niedziela, 13 stycznia 2013

Kobiety wolą chujów?

Wczoraj miałam taki mini zlocik z forum psychologicznego, na którym poznałam Miśka. Jedna z uczestniczek zlotu poopowiadała mi nieco o przeszłości A., bo znają się dłużej. Nie żebym nie wiedziała, że Miśka raniły kobiety, zdradzały, manipulowały i oszukiwały, ale nie wiedziałam, że aż tyle ich było. Wielce się zdziwiłam, gdy dosłuchałam dalszych losów owych panien, które powychodziły za facetów, którzy z kolei je zdradzali, nie szanowali, okłamywali itd. Pytanie klucz: czemu zostawiły takiego chłopa, dla kogoś kto miał ich w dupie?

Od dawna psycholodzy wiedzą, że niektórzy uwielbiają zbawiać świat, i czują się bardziej wartościowi, gdy "oswoją bestię". Takie kobiety mają dość dziwny tok myślenia... Uderzył? No to co, przecież przeprosił, mówił, że postara się zmienić! Oj, uderzył drugi raz? Ale on nie chciał, nie można tak hop siup się zmienić... Niektóre z kolei mają tak niski system wartości, że myślą, iż zasługują na takie traktowanie i trudniej im przyjąć czułość, bo to coś nowego, nie wiedzą, że można dostać ją ot tak, po prostu, bez niczego w zamian, więc psują dobre związki. Jeszcze inne naoglądały się oper mydlanych i są przekonane, że miłość zwycięży wszystko, wystarczy zacisnąć jakiś czas zęby...


Podejrzewam, że wybieranie takich "twardzieli" ma, jednak też inne podłoże. Wiele kobiet męskość kojarzy właśnie z nieczułym, zimnym draniem. W naszej kulturze zakorzeniony jest obraz głowy rodziny, silnego przywódcy. Przy tym facet sprzątający po sobie, lubiący się przytulać wypada co najmniej kiepsko. Nie wszystkie kobiety oczywiście tak wybierają, bo ten model zaczyna się zmieniać, momentami tak diametralnie, że w gimnazjum chłopcy robią sobie makijaż, ale sprawy które raz nabrały obrotów, do dziś zamieniają się w poszerzający się łańcuszek. Kobieta, która jest pod urokiem słodkiego, opiekuńczego faceta, ale pragnąca czegoś innego, być zdominowaną, w końcu rani tego opiekuńczego, uciekając do innego. Jak już go zrani, z kolei czuły, opiekuńczy facet zaczyna się zmieniać, bo laski nie lecą na "ciepłe kluchy", albo co gorsza przyjmują postawę: "kobiety ranią, to ja też będę". Potem taki facet załóżmy, że trafia w końcu na kobietę, która szuka stabilizacji, jest szczera, ufna, otwarta, pragnie, by się nią zaopiekowano, i co? Dostanie po dupie, po czym sama może zacząć nienawidzić facetów i podawać krzywdę dalej. Tak łatwo poszerzać zło...

...trudniej krzywdę naprawić... Ja również znalazłam się w niekomfortowej sytuacji. A., tak bardzo bał się, że sytuacja może się powtórzyć, że niemal zakładał, iż tak właśnie jest! Potrafił odtrącić mnie, gdy płakałam, bo był przekonany, że chcę coś na nim wymusić. Bolało jak cholera. Nie można było z nim nawet porozmawiać o tym, że boli, bo był przekonany, że nim manipuluję! Prawdopodobnie, gdybym nie znała jego historii, odpuściłabym, utwierdzając go w przekonaniu, że kobiety to zło. Dużo potrzebował tłumaczeń, czasu, który pokazał, że nie mam niecnych planów, aby przywrócić jego wiarę, która chwiała się najmocniej, gdy w pełni się zaangażował. Podejrzewam jednak, że nie jedna z Was faceta takiego spotkała. Zranionego, nieufnego, wrażliwego. Na szczęście A. nauczył mi się ufać, ale np jego kumpel, który gdy raz został zdradzony, zdradzał potem każdą swoją partnerkę i do tej pory żadnej, ale to żadnej nie powiedział, że kocha... Gdy stawiały ultimatum, wolał się uchlać i płakać po stracie przez pół roku, niż przyznać, że się zakochał...


