wtorek, 8 stycznia 2013

Miłość - nauka życia

Miłość jest jak tama. Jeśli pozwolisz, aby przez szczelinę sączyła się strużka wody, to w końcu rozsadza ona mury i nadchodzi taka chwila, w której nie zdołasz opanować żywiołu. A kiedy mury runą, miłość zawładnie wszystkim. I nie ma wtedy sensu zastanawiać się, co jest możliwe, a co nie, i czy zdołamy zatrzymać przy sobie ukochaną osobę. Kochać – to utracić panowanie nad sobą.
Paulo Coelho

Po raz pierwszy chyba zabrakło mi słów. Nie wiedziałam, co chcę napisać, czy w ogóle chcę? Życie pędzi, jak oszalałe. Dopiero był Nowy Rok,a już jest prawie 10 stycznia, i kiedy to? Najpierw święta, potem parę dni wolnego na podgonienie anglika w Speak Up, metamorfoza, dzięki poświątecznym wyprzedażom i Sylwester, odchorowanie Sylwestra, spotkanie się z dawnymi przyjaciółmi, a potem wyjazd do Białegostoku na kolejne święta.

Bałam się niezręcznej atmosfery po tym, co zadziało się u rodziców A., ale czas zaliczam do bardzo udanego. Dużo śmiechu, rozmów przy winie i szczerości między mną a A. Wyjaśniłam mu brednie, które mi wyciekły po alko w Sylwestra i skąd mogłyby wynikać. Powiedziałam też, że nie zamierzam go naciskać na żaden ślub, ale jak sam gderał o zaręczynach to i ja się nakręciłam, przez co, co okazja, to rozczarowanie na mojej twarzy. I tym razem nie zbył mnie żadnym żartem. Zauważył tylko, że jeśli się hajtniemy wcześniej to stracę rentę, więc skoro i tak musimy czekać te 2,5 roku, to woli nazbierać więcej i kupić mi naprawdę wyjątkowy pierścionek, a nie za kilka stów. Uparł się mimo moich zapewnień, że te "kilka stów" to i tak byłoby dla mnie za dużo. Owszem jestem materialistką, kto nie jest, i owszem masę kasy poświęcam na nowości techniczne, ale moje pierścionki, jakie mam, kupuję za max 3 dychy ^^'. No może te, co dostałam od babci są warte więcej, ale resztę pogubiłam. Droższego pierścionka przy moim roztrzepaniu, bałabym się nosić. Z drugiej strony... nie ukrywam, że trochę mi to zaimponowało.


Rozmawialiśmy też o planach. On bardzo serio podchodzi do mojej chęci założenia firmy, a gdy powiedziałam, że jak nie wyjdzie będzie lipa, bo z pracą dla psychologa tu ciężko, więc szkoda, że on nie chce wyjechać za granicę, zaskoczył mnie. Nie raz deklarował, że kocha ten kraj i chce w nim pozostać, więc przestałam brać pod uwagę większe możliwości. Tym razem, jednak powiedział, że pozwoliłby mi pojechać na kilka miesięcy, rozeznać się i jeśli czekałby nas tam lepszy byt, to by do mnie dołączył. Podał mi też inny sposób na życie i nie miałby nic przeciwko temu, abym po psychologii (jeśli dostałabym się na medycynę) zamieszkała z jego rodzicami w Białymstoku. Umówmy się w Warszawie prawie nie ma szans, aby się tam wepchnąć i nie stać byłoby mnie, aby dalej studiować i płacić za czynsz. A. sam stwierdził, że jego Warszawa męczy trochę i jakby znalazł pracę przeniósłby się ze mną. Jego rodzice mają dom, A. i ja mielibyśmy piętro dla siebie. Plan jakiś zawsze jest. Były też rozmowy, gdzie chcielibyśmy mieszkać, gdybyśmy mogli strzelać. Ja marzę o nadmorskiej miejscowości, on o rozwijającym się mieście, więc oboje zgodziliśmy się, co do Trójmiasta.


Po raz pierwszy wybiegaliśmy w przyszłość, bez nastawiania się, ale z marzeniami i wyliczając możliwości, jakie na nas czekają. Co będzie to będzie, ale gdy rozszerzył mi się horyzont, bo wiem, że A. tak czy siak mnie popiera i nie zamierza ograniczać, poczułam jak rosną mi skrzydła. Z zapartym tchem, czekam na przyszłość!

