środa, 8 sierpnia 2012

Takie tam sprawy

Z gór wróciłam w poniedziałek wieczorem. Misiek mnie odebrał i miał wpaść do mnie na 10 minut. Pamiętajcie, że jeśli jedziecie pociągiem i ktoś Was pyta, o której przyjeżdżacie, zawsze podawajcie godzinę 30 minut późniejszą! Moje Kochanie na szczęście, mimo dyżuru, wciąż stał na stacji i cierpliwie czekał. Po sytuacji z M., możliwości znalezienia mojego ojca, tygodniowym rozstaniu, myślałam że rzucę się na niego, z całą tą swoją miłością. O dziwo rzucać się nie musiałam, bo Misiek zamiast zostać u mnie te 10 minut został, ponad 10 godzin ;P. Długo musiałam zbierać z ziemi swoją buzię, gdy proponował, że zrobi mi kolacje, że może zabierze zaraz do knajpy, że nawet zrobi zakupy, jeśli mam na coś konkretnego ochotę. Popatrzyłam na swój odstający brzuch, aby upewnić się, że nie jestem w ciąży, a on i tak spełnia moje zachcianki. Widać spragniony facet, to dobry facet.


Po zjedzeniu i zaspokojeniu swojej "tęsknoty", zaczęliśmy oglądać filmy, każdy swoje. Słysząc jak się nawalają w jego komputerze, po prostu uciekłam. Niestety i tak te najlepsze sceny MUSIAŁ mi opowiedzieć, najlepsze nawalanki MUSIAŁ mi pokazać, więc kiedy skończyłam oglądać swoje, puścił film od początku przewijając gorsze sceny i tłumacząc, z którego roku są pancerniki i jaką one mają moc. Niezwykle pasjonujące, choć widząc jaką ma radosną minę, jaki jest szczęśliwy, nie mogłam się przestać uśmiechać, nawet gdy chichrał, kiedy komuś wystrzeliła bazuka przy twarzy... Cóż, przynajmniej nie mam wątpliwości, że to 100%centowy facet.

O 13 wpadła moja matka. Opowiedziała mi, jak zareagował mój ojciec na propozycję spotkania. Ponoć się "napalił", a potem przestraszył i stwierdził, że nie mogę go tak zobaczyć, że on musi schudnąć. -_-. Tu już nie mam pewności iluprocentowy jest to facet, ale mam nadzieję, że mówił to z humorem. Chce pozałatwiać jeszcze, jakieś swoje sprawy i... chyba chodziło mu o żonę, która nie jest mi przychylna. Dobrze, że chce to załatwić, nim mi coś obieca, czy zdecydujemy się na jakąś relację. Znaczy, że podchodzi do tego poważnie.

Jako absolutnie miastowa dziewczyna cieszę się teraz byle pierdołą. Szybkim netem, dostępem do sklepów, CZYSTOŚCIĄ. Nie macie pojęcia, jak ciężko poruszać się w domu, w którym jest 98-letnia babcia i facet z Alzheimerem, który choć ma tylko lekkie problemy z pamięcią i zdrową całą resztę ciała, wykorzystuje swoją chorobę, aby się nie myć, srać pod siebie, sikać po podłodze. Bo nawet jak nie trafi do kibla to on jest chory, nie wytrze po sobie. Swoją córkę i żonę, traktuje jak służące. Jego żona z przepracowania leży już w szpitalu, jego córka ma raka. Kiedy przyjechałam ja z ciocią, też było: podaj, przynieś, zrób mi. Za każdym razem zagryzałam swój język, aby nie było awantury. Nie podoba mi się, że zdrowego chłopa traktuje się, jak inwalidę, a ten kompletnie nic nie zrobi w domu, bo to należy do "bab". Rozumiem, że niegdyś dbał zwierzęta, których teraz nie ma,że miał inne obowiązki i że nie musi umieć gotować, ale zrobić sobie tą kanapkę, czy zmyć talerzyk po sobie no to ludzie, nie wymaga to specjalnych kwalifikacji chyba? Z drugiej strony nie raz, nie dwa oberwało mi się, że mówiłam tam prawdę, więc wolałam, po prostu uciec od tej chorej sytuacji, szczególnie, że wzmagała bardzo dużo nerwów u mojej cioci i jej przyjaciółki, i darły się po sobie na przemian. Wakacji więc tych, nie zaliczam do udanych. Jedynie mój kot nie ma zastrzeżeń.