Cóż... w pewnym sensie też "oswajałam bestię", ale moja bestia była ze mną szczera. Kumpel A. żadnej dziewczynie nie opowiedział, dlaczego tak się zachowuje, ani razu się nie otworzył tylko siedzi w zamkniętej skorupie, co zmianom stanowczo nie sprzyja. Trzeba wyczuć, co nam się opłaca, a gdzie oberwiemy mocno, z cieniem zaledwie szansy, że nam się uda. No i są też pewne granice. Odtrącić kobietę, gdy płacze, a zdradzić ją, wyzwać, czy uderzyć to ciut inna ranga.

Inna sprawa, że nigdy, przenigdy nie wolno poświęcać się dla drugiej osoby, czy zmieniać dla niej życia. Czym to się może skończyć, świetnie ilustruje przyjaciółka A. Studiowała, miała bogatego faceta, który poprosił ją aby rzuciła studia, przeszła na jego utrzymanie i urodziła mu dziecko. Tak też zrobiła. Zaraz po porodzie facet się rozpłynął w powietrzu. Alimentów nie płaci, ona studiów nie skończyła i dorabia sobie jako kelnerka, pomiędzy opieką nad dzieckiem. Jaka przyszłość ją czeka?

Więc jak mi jakaś koleżanka mówi, że rzuca studia/pracę i leci do jakiegoś Włocha, czy Holendra, bo zakochała się w wakacje, niemal dostaję trzęsiawki. Skąd ta durna naiwność się bierze? Rzucać wszystko dla nowo poznanej osoby? W życiu bym tak nie mogła. A. znałam już dłuższy czas, gdy zaczęliśmy związek na odległość i nie miał on pracy, a mimo to na jego miejscu nie wiem czy umiałabym się przeprowadzić dla siebie. Laska po pobycie w psychiatryku, borderline, dopiero co po stracie najbliższej osoby, nie jest kimś, w kim powinno się pokładać nadzieje. Wiedział, że moje związki kończyły się góra kilka tygodni po ich rozpoczęciu, a mimo to odrzucił lepszą ofertę pracy i wprowadził się tutaj. Dziś mam do niego za to duży szacunek, ale wtedy bałam się, bałam się że nie podołam czemuś poważnemu i zranię go mocniej, niż którakolwiek inna dziewczyna, bo zostanie z niczym. Z pracą, która go wykańcza i walącym się domem, który wynajmuje. Podejrzewam, że zrobił to właśnie dlatego, że jest wrażliwym facet, który pragnął kochać i być kochanym, taki miał priorytet i nie ukrywam, że ta właśnie wrażliwość, mimo wcześniejszych nauk, ostro za niego zaryzykowała.

Ogólnie wrażliwe osoby to mają przesrane... ;/


A Wy, co o tym myślicie? Czy wolicie opiekuńczego, miłego faceta, czy dominującego, chłodnego, na dystans? Czy krzywdzenie siebie samych jest dla Was czymś mniej ważnym od miłości? Dałybyście szansę kumplowi A.? Albo czy dałybyście szansę mojemu A., nie znając jego historii? I na koniec, jak myślicie, jakie są jeszcze powody wybierania kogoś, kto nas rani?

Czekam na dyskusję :)))

48 komentarzy:

  1. No cóż, pytanie nie do mnie ale temat mnie poruszył. Pójde do kibla i zapalę sobie, przy czym pomyślę co na ten temat odpisać.

    No dobra, wróciwszy.

    Powiem o sobie, że należę do kategorii facetów, którzy są troskliwi, wrażliwi, czasem zapłaczę sobie jak ktoś mnie zrani. Przywiązuję się szybko, jak kocham to całym swoim sercem. W życiu nie udeżył bym swojej kobiety, przy kłótni najwyżej wyszedł z domu i odreagował na świeżym powietrzu. Nie raz zostałem zraniony, a te rany miały konsekwencje na moje dalsze życie, rozpijałem się, sięgałem do narkotyków aby przynajmniej na kilka godzin po konsumpcji nie czuć więcej tego bólu. Jak wiadomo alk i drugs niszczyły mnie oraz to, co postawiłem przez lata na nogi.

    Mam w chuj lat, i jestem sam. Czy to przez to, że taki jestem? Czy muszę się zmienić, by doznać szczęścia? Chwiejnie myślę o sobie, zostać tym kim jestem i cierpieć, czy stać się draniem, uodpornionym na jakiekolwiek uczucia i być szczęśliwym? Miałem kiedyś kobietę, mieszkała w polsce, chciałem żucić tutaj wszystko, skończyć ze szwabami których tak nie cierpię i wrócić "do domu". Chciałem to zrobić dla siebie, dla niej, dla naszego szczęścia ale cóż, nie doczekała się, jej uczucia zanikły z odległością a tak mało brakowało, góra dwa miesiące bo długi spłacić musiałem by mnie za nie nie ścigali. Coś jakoś nie zrozumiała ani nie doceniła tego, co chciałem zrobić. Dla siebie, dla niej, dla nas.