Pojawił się też temat dziecka, że fajnie byłoby zaplanować, kiedy się urodzi, że można nawet na moim 5 roku się postarać, tak abym urodziła potem w czerwcu. Byłam w szoku, bo jeszcze kilka miesięcy temu, byłam przekonana, że on nie chce dzieci... Oczywiście raczej o dziecko postaramy się później, ale sam fakt..

Także już nie czekam na metalowe kółko. Czuję się więcej niż zaręczona - pewna swojego faceta, z którym układa się coraz lepiej. Po kilku kryzysach i kłótniach, gdzie sprawdziliśmy nasze rozwiązywanie problemów, nie boję się już, że coś może się posypać. Wiem, że o wszystkim mogę z nim pogadać, i że nawet jak zarzucę mu bezczelność, nie walnie fochem, tylko spyta o argumenty, dlaczego tak myślę. Wiem też, że myśli o mnie naprawdę poważnie i że to, czego chcemy, osiągniemy, razem. Tak, owszem nie ruszają mnie już foty panien młodych na facebooku, na wszystko jest swój czas, a jeśli 3/4 moich znajomych zaręcza się po kilku miesiącach znajomości, to nie zamierzam zazdrościć komuś głupoty. Owszem smutno mi było widząc, że inni faceci są w stanie zdecydować się wcześniej, ale dziś uważam, że robimy dobrze. Trzeba wiedzieć, czy nasze marzenia młodości się pokrywają, czy umiemy chodzić na kompromisy, czy z czegoś zrezygnować, aby być z drugim i nie żałować straty. A po kilku miesiącach można liczyć jedynie na łut szczęścia, że to, czego chcą obie osoby się jakimś cudem pokryje. No... ew. na pantoflarza ;P.

Znam Miśka od 5 lat, a dopiero  teraz wyznał mi, że mógłby zaryzykować i opuścić Polskę. Jak dobrze można poznać kogoś w kilka miesięcy? I jak już w tym wieku można zaplanować całą przyszłość i wiedzieć, czego się chce? Jestem osobą raczej zdecydowaną, wiedzącą, co mnie kręci, a co nie, a mimo to gdy tylko pojawia się jakaś fajna szansa, mam ochotę piszczeć z podekscytowania. Jesteśmy młodzi, ciekawi. Zmieniają cię cele, zmieniają potrzeby. 

Miłość, taka prawdziwa to przede wszystkim nauka o ludziach. O ludziach, którzy dynamicznie się zmieniają. Jeśli za tym nie nadążymy, zgubimy się w rutynie - to nasze związki nie przetrwają. Życzę więc sobie i Wam, abyśmy wszyscy potrafili być mądrzejsi w tych trudnych sprawach. No i... dajcie mi po gębie, jak znów zacznę narzekać na A., albo kopa na rozpęd, aby z nim po prostu porozmawiać. Bo niby takie proste, a takie trudne.

Na koniec mój A. ze swoją siostrzenicą. Do twarzy mu, nie? ;P
______________________________________________

A. złożył swoją głowę na moim brzuchu i wtulił się we mnie. 
- Moja ty niunia kochana - powiedział do mojego brzucha.
W oczach zakręciły mi się łzy. Byłam w szoku. Niunia? Nigdy tak do mnie mówił, a teraz tak nagle... nazwał mnie, nieświadomie, zupełnie w ten sam sposób, co babcia. Czy może być lepszy dowód miłości?

59 komentarzy:

  1. No widzisz burza mineła. Moim zdaniem podejmowanie decyzji o ślubie tak po kilku miesiącach na spontana to raczej nie jest dobry pomyśł. już rok 2 predzej mogę zrozumieć, bo jakos się tego człowieka abrdziej poznało, ale to tylko moje zdanie. związek potrzebuje próby czasu. czyżbyts polubiła Coeliego??? pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coelho lubiłam już dawno ;). Nie wszystkie jego książki wzbudzają mój zachwyt, Najbardziej lubię "Weronika postanawia umrzeć"

      Usuń
    2. tez ją lubię mądra jest bardzo:)

