niedziela, 10 marca 2013

Wiosenne porządki

- Wiesz... ja zamierzam przejść na dietę - powiedziała promiennie, po czym zrzedła jej mina patrząc na moją niepewną minę. Tiaaa.... nie powinno się mówić tak radośnie o diecie anorektyczce - Tzn, rozumiesz... mam dużo planów, ale wszystkie odkładam na potem. Dieta pomaga się zorganizować...

Rozumiałam, i jak wiecie nie raz, nie dwa pisałam, że tęsknię za tym rygorem. Spędzam godziny nad planowaniem, próbując go odtworzyć. Na próżno. Jeśli nie mam zajęć typu: rusz dupę, bo zawalisz, to samoistnie wszystko mi się samo przekłada. Serio samo! Nie zdążę podjąć decyzji, że coś trzeba odłożyć, a już mija tego czas. No ale zaczyna się wiosna. Moje zapotrzebowanie senne spada z 11h na całe 9, a słoneczne promienie, jakby splątały moje ręce i zaczęły robić porządki na biurku, nim się ocknęłam i spytałam samą siebie: Mononoke! Co ty do cholery wyprawiasz??? No ale oczywiście, jak w koncu wyzdrowiałam, by wybiec wprost objęcia słońca - spadł śnieg -_-'.


No, ale tak czy siak, to teraz nie może być już źle. W końcu widzę, że oprócz komputera na biurku zmieści się coś jeszcze. Wróciłam też do poprawiania swojej powieści. Jeśli utrzymam swoje tempo powinnam móc wysłać ją do wydawnictwa już za 10 dni. Znalazłam też karnet na fitness, do którego za drobną dopłatę po ćwiczeniach można iść na basen. Dla mnie bomba, nie ma to jak zmęczoną i spoconą wykąpać się i rozluźnić w basenie, przepływając powoli parę długości. Moja figura, choć gastrologa prędko się nie doczeka, znów patrzy z lustra, pełna nadziei. Skoro 3 lata temu byłam  w chuj chuda no to do jasnej cholery, ja nie powtórzę tego? Może jestem i eks anorektyczką, ale nie mogę wiecznie bać się odchudzania, bo swój rozum, gdzieś tam po drodze w zdrowieniu znalazłam. Podeptany trochę, ale jest! Nie chcę znów wstydzić się zdjęć z wakacji, ot co! Jakiś dupek na Ukrainie mnie oszukał wrzucając sokoła na ramię i każąc robić zdjęcia, po czym zażądał niebotyczną opłatę. Zdjęcie śliczne, drogie, a ja nie mogę się nim pochwalić, bo mi brzuchala wywaliło -_-'. Tak zdecydowanie już nie chcę!

Złożyłam też C.V do biura podróży. W kwietniu czeka mnie rozmowa kwalifikacyjna na wychowawcę kolonijnego. Biuro wydaje się sensowne, ponoć nie płaci groszy i nie każe mieć wielu dzieciaków na głowie, a że jestem z polecenia tamtejszego pracownika mam szansę wyjechać na parę turnusów, może nawet zagranicznych. A potem, kto wie? Może jakaś oferta last minute? Niestety chyba bym jechała sama, bo wiadomo, że Misiek na spontana nie wyjedzie, bo sam musi ustalić sobie urlop, ale to się jeszcze okaże, jak to zrobimy. Nie mam żadnego egzaminu w sesji, więc i wrześniowa kampania mnie ominie, a co za tym idzie: całe wakacje mogę sobie pojeździć jako wychowawca i we wrześniu myknąć w jakiś Egipt, czy cóś.

Od 15 zaczynam uczyć też nowych uczniów, więc mam nadzieję coś sobie odłożyć już niekoniecznie tylko na własne zachcianki ;). A może jednak? Kwestia sporna.

W czwartek czeka mnie trudny egzamin i ogólnie muszę nadrobić nieobecności - 2 tygodnie byłam na zwolnieniu! Jednakże stos obowiązków może kopnie mnie w końcu w dupę. Po wysiedzeniu tyle czasu w domu, wręcz tego pragnę, choć o dziwo wciąż nie jestem w pełni zdrowa ;/. To było mega paskudztwo.

10 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że nie musisz się bać odchudzania, bo potrafiłabyś je ładnie kontrolować ;) Fitness.. Ja muszę ćwiczyć w domu, nawet znalazłam już sobie ćwiczenia :D

    OdpowiedzUsuń
  2. wychowawca kolonijny! wycieczki, jaram się :) ja nie nadaję się kompletnie do pracy z dziećmi, ale pojeździłabym trochę mimo wszystko. trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  3. To powodzenia, żeby ci się udało zamienić swoje plany w rzeczywistość:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hehe fajny pomysł, gdyby nie to że nie mam kompletnie nic wspólnego z dziećmi to może też bym się skusiła i poszukała czegoś takiego ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. No, to widzę, że dużo masz do zrobienia ;) Powodzenia ;)
    Za 10 dni? Mattaku, a ja się z ostatnim rozdziałem guzdram jak nie wiem ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzisz, ja nie mam tego problemu. Ja wychodzę brzydko na zdjęciach, gruba, chuda, zdrowa, chora - chyba tylko w takim worku na śmieci jak islamskie fundamentalistki bym wypadła fotogenicznie. Bałabym się tylko, że mnie ktoś pomyli i wrzuci do śmieciarki. Nie muszę się odchudzać, i tak mi to nic nie pomoże. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja widziałam niektóre ŁADNE Twoje zdjęcia, serio, serio ;). Miały swoją magię.

      Usuń
    2. A ja na nich byłam? :D

      Usuń
  7. ja na 100 zdjęć wyjdę na 3 ładnie.. chyba niestety taka natura niektórych osób

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieje, że tę pracę dostaniesz :) i że uda Ci się gdzieś wyjechać w przyszłości.
    Co do odchudzania nie wypowiem się. Nigdy tego nie robiłam.

    OdpowiedzUsuń