    Jedno wiem: Ja dla nikogo zmieniać się nie będę i zostanę tym, kim jestem. Jeśli laski lecą na skurwieli no to niech sobie potem cierpią a ja im w twarz się śmiać będę i mówić jakie one pojebane są. To, że jestem troskliwy, sentymentalny oraz całym sercem kochający facet nie znaczy że nie jestem męski. Ja też potrafię być panem domu, jej władcą i umiem jebnąć pięścią w stół i powiedzieć " tak, i nie inaczej". Trudno laskom w to uwierzyć bo się rozczulać potrafię ale cóż, ich pech.

    Nauczyłem się tą swoją wrażliwość uchraniać tarczą. Stałem się obojętny i nie pozwolę nikomu więcej siebie zranić. Jeśli nikt mnie nie pokocha, nie dozna mojej miłości która na prawdę potrafi być potężna. I nawet wmówiłem sobie to, że zdechnę kiedyś w samotności, bezdzietny, stary prawiczek ale nie rozpaczam nad tym tylko śmieję się z tych, które miały szansę i z nich nie skożystały, śmieję sięz ich własnej głupoty bo kilka które znam, cierpią teraz w swych związkach :) A mogły przecież mieć tak fajnie ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeeeee, znaczy kawalerem, nie prawiczkiem :D Porąbało mi się ^^

      Usuń
  2. hmmm ja wolę słodkich chłopców ha ha
    chociaż nie tacy hmm twardziele wydają się nam niebezpieczni i intrygujący i myślimy, że jak już Go zdobędziemy to będziemy przy Nim bezpieczne.
    chociaż sądzę, ze wielu kolesi udaję takich twardych bo tak hmm niby trzeba ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami miłość otumani i patrzy się przez 'różowe okulary'. nie widzi się tego co powinno się widzieć. Potem w związku jest jak jest. Ludzie poświęcają się dla siebie z miłości i cierpią w tym wszystkim całe życie. Ja myślę, ze Twój A dobrze zrobił, bo widać, że naprawdę mu zależało na Tobie i się nie zawiódł

    OdpowiedzUsuń
  4. Kompletnie nie rozumiem kobiet, które wybierają, a później zostają z takimi draniami - ja tam wolałabym jakiegoś miłego i kochanego miśka od trardziela, który nie ma ani krzty wrażliwości.

    OdpowiedzUsuń
  5. I tu się zgadzam. Kobiety zwykle wola ujarzmiać, brać byka za rogi. Co innego, że to się prawie nie udaje, bo ludzie nie zmieniają się tak na zawołanie. Blokada o której piszesz jest często spotykana. Facet raz zraniony boi się w cokolwiek zaangażować i potrzeba nie lada cierpliwość, żeby coś z tego wyszło, a czasami i cierpliwość nie pomaga. PS: śliczny szablon!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tam osobiście wole czułego i kochającego (ale też asertywnego i wiedzącego, czego chce), bo na grzyba mi taki posąg, do którego się przytulić nie ma? I masz racje, wrażliwe osoby mają czasem przerąbane, sama wiem po sobie ...
    Co do kumpla A, to musiałaby być kobieta z Anielką wręcz cierpliwością, jak do mojego M. na przykład. I co dziwne, ja dla niego rzuciłam wszystko i pojechałam do UK, mimo, że wcale tego ode mnie nie wymagał, ja jednak czułam że tym razem, cholera warto. No i warto było ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Skomplikowana sprawa... Teoretycznie chciałabym powiedzieć, że wolę czułego i opiekuńczego, ale bam!, właśnie przedstawiciel tego typu kręcący się wokół mnie irytuje mnie najbardziej! Za to dziwny pociąg czuję do gościa, który ma mnie kompletnie gdzieś. Taka to już ironia losu.
    Myślę, że wiele zależy od osobowości kobiety. Niektóre nie mając własnego zdania, szukają mężczyzn, którzy będą decydować za nich, i kończą właśnie z takimi draniami.
    Dobrze byłoby też powiedzieć, że każdy zasługuje na szansę, ale potrafimy się uprzedzić do pewnych osób, nawet całkiem podświadomie, i nic na to nie poradzimy. Każdy przypadek jest inny, trudno to ocenić ogólnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wolę opiekuńczego faceta, ale gdy byłam młodsza marzył mi się taki zimny drań ;>

    OdpowiedzUsuń
  9. Byłam w toksycznym związku, ale udało mi się z niego wydostać. Facet mnie nie szanował, ale jakoś nie potrafiłam odejść, sama nie wiem dlaczego. Teraz trafiłam idealnie i będę robiła wszystko, żeby tak już zostało.