W domu okazało się, że starłam swoje trampki i w podeszwach mam już dziury, myszka nie działa i prawdopodobnie stracę wszystkie swoje zdjęcia i dane z dysku zewnętrznego. Wyobraźcie sobie, że od lat zgrywacie na jedną, PEWNĄ rzecz, Wasze najważniejsze pliki i akurat to się psuje. Miałam tam zdjęcia ze swojej 18tki, ze swoich wszystkich wycieczek, zagranicznych i tych po całej Polsce i nagle tego nie ma... Pal licho, że nie mogę napisać nowej notki na blogu podróżniczym, choć też szkoda, ale nigdy więcej nie móc wrócić do tych zdjęć, to jest już straszne... Żałuję, że nie wywoływałam tych najważniejszych. Jednak klisza to jedyny pewniak.

Z tego wszystkiego, aż poszłam na zakupy. Kupiłam pancerne trampki, których mam nadzieję, nie rozwalić w kilka miesięcy, jak każde swoje szmaciaki i nowy kostium kąpielowy, za którym nachodziłam się, co nie miara. Nie rozumiem, czy cała Polska nosi rozmiar B? Byłam załamana, gdy okazywało się, że w moim rozmiarze jest tylko jakiś oczojebny kurczaczek, do którego muszę dobrać sobie majtki z innego kompletu. Stwierdziwszy, że nie chcę być na plaży latarnią morską, poszłam do CALZEDONII, i naprawdę muszę przyznać, że jestem zadowolona.W KOŃCU!




Problem jest tylko taki, że... kasa na żarcie też poszła się... ekhem seksić (aby nie użyć nie cenzuralnego słowa). Bez myszki żyć nie umiem, więc musiałam kupić nową, jakąś najtańszą, ale jednak. Kupiłam też trochę rzeczy do żarcia, aby mieć chociaż na obiady codziennie i cóż... Na obiady mam, na śniadania i kolacje już nie. Na picie nie, na papier toaletowy nie... Rentę dostaję 20 sierpnia. Jednakże bałam się 6 dni przed wyjazdem dopiero zacząć chodzić za butami i kostiumem, bo będzie znacznie więcej rzeczy do załatwienia, a i wyprzedaże się pokończą, więc cóż... jakoś muszę pokombinować.... Papier może wyniosę z Arkadii, a jak braknie picia pojadę pomieszkać do mojego A. ^^, innych opcji nie widzę. Jak się nie pojawię znaczy, że zdechłam z pragnienia i głodu ;)

PS. Dziś, ok. 5 rano skończyłam 9 rozdział mojej powieści :)

11 komentarzy:

  1. A widzisz, elektronika czasem zawodzi, dlatego ja mam kopie najważniejszych zdjęć na dwóch kompach i płytkach, a także kopie opowiadań na chomiku, dwóch kompach i penie, wiersze to samo. Zaczęłam tak robić gdy zjarał mi się kiedyś blaszak ^ ^ Na szczęście wszystko co literackie miałam na opowiadania.pl, no prawie ^^
    Trampki fajna rzecz, jak się okazuje. Ja sobie kupiłam parę specjalnie do pędzijolki i kurcze, stylowe takie ^ ^
    A facet nic dziwnego, że się stęsknił. Mój jak po mnie przyjechał z UK (24 godziny jechał) to jeszcze się dobrze nie położył a już się zaczął dobierac (o 4 nad ranem!:P)
    P.S. Gratuluje ukończenia rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehehe "Seksić" - dobre :D