      Usuń
    3. Mnie raczej kręci klimat psychiatryka ;P

      Usuń
  2. To super, że tak dobrze się wam układa. Oby tylko było tak dalej, to przywraca mi wiarę w mężczyzn i miłość. :D
    A do Trójmiasta serdecznie zapraszam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może opowiedz coś o tym mieście. Jak tam z pracą, korkami, rozwojem? Ile galerii handlowych ;P

      Usuń
    2. Z pracą nie najgorzej, bo wszyscy moi znajomi, którzy chcą, coś tam dla siebie znaleźli. Korki? Jak jeździsz skm-ką, to wcale ich nie zauważasz... Myślę, że mamy tu wiele możliwości, w końcu duże miasto, nowoczesne.
      A galerie handlowe? Hm, w Gdyni mamy z pięć, a w Gdańsku pewnie ze trzy razy tyle. ;)

      Usuń
    3. No to nie jest źle :P. Albo celujemy w Trójmiasto, albo właśnie bardziej w Gdańsk. No ale to tylko plany. A może aż? Bałtyk dupy nie urywa, ale morze to morze, a je kocham ;)

      Usuń
    4. Tak jak ja. :) Nie wyobrażam sobie, że mogłabym mieszkać kiedy indziej, ale wiadomo, życie może nieco zweryfikować moje plany. Z tym, że ja akurat w Gdyni mieszkam.

      Usuń
  3. Heh, tak czytając tą notkę pomyślałam sobie, jak mój M. się zmienił przez te pięć lat. Jak ja się zmieniłam, jak oboje dojrzeliśmy do siebie. Teraz też planujemy swoją przyszłość, a on nawet zaczął mówić do mnie skarbie czy kochanie (gdzie wcześniej poza kocham Cie nie szło się doprosić jakiegokolwiek zdrobnienia). WIerz mi, że wiem jak się czujesz po rozmowie z A. miałam podobne odczucia, gdy rozsądnie porozmawialiśmy o powrocie do PL i M. w końcu przyznał racje moim argumentom, bez fochów, bez odwracania głowy, bez milczenia. Niesamowite uczucie, prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda :)
      Zdecydowanie i niezaprzeczalnie.

      Tylko zastanawiam się... czemu skoro wystarczy tylko porozmawiać, wielu tego nie potrafi wcale, a reszta często szczypie się z tym dłużej niż trzeba. Ja czasami się boję, że może się pokłócimy, że go obrażę, a dobre doświadczenia niewiele zmieniają.

      Usuń
    2. bo rozmowy są trudne., nawet bardzo trudne.

      Usuń
  4. Piękne to co piszesz. Ja z B jesteśmy ze soba 8 lat (w kwietniu minie). Pierścień dostałam po 4,5 roku bycia razem, no a ślub w zeszłym roku...

    Dzieci nie były w planach choć ja bardzo tego pragnęłam. Zresztą wiesz jak to u nas wygląda... nie będę tu pisać.

    Życzę Ci trwania w tym szczęściu najdłużej jak się da i oby do samego końca :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic dodać! Pięknie to wszystko napisałaś ... Ja oczywiście wzruszyłam się potwornie :) Kochana, życzę Wam, żeby Wasze marzenia i plany się zrealizowały. I masz rację, nie ma się co spieszyć, na wszystko jest czas. Rozsądna z Ciebie Niunia :) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. Widać, że mu bardzo na Tobie zależy ;-) Życzę szczęścia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciepły, napawający nadzieją post :) Powodzenia dla Was ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Paulo Coelho ma fajne cytaty i książki :D
    NA pewno będzie dobrze trzeba tylko zaufać ;)
    post napisany rewelacyjnie ach....

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja się cieszę, że miłość zwyciężyła.

    Ludzie się zmieniają i czasem na dobre im to wychodzi. Dobrze jest ciągle poznawać się od nowa i odkrywać nowe cechy, te dobre oczywiście.