    OdpowiedzUsuń
  10. to prawda, kobiety ciągnie do zimnych drani; wolą takich niż tych opiekuńczych, czułych mężczyzn. a dlaczego ? może dlatego, że z tym pierwszym nigdy się nie nudzi, jest adrenalina i ciągle coś się dzieje. sama wybrałabym opiekuńczego, troskliwego mężczyznę, ale takiego, który wie czego chce i nie pozwala sobą pomiatać; bo mam wrażenie, że czasem ci czuli i opiekuńczy, to również tacy, którzy nie potrafią się sprzeciwić kobiecie i robią wszystko pod jej dyktando.

    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja wolę miłych, romantycznych, kochających chłopaków, ale tez nie całkowite 'cipki' ;p Jeżeli facet jest stanowczy, zdecydowany i wie co chce, to jest najlepszy dla mnie. Niestety najczęściej wybierałam ciulasów. Zdradzali, oszukiwali. Byłam dużo razy zraniona. Tyle łez ile wypłakałam, tyle bólu co czułam... I przez to wszystko sama w pewnym momencie zaczęłam krzywo pogrywać. Teraz nie potrafiłabym skrzywdzić. Mentos jest wymarzonym facetem dla mnie :) A czemu wybierałam takich facetów? Chyba dlatego, że czułam się wyjątkowa jak taki twardy facet okazywał mi uczucia. Złudne to było.
    Co do wrażliwości, to czasem jest to nie do wytrzymania :P jestem bardzo wrażliwa i czasem mnie to gubi. Staram się jakoś nad tym panować, ale kiepsko mi idzie. Ale z drugiej strony dzięki mojej wrażliwości więcej osób sobie zjednuję. Jestem bardziej lubiana ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Porozmawiałabym z Tobą na jakimś komunikatorze. - coś takiego mnie naszło po przeczytaniu tej notki. Generalnie to chyba Cię potrzebuję, znaczy się psychologa a tylko Ciebie 'znam'. Pogadamy jakoś?

    OdpowiedzUsuń
  13. Mono poruszyłaś bardzo ważny temat. U mnie było różnie. Od 8 już prawie lat jestem z B. Na początku był niepoprawnie romantyczny, nieśmiały, zabiegający... Potem bardzo zazdrosny, kochający, inspirujący...ja byłam troszkę obojętna bojąc się, że szybko mi się znudzi (często tak miałam, miłość po prostu "pryskała"). Jak już zakochałam się po uszy stał się nieczuły, myślał tylko o sobie, kolegach, piwku, ja byłam, kiedy kolegów nie było... często podczas randki potrafił któryś zadzwonić a B szybko odprowadzał mnie do domu i tyle go widziałam. Potrafił spóźnić się 2-3 godziny...czasem pisząc co chwilę "zaraz będę" nie przychodził wcale, a ja czekałam wręcz wlepiona w okno aż zobaczę jego postać. Dużo płakałam... raz otarł mi łzy - ten pierwszy. Potem uznawał to jako manipulację i nie dostrzegał mojej wrażliwości... kilka razy on chciał mnie rzucić. Nie wiem za co ja go tak bardzo kochałam. Był dla mnie chłodny, nieobecny, nie szanował mnie...ale jak był, było mi tak nieziemsko dobrze. Może czekałam, aż będzie jak wcześniej?

    Nadeszły czasy, kiedy to B musiał przewartościować swoje życie i zastanowić się nad sobą. Były to trudne czasy - ja byłam przy nim. Potrzebował mnie. Znów stał się opiekuńczy, kochany... jednak powodem było to, że koledzy się od niego odwrócili. Zostałam tylko ja.... ale dalej byłam.

    Później już było tylko lepiej, aż zamieszkaliśmy razem (3 lata temu). Docieraliśmy się około rok kłócąc i wrzeszcząc na siebie. Jednak dopiero po ślubie padały najgorsze słowa, wyzwiska, wyznania...