    O tak, stęskniony facet o ideał faceta :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pokopiowałam zdjęcia z lapka na dysk zewnętrzny i większą część ważniejszych zdjęć mam podrukowanych... Kolejne drukowania zdjęć jak kupię nową drukarkę. Mimo wszystko i tak było by mi szkoda tych nie wydrukowanych zdjęć... dobrze, że zawsze zdjęciami wymieniamy się ze znajomymi, także jakby co będę szukać po nich ;)

    Widzę, że masz prawie tak ślicznego kocurka jak ja ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Buty super i też muszę sobie jakieś trampki kupić. Szkoda twoich fotek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam ten ból, kiedy z komputera znikają wszystkie wspomnienia ... Teraz na bieżąco staram się zgrywać zdjęcia, filmy itd.
    Życzę powodzenia na spotkaniu z ojcem, jestem ciekawa, jak to będzie!
    Zakupy świetne, strój śliczny, a trampki rewelacyjne! Bardzo mi się podobają :D
    Pozdrowienia :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ze zdjęcia widzę, że biuścik nie wymaga raczej żmudnych poszukiwań odpowiedniego rozmiaru. Ja w Calzedonii na przykład bym nic nie znalazła - wszędzie 'maluszki'. Na zakupach zawsze mam więc jedno pytanie na ustach - czy cała Polska (a pewnie i większość świata) ma rozmiar cycków kończący się na D??! A dziewczyn o większych walorach przecież nie brakuje. Dlaczego producenci każą nam mieć mniejsze cycki? no cóż, widać musi cisnąć, uwierać, wżynać się, być niewygodnie i komicznie wyglądać...
    To ten z tematów, w którym podnosi mi się ciśnienie, więc już skończę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Stara, dobra klisza nie zawodzi, jednak kosztuje troche z wywołaniem a takich sklepików to i tak coraz mniej. Najlepiej to załatwić sobie kilka pendrive´ów z kopiami, nawet jeśli jakaś fotka się skasuje, programikami specjalnymi można je odzyskacć spowrotem. Sam nie raz potraciłem fotki z komputera, muzykę, filmiki, najfajniejsze wspomnienia... no cóż, teraz to nawet komp mój nie jest u mnie w domu, tylko u najbrudniejszego śmierdziela jakiego kiedykolwiek widziałem, też potrzebujący jakiś sporawy stanik a trampków to on i tak nie potrzebuje, jego stopy same w sobie to jak podeszwy jakichś paskudnych butów.

    PS. Wczoraj koło piątej rano zamiatałem pod maszyną i zbierałem powoli do domu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda twoich zdjęc .. Ale masz przynajmniej takiego pieszczocha ;p
    ________________________
    Jeśli możesz , kliknij na
    link OASAP w moim nowym
    poście. Z góry Dzięki ; *

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie, muszę podrukować zdjęcia!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja swojemu musze mówić, że przyjezdzam 30 minut wczesniej, bo inaczej zawsze sie spozni;p

    OdpowiedzUsuń
  11. takie przerwy dobrze robią na związek - ludzie są potem tacy spragnieni obecności, że nie wahają się nawet czekać ;)
    widać, że Twojemu tacie bardzo zależy na tym, aby pozałatwiać sprawy i aby wasze spotkanie doszło do skutku.
    Mnie bardzo wkurza to, gdy facet traktuję kobietę jak służącą. Mojemu ojcu potrafi tak odwalić, wtedy po prostu nie mogę się opanować i bezczelnie mówię, co myślę.Moja koleżanka ma ojca, który mógłby znaleźć robotę bez problemu - umie malować, ogólnie wykonywać remonty, ma doświadczenie jako kurator... Po prostu mu się nie chce, siedzi w domu i tylko bałagani. Za to jego żona ostatnio znalazła jakąś trzecią (!) dorywczą prace, aby związać koniec z końcem.
    ~Kocia

    OdpowiedzUsuń