    Szczęścia i miłości:):*

    OdpowiedzUsuń
  10. jakie znaki? ;> po prostu pisz to co uważasz za stosowne ;) w moim przypadku na bank nie planiesz głupoty... chyba ;)

    post przeczytam z amomencik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hm... nie wiem czy mogłabym coś sensownego napisać... powiem tylko tyle, że cieszę się, ze Wam się układa. i prawdą jest to, że ślub po kilku miesiącach znajomości jest trochę głupotą... cóż,, każdy robi jak uważa ;)

      Usuń
    2. naprawde? :> nie pamieam ;D

      Usuń
  11. Wszystko w swoim czasie będzie :) Co z tego, że po paru miesiącach się oświadczają, biorą ślub jak za dwa lata jest rozwód czy to ma sens? Pięknie to wszystko wygląda między Wami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorzej, że nikogo nie chcą słuchać... Miałam niejedną co mi truła o zaręczynach, o ślubie, a ledwo co się poznali. Gdy facet nagle zrywał zaręczyny, czy ni stąd ni zowąd zaczynali drzeć koty, potrafiły nawet zrywać kontakt, ze wstydu. Dowiadywałam się potem od naszych znajomych, że coś jest na rzeczy i że skoro na siłę próbowały mnie przekonać, że to co im mówię, nie będzie ich dotyczyło, wolą abym dalej myślałą że jest ok ^^'. Więc cóż... przy kolejnych pannach trzymam buzię na kłódkę, słucham jednym, wypuszczam drugim uchem.

      No ale który zakochany chce słuchać, że w związku trzeba się dotrzeć, że bywają kłótnie, że jednak nie znają się aż tak dobrze? Miłość robi z mózgu kocią potrawkę ;/

      Usuń
    2. Tak najlepiej. Ja sama chciałabym, aby jakiś krok do przodu mój facet zrobił, i czekam na to.
      W każdym związku są kłótnie i trzeba to wszystko rozwiązywać

      Usuń
    3. Problem w tym, że niektórzy nie wierzą, że mogą się kiedykolwiek pokłócić... Wiadomo na początku zauroczenie, i miłość jak z bajki, potem zaczyna się dopiero docieranie. I każdy powinien zdawać sobie z tego sprawę. Jest idealnie, więc wszyscy się mylą, nie ja!

      Życzę Ci aby Twój facet docenił co ma i wkrótce mile Cię zaskoczył ;)

      Usuń
    4. Ale kłótnie to normalna sprawa w związku. Idealnie cały czas na pewno nie będzie choć bardzo tego chcielibyśmy. Mam nadzieję że tak będzie :-)

      Usuń
  12. Czytałam z zapartym tchem...plany, marzenia, cele...
    Realizować marsz ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. I masz po co żyć. Masz cel w zyciu, a to pomaga ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. o! Nowy szablon. I od razu łatwiej się komentuje, bo nie ukrywam, że w poprzednim tyle razy chciałam coś napisać, a nie umiałam odnaleźć zakładki z komentarzem. Trzeba było odświeżyć stronę na F5 i dopiero się pojawiało, a czasem i to nie pomagało :)

    P.S wzruszający post.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ah ,ta miłość .
    Świetne plany ...

    OdpowiedzUsuń
  16. w jeansach? poważnie? :D a ja się sukienką przejmowałam. ;d

    OdpowiedzUsuń
  17. z kąd ty bierzesz taki cudowne wyglądy bloga ! O.O jestem pod wrażeniem.



    + zapraszam do mnie :)

    http://my-live-my-crazy-live.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak, tak w tym cytacie, który przytoczyłaś i go poprawiłaś jest sporo racji, miłość to radość i szczęście, ale czasami się cierpi przez nią wiele, nie tylko podczas nieudanego związku, miałam tutaj na myśli również różne problemy małżeńskie, kłótnie, które przewlekają się przez całe życie zakochanych;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odkąd zauważyłam, że z kłótni wynikają dobre strony - nasze zmiany, a tęsknota sprawia, że potem nie możemy się sobą nacieszyć, to czy ja wiem, czy cierpienie? ;)

      Usuń
  19. Pomysł z wyjazdem z koleżanką nie jest głupi, albo raczej nie byłby, gdyby nie fakt, że szczerze się nie lubimy. Ja nie lubię jej, a ona mnie. Nie byłoby to więc udane (chyba). To już prędzej pojechałabym z taką inną koleżanką, która planuje wyjazd z chłopakiem, też do Anglii. Ale oni mnie nie wezmą, za dużo zachodu... Chyba muszę porzucić te plany (przynajmniej na razie).