    Nie jest idealnie. Czasem sama nie wiem co czuję...bo jak jest dobrze to jest wspaniale..

    ciężko zrozumieć to moje posrane życie i wybory.

    OdpowiedzUsuń
  14. hm... ja wolę mężczyzn, którzy są opiekuńczy, mili, troskliwi... taki właśnie jest mój chłopak. w draniach niebezpieczne nie jest to, że są draniami, tylko właśnie to, że są potwornie intrygujący, to dla nich rzuca się wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, i zazwyczaj wyglądają niebanalnie ;)
      Mam nawet małą teorię, że Ci piękni mają paskudny charakter, bo są uwielbiani i mają stos adoratorek, a to sprawia że woda sodowa potrafi uderzyć do głowy i nie szanują kobiet ;)

      Usuń
  15. Dość skomplikowany temat poruszyłaś. Ja zdecydowanie bardziej wolę wrażliwych, troskliwych i czułych. Dlaczego? Może to stereotypowe myślenie, ale takie 'macho' kojarzą mi się tylko z jednym "przelecieć i zostawić". Nie z własnego doświadczenia mam taki pogląd, bo nie spotkałam jeszcze żadnego chłopaka do związku, ale z otoczenia i życia moich bliskich. Choć z własnego doświadczenia wiem, że najbardziej podobają mi się tacy właśnie wrażliwi.
    A dlaczego dziewczyny wybierają chłopaków, którzy je ranią? Myślę, że dlatego, iż ten chłopak potrafi tak omotać, rozkochać i
    zmanipulować, że dziewczyna nie ma wyjścia. Tzn. wyjście ma, ale może nie chce z tego wyjść.

    OdpowiedzUsuń
  16. lubię Twoje przemyślenia :D laski lecą na chujów i ja tego nie ogarniam. ale przyznam, że nienawidzę takich rozlazłych facetów typu klucha... to są chyba jakieś pierwotne instynkty - wydzielający feromony samiec skupiający wokół siebie wianuszek samic ma coś w sobie, musi być "lepszy"... mili kolesie zawsze trafiają do friendzony. nie wiem.
    ale wiem, że jestem z facetem, który kiedyś był właśnie takim chujem,a le już nie jest. nie umiem tego wyjaśnić.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja tam mimo wsyztsko wolę faceta - romantyka - i wcale nie uważam to za mało męskie. Choć w życiu różnie bywało. Mojego obecnego K. kiedyś odtrąciłam i wybrałam innego, bo wydawało mi się, że K. mnie "zje" dosłownie z tej miłości, że będę ciągle do obrzydzenia słuchać miłych i słodkich słówek. Tymczasem przekonałam się, co to jest oziębłość w związku, jak to jest nie słyszeć "kocham" zbyt często, bo "przecież jestem z Tobą, to chyba kocham, nie?" i tak dalej i tak dalej. Po latach, moich nieudanych związkach - los nas znów postawił na swojej drodze i tym razem nie zmarnowałam tej szansy. Nie zamieniłabym na nic w świecie mojego codziennego "kocham Cię" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja trochę żałuję, że nie poznałam A. później. Nie zdążyłam się jeszcze wyszaleć, ale z drugiej strony to on wyprowadził mnie z najmroczniejszego okresu, więc sama nie wiem czy bez niego miałabym kiedykolwiek ochotę szaleć. Aczkolwiek nie sądzę teraz by mi wybaczył odtrącenie ^^'.

      Usuń
  18. osobiście chujów nie znoszę. Może to dlatego, że z jednym miałam do czynienia... Chociaż na początku się nie zdradzał ze swoimi chujowymi zapędami, dopiero później się okazało, że wcale nie jest innym, niż wszyscy, najwspanialszym facetem na ziemi. Wydaje mi się, że teraz mam najwspanialszego faceta na świecie, chociaż z pewnością nie jest 'inny, niż wszyscy' (zaczęłam myśleć, że to wcale nie świadczy dobrze, żeby miał być inny ;)). I on jest słodki, kochany, czuły i romantyczny, a na to wszystko z wzajemnością kochają się z moim psem - czego chcieć więcej? :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie raz oglądając w telewizji reportaże, czy czytając na necie o przypadkach kobiet, które przez lata pozostawały przy facecie, który bije, pije, gwałci ... zastanawiałam się co je trzyma przy nim. I jedyne co mi przychodzi do głowy to strach (przed przyszłością, samotnością ...), miłość i nadzieja (przecież on się jeszcze zmieni, kiedyś wrócą te dobre czasy, miłość zwycięża wszystko)

    Wspomniałaś o koledze A., który zdradza. Mogę powiedzieć, że ja bym mu już szansy nie dała. Jednak sytuacja się zmienia, kiedy tak na prawdę kogoś kochamy. W przypadku gdyby to mój mąż mnie zdradził, nie wiem co bym zrobiła. Jakoś ciężko jest mi sobie wyobrazić, że miałabym nagle wszystko rzucić, nie umiem wyobrazić sobie życia bez męża, albo z innym mężczyzną.

