem, bo muszę przyznać, że raz, kiedy pokłóciłam się strasznie ze swoją, zamiast wytłumaczyć sobie wszystko w 4 oczy, dałam jej list. bo wtedy wiem, że nikt mi nie przerwie rozmowy, a mogłam napisać śmiało to, co mnie boli.
    a prezenty baaardzo fajne, na pewno się ucieszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. u mnie swiąteczna gorączka zacznie się dopiero po weekendzie,jak na spokojnie rusze na łowy :) a teraz poki co wypytuje bliskich i planuje zakupy :)

    a wracajac do relacji z Twoja mama. mnie tata zostawił jak bylam mała, znaczy znalazl sobie druga kobiete i ma z nia dzieci. a najgorsze jest,ze jestem jego corka,ale kompletnie tego nie czuje. jak mozna kochac kogos kogo widzi sie raptem raz na 2 lata? czasami dluzej? kto daje mi pieniadze..? a moze ja wolalabym uczucia? po co komu moje zdanie? nie porozmawiam z nim, bo to on powinin. jest w koncu moim biologicznym ojcem. i w zasadzie tu koncza sie nasze relacje.

    no nic ide robic krem z brokułów-moj dzisiejszy debiut :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie wiem jak będzie u Nas z prezentami ale jakieś małe upominki będą na pewno :)
    Sama uwielbiam święta :) a te spędzę pierwsze z Moim Mężczyzną u boku ;*

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja jeszcze nie zdążyłam poczuć świątecznej gorączki, a mama uświadomiła mnie dziś, że to już za dwa tygodnie... Ech, dawno nie byłam w domu, straciłam rachubę.

    Co do Twojej mamy... chyba zgodzę się z którymś z moich poprzedników, że to w końcu matka, a - jak to matka - jest tylko jedna, jedyna. I wydaje mi się, że to bardzo dobrze, że ciągle próbujesz. Dobrze, że masz tego swojego chłopca, który tak o Ciebie dba :).

    Prezenty... Jak zawsze będę miała z tym problem. Trzeba się za czymś rozejrzeć, zdecydowanie ;).

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie nie boję się mieszkania z kimś, nawet to bardzo lubię.

    A co do tej mojej dwójki,to ona pewnie jest zakochana. On z pewnoscia nie,bo to samo czulby i do mnie, skoro nas obie tak potraktował. Też zrozumialam,że nie ma co sie bawic w naprowadzanie ludzi na prawdę, ponieważ kochając nie chcą jej znać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem, czy Twój A. czyta Twojego bloga, ale jeśli tak, to musi(o raju, przez omyłkę napisałam mósi...)być cholernie szczęśliwy widząc, jak wiele znaczy dla, wydawałoby się, tylko jednej osoby..Piękna to miłość zbudowana na fundamencie równie pięknej przyjaźni..
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja tam świąt nie lubię, pieniędzy na prezenty też nie mam, więc będą to kolejne święta obfitujące w fałszywe życzenia i mnóstwo jedzenia... Ach, i rozświetloną choinkę (którą prawdopodobnie będę musiała ubrać, a potem również rozebrać -.-).

    No może nie tyle dają w kość, ile uświadamiają mi jak bardzo nie lubię się uczyć z konieczności ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Czasem to ja zupełnie nie myśle! :)

    Nie szukam, mam też swojego D... Tylko do związku, który trwa 5 lat, wkradła się cholerna rutyna, i tylko czasem brak mi tego gorąca..
    A blog, to mój pamiętnik, ma już chyba z 10 lat, od zawsze wylewam tam swój żal. Ta rutyna ma też swoje odzwierciedlenie.. Ale gdyby nie on, i ja bym nie istniała.

    OdpowiedzUsuń
  16. chciałabym pójść na geografię, by móc zostać meteorologiem ;)
    2 kierunki to spore zobowiązanie, ja chyba nie dałabym rady ;p sporo rzeczy masz do zrobienia, mam nadzieję, że wszystkie uda Ci się wykonać.
    co do świąt- nie lubię tej przereklamowanej atmosfery. Święta mają być niby czasem radości, a u mnie zawsze jest zupełnie inaczej.
    ciężko jest przestać walczyć o coś, czego się kiedyś pragnęło. zawsze wydaje się, że osoba jest nam w jakiś sposób bliska, myślę, że warto walczyć. przynajmniej do momentu, w którym zdamy sobie sprawę, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy zrobić.
    ja najczęściej kupuję bliskim coś słodkiego na umilenie chwili ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. powyżej pisała Kocia ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. http://www.empik.com/trzy-metry-nad-niebem-moccia-federico,prod550305,ksiazka-p

    Książka może się wydawać banalna cuchnąca komercją itd, ale potrafi poruszyć. Są jej dwie ekranizacje ale żadna nie oddaje tych wszystkich uczuć towarzyszącym bohaterom w takim stopniu jak to jest opisane w książce. Końcówka doszczętnie mnie rozwaliła, i nie ukrywam... bez łez się nie obyło.

    Grrr. Ja świąt nie chcę. Im do nich bliżej tym bardziej zauważam jak czas ucieka, poza tym mam obawy co do atmosfery w domu, więc cóż.

    Może nie jest dla Ciebie satysfakcjonująca odpowiedź "Matka" jako powód dla którego walczysz o jej miłość i chcesz, żeby i ona robiła to samo, ale właśnie taki on jest!. Owszem masz wszystko, masz ogrom miłości od A. opiekuje się Tobą, dba na każdej płaszczyźnie, ale dobrze wiesz, że jest różnica między tym w jaki sposób on to robi... a w jaki powinna też Twoja matka. A miłości w końcu nigdy za wiele ! Więc mam nadzieję, że mama znów się "nawróci" ale tym razem, zawalczy o Ciebie naprawdę i da Ci poczuć, że jednak jesteś dla niej ważna (;

    NO i niech Ci te święta szybko przyjdą, żebyś mogła faktycznie ochłonąć, przystopować chociaż na chwilę (;

    OdpowiedzUsuń
  19. no właśnie to jest problem, bo cierpię na przypadłość "zrób dwa błędy ortograficzne w jednym słowie, a pierdolnę ci w łeb słownikiem". :p

    właśnie chodzi o to, że o rzeczach niezbyt dobrych nie chcę póki co pisać. Ale jest coraz lepiej, nie licząc kilku dołków. :)

    Potwór

    OdpowiedzUsuń
  20. lindseyrpiszepamietnik.blogspot.com12 grudnia 2011 17:21

    powodzenia z tymi prezentami
    :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Fajny prezent dla swojego kupiłaś :) ja mojemu dam w troszkę późniejszym terminie i to będzie gwiazdkowo urodzinowy :) i oczywiście będzie związany z fotografią :D

    OdpowiedzUsuń
  22. super prezent dla ukochanego wybrałas.
    a co do Twojej notki to nie ma przy stole u Cb Twojej mamy, a u mnie Taty... też wybrał alkohol, choć mieszkamy w tym samym mieście to się nie widujemy..:/

    u mnie new zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Dlaczego ten drugi kierunek utrzymujesz w tajemnicy?
    Ja nie lubię tej całej świątecznej gorączki , bo psuje całą atmosferę świąt. Przynajmniej dla mnie. Za kupowaniem prezentów też nie przepadam , bo mimo , że ma to być coś symbolicznego to trudno znaleźć coś, co będzie każdemu odpowiadać. xD

    OdpowiedzUsuń