    OdpowiedzUsuń
  20. Przyznaj, ze pod koniec troche sie wzruszylam. Prawdziwa milosc zawsze mnie wzrusza:) Oby te Wasze plany sie powiodly. Zazdroszcze Ci tego spokoju, bo widze ze on wyplywa z tych postow. We mnie obecnie chaos, choc jeszcze niedawno go nie bylo...

    Nie zgodze sie jednak do tego, ze zareczyny 'szybko' to zle. Kazdy ma swoj czas:) Jedni wola tak, inni inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się kogoś nie zna,nie powinno się dokonywać deklaracji "już na zawsze".

      Usuń
  21. Ano, czas leci jak oszalały. Nie mam pojęcia, kiedy to wszystko minęło? Jestem na Twoim blogu po raz pierwszy w życiu i nie bardzo się orientuję w sytuacji, ale widzę, że parę komplikacji masz. Grunt, że razem z A. myślicie racjonalnie i staracie się wybrać najodpowiedniejsze wyjście. Cóż więcej mogę powiedzieć? Szczęścia życzę w realizacji planów! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że u Was już wszystko ok ;) Choć przewidywałam to, że Twój A. zrozumie Sylwestrowe nieporozumienie i w końcu się dogadacie. Dobrze, że myślicie oboje racjonalnie, nie ma nic gorszego, niż pośpiech w związku.
    Zdjęcie na koniec śliczne :)

    OdpowiedzUsuń
  23. ojoj, jak się pozmieniało!
    Twoje plany brzmią ambitnie! w Warszawie rzeczywiście ciężko się dostać, wiem po przyjaciółkach ._. oby się ułożyło.
    dla mnie związek jest najlepszą lekcją szacunku, miłości i dzięki niemu rozwijam się i doskonalę :)
    +zajebisty masz ten pasek na dole z info o długości związku, taki oldschool! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...aa co do filmów, nie zmuszam się - czasem wręcz sama z siebie mam ochotę coś obejrzeć, ale nie wiedząc czemu, jakośw końcu tego nie robię.

      Usuń
  24. Nie brakuje mi niczego, oprócz miłości. Szczęściara z Ciebie! I powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  25. Super zmiany na blogu :)

    Piękny post. Czytając go zaczęłam myśleć o mnie i Mentosie. Znamy się krótko. A już w pierwszych miesiącach naszego związku uderzyło mi do głowy pełno miłosnych hormonów- zaręczyny, ślub, wspólna przyszłość, dziecko. Wszystko, wszystko, wszystko! I najlepiej już, już już! Dopiero teraz poznaję Go coraz lepiej. I nie naciskam na nic. Ciesze się z tego co mam i jak jest, bo pewność, którą odczuwam w sobie jest bardzo silna. Bo jest cudownie.
    Oby Wasze plany się Wam zrealizowały :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Po pirwsze śliczny szablon ;)
    A w sylwka faktycznie narozrabiałaś. Grunt, że się wszystko wyjaśniło i jest ok.
    Co do renty - na serio się ją traci po wzięciu ślubu? Coś nie tak. Niemożliwe.
    A z tą przeprowadzką - masz rację Warszawa jest męcząca. I też się ciężko zastanawiam gdzie zamieszkać. U nas też gdzieś się pojawił pomysł Trójmiasta, czy się w końcu zdecydujemy to się okaże. Bardziej byśmy woleli obrzerza Warszawy, tam jest spokojniej.
    Ale jeśli teściowie nas zmuszą (swoją permanentną inwigilacją) to bardzo prawdopodobne że wyruszymy jak najdalej stąd...

    Co do mieszkania z teściami - przemyśl. Bardzo przemyśl. A potem jeszcze przemyśl... Oni na prawdę potrafią uprzykrzyć życie. Ja bym się nie zdecydowała. Ale ja prawdopodobnie tylko dlatego, że póki co mam z teściami całkiem niezłe kontakty i nie chciałabym tego popsuć, a w razie kłótni też potrafię coś palnąć trzy po trzy a potem żałować. I prędzej czy później zeszlibyśmy z nimi na wojenną ścieżkę, a to nie o to chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E, jego rodzice mają dom. Piętro jest przeznaczone całe dla A. Oddzielna kuchnia, oddzielne wejście, więc nie byłoby źle. A teściów również lubię. Czasem specjalnie schodziłam na dół i potrafiłam z mamą A. przegadać całąąąą noc ;).