    Przepraszam nie dokończe myśli, bo dziecię już dłużej nie wytrzyma beze mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. oo jak widze dyskusja idzie naprzód hi hi ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Według mnie lepszy jest chłopak, który jest wrażliwy i opiekuńczy ,ale także umie postawić na swoje i jest odważny.
    Damski bokser oczywiście nie ma szans.
    Nie wiem czy bym wybaczyła osobie ,która mnie uderzyła. Nie wiem czy bym na nowo zaufała - po prostu tego nie wiem, gdyż mi się to nie przydarzyło. Ale życie różnie się układa ...

    OdpowiedzUsuń
  22. Trudne pytania zadajesz.
    Ja wolę wrażliwych facetów. Sama jestem nieufna (z natury) i mój A chyba też trochę (ale nie w takim stopniu jak ja).
    Osobiście chyba nie umiałabym wytrzymać z kimś, kto by mnie odtrącał, gdy jest mi źle. Oczywiście próbowałabym tłumaczyć, ale jeśli nie docierałoby za 3-4 razem, to prawdopodobnie bym odpuściła.
    A faceta zdradzającego i kompletnie nie okazującego uczuć tym bardziej. Przecież on sam doprowadza teraz te związki do klęski. Skoro nie potrafi okazać miłości, to kto będzie chciał ciągnąć taki związek na dłużej? Szczególnie jesli nie zna przeszłości (choć dla mnie żadnym wytłumaczeniem by było, że zdradza, bo jego zdradzono. odgrywa się na innych kobietach za jedną kretynkę? bez sensu).
    co do wyżeczeń - owszem - czasem miłość ich wymaga, ale też bez przesady. Rzuć wszystko i zrób mi dziecko - na to bym nie poszła. Każdy ma swoje plany i marzenia, nie można komuś kazać tego zmieniać. Ważne, aby się dostosować, ale nie w każdej kwestii.
    Czemu kobiety wybierają mężczyzn, którzy je ranią? Ciężko stwierdzić. Może imponują im w jednej, czy dwóch rzeczach, nie mam pojęcia. Miłość nie wybiera ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że on po prostu nie wierzy już w miłość, dlatego nie okazuje swoich uczuć. Nie chce znów zostać zraniony, wystawić się. Uważa, że uniknie tego, jeśli zrani pierwszy.

      Usuń
  23. Postaramy się, dzięki za wsparcie :)

    OdpowiedzUsuń
  24. w piłce ręcznej!!! ale piękny szablon! :O

    OdpowiedzUsuń
  25. Kurcze no, taki "bad boy" w sumie jest bardziej ekscytujący niż taki ciapek... No, ale żeby tak w skrajności nie popadać. Teraz w sumie mogę powiedzieć, że wolałabym chyba tego wrażliwego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wrażliwy facet nie znaczy niezdecydowany pantoflarz ;).
      Co nie zmienia faktu, że kobiety chyba lubią adrenalinę i świadomość że kogoś wyprowadzają na prostą.

      Usuń
  26. Studia są beznadziejne, a już w wydaniu takim, jak moje-na pewno:(

    OdpowiedzUsuń
  27. tylko, że tak bardzo mi się nie chce. ;d a tego czasu wcale nie jest tak dużo. codziennie mam coś do zrobienia, jakieś wyjście i to tak jakoś przelatuje między palcami.

    OdpowiedzUsuń
  28. no, nie czytaj :D
    hehheh mogę spróbować załatwić jakiś nocleg gdzieś, na chacie trochę gorzej, bo aktualnie gnieżdżę się z rodzicami i siostrą :p a planujesz jakiś przyjazd na poważnie, czy póki co tak sobie "gdybasz"? :)

    OdpowiedzUsuń
  29. KURDE TAKI KOMENTARZ NASKROBAŁAM I SIĘ USUNĄŁ!!
    NO nic, pisze jeszcze raz:D

    ciekawy temat podjęłaś:)
    Ogólnie masz rację, męskość kojarzy nam się z takim zimnym draniem. Ale osobiście sama też np. wolałabym być z takim zimnym typkiem, niz z takim - przepraszam za słownictwo - frajerem. Chociaż też jest wielu facetów, którzy tylko udają twardych...;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Mój W. też uważa, że kobiety wolą chujów. Dosłownie.

    W. jest czuły, kochany, dba o mnie, wrażliwy, mądry, inteligentny, chodząca wikipedia, szanuje mnie. Jest właśnie typem "ciepłej kluchy". Byliśmy ze sobą rok, gdy mój internetowy przyjaciel zaczął mi wyznawać co czuje, a ja to samo. No i takim sposobem mój W. wiele cierpiał, zostawiłam go dla innego. Czaisz? Dla gościa, którego w ogóle jeszcze na oczy nie widziałam. Ale mój W. nie poddawał się i wspierał mnie, nawet w tym, żeby mi się udało spotkanie z B. Jednak B. mnie wychujał, ja płakała ,a mój W. mnie przytulał i wysłuchiwał wszystkiego. W końcu B. wybaczylam i znowu z nim pisałam. To chore. Zranił mnie a ja biegnę znowu do niego. Jednak W. postawił mi ultimatum "on albo ja". Wybrałam W. Wiedziałam, że chce dla mnie najlepiej. Było mi ciężko. Płakałam, tęskniłam. Dzisiaj są już tylko wspomnienia i zapominam B. Już nie reaguje zbyt mocno na niego. Staje się neutralny. Wiedziałam, że choćbym spotkała się z B, choćbyśmy byli razem to nie na zawsze. Nie miałabym z nim rodziny, nie miałabym planów na przysłość.

    Dziękuję swojemu W., że tak walczył o mnie i wspierał mnie we wszystkim. Wybrałam Jego i nie żałuje. To z nim chcę zasypiać co noc, to Jemu chcę w przyszłości urodzić dzieci.

    Teraz już wiem, że męskość to nie siła, bójki, przemoc, alkohol, klnięcie jak szewc. Dla mnie wyrazem męskości jest mój M. - waleczny lecz bez przemocy, kochany, czuły, stanowczy, opiekuńczy. Dziękuję Bogu, że Go mam i wiem, że należy się go trzymać rękami i nogami bo takiego faceta jak on ze świeczką szukać :) Mam pewność, że nigdy mnie nie zrani ani nie uderzy mnie, będzie dobrym ojcem i głową rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  31. Coś jest z tymi "niegrzecznymi" chłopcami. Ja zazwyczaj takich poznawałam, chociaż chciałam opiekuńczego, kochającego jak mój tata :)
    Poznałam M. i jesteśmy ze sobą, będziemy się hajtać w sierpniu. Jak go poznałam wydawał się wręcz idealny, opiekuńczy, kochany potem wyszło szydło z worka że to raczej jeden z tych niegrzecznych chłopców, ale dla mnie zawsze był w porządku, chociaż czasem ściemniał:) Ale na szczęście wyszedł na prostą, i w sumie dzięki mnie jest już normalnym chłopakiem i wie, że przyjaciele są jak coś chcą, ale zazwyczaj ich nie ma ... niestety:(

    OdpowiedzUsuń
  32. Wrażliwi nie zawsze mają gorzej. Zależy na kogo trafią. Są ludzie, którzy ich wykorzystują, ale też inni - którzy potrafią się z nimi obchodzić :).

    Trudno mi stwierdzić, kogo wolę. Opiekuńczość jest świetna, ale nie przesadna. Moim ideałem jest mój facetem. Jest cyniczny, lekko chamski i wredny, ale wspaniale opiekuńczego! Czasem zaskakująco miły :). Nie daje sobie w kaszę dmuchać, jest po prostu panem własnego życia.

    Przyciągam ludzi z problemami. Nie uciekam przed nimi, zawsze daję im szansę. Nie mogłabym kogoś skreślić, przez to, że ma jakieś problemy czy też nie umie sobie z czymś poradzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też przyciągam ludzi z problemami, ale trzeba pamiętać o wyznaczeniu granic. Bo dać szansę i pomóc - tak, ale nie kosztem siebie.