      Usuń
  27. powiem Ci, że ja też mam zamiar iść na wiele zabiegów specjalnie przed studniówką, ale jakoś nie mam zamiaru się nimi chwalić. to jest co najmniej żenujące.

    OdpowiedzUsuń
  28. Miałam taką sytuację w swoim życiu, że chłopak oświadczył mi się po 5 miesiącach znajomości (nie napisałam związku bo praktycznie się zeszliśmy tego samego dnia , co się poznaliśmy...) po miesiącu bycia razem mieszkaliśmy razem...i powiem tyle: NIGDY WIĘCEJ TAKICH DECYZJI na tzw. "łapu capu" ...skończyło sie to tak, że obydwoje mamy nowych partnerów...a do siebie się nie odzywamy. Przetrwał nasz związek tylko półtora roku...

    OdpowiedzUsuń
  29. Cudowne plany. ;) Miłość... boli mnie ostatnio dookoła.

    OdpowiedzUsuń
  30. Dobrze, przyznam. Napisałaś sedno. Czy tyczy się to rzeczy małej, jak prezentacja do szkoły, czy większych, jak magisterka czy inna zmiana w życiu, migam się, le wlezie. Odwlekam. Robię na ostatnią chwilę. Trudno mi się w cokolwiek zaangażować i poświęcić temu dłuższy czas niż np. 1 dzień:)
    Tak, zapytanie siebie, czego chcę, by mi się przydało, tylko odwlekam, bo to, bo tamto...Niby jest mi źle, ale zmienić nie chcę.
    Nie dołować się...to będzie ciężkie, ale spróbuję. Zgłoszę się...Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
    Mi w domu wpoili, że to, co nas spotyka, nie zależy od nas, nie jest tak, że bierze się życie w swoje ręce, tylko albo tkwimy w tym, co jest, albo trzeba czekać na cudowny zbieg okoliczości albo coś...Pozdrawiam, dzięki za wsparcie.

    OdpowiedzUsuń
  31. Super że wszystko przegadaliście, takie rozmowy są niezbędne :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Najważniejsze to być szczerym z tą swoją drugą połówką i jak widać miłość potrafi być odważna. Bo jeżeli zdecydował się wyjechać, podchodzi do kompromisów i cię słucha, to możesz być pewna jego miłości. Ja trzymam za was kciuki!
    ju-es-ej.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  33. szkoda, że mój chłopak nie potrafi się dla mnie zmienić i poświęcić...

    OdpowiedzUsuń
  34. Zapraszam do oderwania się od codzienności i małej zabawy:
    http://moc-cynamonu.blogspot.com/2013/01/7-ciekawostek-o-wojtusiowej-mamie.html

    OdpowiedzUsuń
  35. Oj tam, czasami trzeba sobie ponarzekać na facetów, nie za dużo, ale można :) Poza tym chciałam dodać, że bardzo miło czyta się takie posty, które nie opowiadają tylko o złamanych sercach - to może dać wiarę innym, że warto czekać.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  36. Dobrze ,ze rozmawiacie na temat waszej przyszłości. To ,że oboje widzicie ją podobnie i myślicie o sobie jest piękne;)

    OdpowiedzUsuń
  37. ile planów na ten nowy rok! oby wszystkie się spełniły :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Ojj, dodauj nową notkę ;>>

    http://my-live-my-crazy-live.blogspot.com/

    Było by mi miło, gdybyś weszła :]]

    OdpowiedzUsuń
  39. Miłość kwitnie!! :) super :) szczerość jest jedną z najlepszych dróg! Cieszę się, że na nią weszliście :) o przyszłości należy rozmawiać, bo wtedy wiadomo czy dąży się chociaż do podobnych spraw...
    Cieszę się razem z Tobą :)


    P.S. :) hahaha, ależ się uśmiałam z Twojego komentarza ;D "alkohol i hazard" ;D matko jedyna, to rzeczy wiście tak wygląda ;D ale nie graliśmy w brydża na pieniądze... także jeszcze nie ma źle! Ale jeśli cały rok ma być jak Sylwester, to super! Pełen śmiechu ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Jak miło czytać, że u Ciebie tak dobrze się układa :) Kiedyś też myślałam o trójmieście, ale jakoś tak się nie złożyło i mieszkam gdzie mieszkam

    OdpowiedzUsuń