      Usuń
  33. Poznałam oba te typy facetów - opiekuńczego, który chciał być bez względu na wszystko i takiego, który uciekał, bo nie chciał się zaangażować. Miałam szansę poznania ich obu, tak na wylot. Pierwszy z nich miał swoją przeszłość. Znałam ją, wiedziałam, że miał w swoim życiu okres, w którym nie przywiązywał się do kobiet i nie chciał, by one przywiązywały się do niego. I wiedziałam, że z tego "wyrósł".
    A drugi był jaki był. Jeden wieczór, jedna laska. Nie pamiętał imion, nie brał numerów telefonów, nie podawał swojego.
    Do którego mnie ciągnęło? Do drugiego. Od zawsze. Przeszłam z Nim swoje, ale tego nie żałuję. Nawet mimo tego, że spieprzyłam sobie szansę na co najmniej dwa związki, między innymi z facetem numer jeden, który wciąż czegoś ode mnie chce, a ja nie umiem mu zaufać. Nikomu nie umiem.

    OdpowiedzUsuń
  34. Ciapowaty, czy arogancki narwaniec... Obojętne mi, byle miał cokolwiek pod kopułą.

    OdpowiedzUsuń
  35. Połączenie wrażliwości i męskości :) to dobre połączenie :) nie rozumiem dlaczego kobiety czasem są z wrednymi typami... ale to działa w dwie strony. Mężczyźni też czasem bywają z wrednymi babami ;) takie jest Życie. A dlaczego zostajemy w związku z kimś kto nas rani? Nie wiem... wiem jednak dlaczego niektórzy z nas zakochują się na wakacjach i potem lecą w nieznane... szukają szczęścia... a kto nie ryzykuje ten nie ma. I czasem znajdują, a czasem nie...


    P.S. Święta racja :) staram się skupiać na tych dobrych zachowaniach :) żeby się nie nakręcać niesmacznościami... jednak mimo wszystko zawsze zadziwiają mnie takie sytuacje...

    OdpowiedzUsuń
  36. myślę, że kobiety wolą takich ostrych mężczyzn, bo po prostu im imponują. bo czują się wtedy bardziej kobiece, że takie ciacho z takim charakterkiem wybrał właśnie je, a nie ich koleżankę dla przykładu. to nieważne, że cierpią, to nieważne, że są poniżane, ważne, że go kochają. miłość podobno jest ślepa...
    co do rzucania studiów dla faceta, to chyba nigdy bym tego nie zrobiła. studia to jednak coś w tych czasach bardzo potrzebnego, by jakoś żyć. głupia ta znajomego Twojego A., że rzuciła je, by związać się z mężczyzną, który i tak ją porzucił :/

    OdpowiedzUsuń
  37. możemy nad tym popracować, choć noclegu u siebie raczej niestety nie dam rady zapewnić..

    OdpowiedzUsuń
  38. Hmm sama mam faceta który przez praktycznie cały związek był zdradzany. Rok związku ponad i nadal czasem trzeba go przekonywać ze nie polecę na nikogo młodszego, że zależny mi na nim, że nie ma znaczenia ile zarabia. Ale takie jest życie, zaczynając związek nie wiedziałam o nim takich rzeczy jakie wiem teraz, nie znałam jego przeszłości ale nie żałuje. Mimo wszystko wole tych czułych i jak to nazwałaś "cieple kluchy", nie czuje się matka Tresa żebym miała zbawiać świat.

    OdpowiedzUsuń
  39. Mi wiele razy laski udowodniły, że wrażliwy idealista to dla niech gorzej niż zero.

    Po XXX kopach w dupę postanowiłem się zmienić i wyszło mi to na dobre.

    Obecnie rucham 3 panny jednocześnie, kłamię, jestem skrajnym egoistą, w skrócie bad boy i moje notowania poszybowały w kosmos.

    Jeszcze tylko parę KG więcej na siłce, jakieś auto i nie nadążę kutasa ładować spermą. Polecam każdemu facetowi bo dopiero teraz żyje mi się fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Ja z kolei stałem się zgorzkniałym cynikiem (taka polska wersja Gregory 'ego House'a, znacznie gorsza od serialowego pierwowzoru).
    Miałem raz przygodę z pewną kobietą, która mnie zostawiła i związała się z draniem, podobnym do tych, których opasujecie. Kiedy z kolei on ją porzucił, znalazła się "w dołku". Jakiś czas później, zupełnie przypadkowo na siebie wpadliśmy i próbowała mi się wypłakiwać. Zapytała, czemu tak wielu mężczyzn to świnie. No i wtedy odezwał się mój "House".

    "Świnia jest rodzaju żeńskiego. Poza tym, co ja mam z tym wspólnego? Nie jestem twoim przyjacielem, ani psychoterapeutą."

    I odszedłem bez pożegnania

    OdpowiedzUsuń