wtorek, 8 maja 2012

Takie tam

Dzwoni domofon. Obudził mnie. Olewam sygnał, bo przecież nie wyjdę na korytarz w pidżamie, szczególnie, że była już 11. Domofon przestaje dzwonić, ale zaczyna telefon. Wiedząc już kto to stoi pod drzwiami, narzucam szlafrok i idę mu otworzyć.
- Miałeś dać znać wcześniej. - wyrzucam mojemu A.
- No dałem, na gg.
- Przecież wiesz, że odsypiam imprezy, nie można było po ludzku telefonem?
- Kotek, smsy kosztują. - zażartował sobie.

Włączam kompa, sprawdzam, co mi tam naskrobał na tym gg, czy jest konkretna informacja, czy wpada, a jeśli tak to, o której. Rzeczywiście jest od niego wiadomość, ale o treści: "puk puk". Zirytowana wyciągam torbę. Miałam inne plany, które miały zostać wykonane przed jego przyjściem. Wykąpać się, spakować, posprzątać w domu... Napuszczam wody do wanny i idę słać łóżko.
- Nie ściel kotek. Dobrze jest - powiedział, kładąc się i okrywając kołdrą.
Ok. przynajmniej znalazł sobie zajęcie na czas mojej kąpieli. Jednakże nie! Wchodzi do łazienki w trakcie mojego golenia i uważa, że to najlepszy moment, aby usiąść na kiblu i poopowiadać, jak to nie było w pracy. A kiedy chcę już wyjść nagle budzi się w nim żal, że tak krótko.
- Chcesz dołączyć? - pytam się.
- Nooooooo.
- To co nic nie gadasz.
- Nie chciałem się wpraszać.
Jakby nie wprosił się do domu i do łazienki. Cóż na kąpieli zeszło nam trochę więcej czasu niż planowałam, więc zaczęłam pakować się w zawrotnym tempie.
- Kotek wiesz, że pakujesz już 4 parę butów? Kotek, a może weź to zamiast tego? Kotek, zobacz co znalazłem. Kotek!
Włączyłam mu telewizor. Przesiadł się i wsysło go kompletnie. Alleluja! Spakowałam resztę ogarnęłam dom i odwiózł mnie na centralny. Czasem mam wrażenie, że to takie duże dziecko, ale nie sposób się przy nim nudzić. W sumie.

Nie pisałam, bo w górach zasięgu neta prawie nie miałam. Ciągłe upały powodowały liczne pożary, potem burze. Klimat zrobił się taki dziwny, że ludzie padali, jak muchy. Ot wychodzili na ulicę i mdleli, szczególnie Ci starsi. Nie wszystkich się uratowało... Inną tragedią był widok zmutowanego dziecka. Ot, kobietka związała się z kuzynem. Dziecko ma rozdwojone usta, białe oko, sine powieki, białą karnację, a i ponoć rozdwojone podniebienie i język. Przerażająca jest ludzka głupota. Jak już musieli być razem, mogła adoptować, a tak trzyma na rękach roczne dziecko wielkości niemowlaka.

(tak wygląda mniej więcej rozdwojenie warg)

Kompletnie nie miałam też głowy do nauki. Moje życie przecieka mi przez palce i nawet nie wiem jak je porządnie schwycić. Tzn. wiem. Znowu wszystko zaplanowałam. Ile mam schudnąć, co zrobić, ile napisać powieści. W segregatorze powstały wykresy, zestawy ćwiczeń, pkt do odhaczenia. Próbuję sobie przypomnieć anorektyczną samodyscyplinę i wykorzystać fakt, że przydałoby mi się zrzucić kilka kg. 2,5 roku temu ważyłam jeszcze 42 kg. Dziś 57. Powrót do normalnej wagi odbył się wraz z zaczęciem brania środków antykoncepcyjnych i widać efekty. Co prawda cycki też mi urosły o 1,5 rozmiara, większe niż przed chorobą, ale zamiast zwalać na nie, czas wziąć się do roboty. Zadowoliłoby mnie 52 kg. Bez głodzenia się, powolutku... aby na Krym nie musieć kupować nowego kostiumu ;). No i nad mięśniami trzeba popracować, bo coś takie to ciałko nie jędrne się zrobiło ^^'. To przez Was! Siedzę i czytam Wasze blogi zamiast ćwiczyć ;P.


Majówka w górach rozbudziła we mnie pragnienie lata, gorąca, tej energii związanej ze słońcem, ciepłem, świeżym deszczem... Ach!

12 komentarzy:

  1. No to czytaj czytaj, a co tam bedziesz cwiczyć :P Moj się też czasem jak dziecko zachowuje :P

    OdpowiedzUsuń
  2. ja się właśnie zaczęłam katować dietą ;p ah te wakacje ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. o nim właśnie notka. Chciałabym powiedzieć, że teraz bez względu na to, co by zrobił, to ten rozdział jest już dla mnie zamknięty, ale... nie wiem. Nie wiem, czy tak jest, czy faktycznie potrafiłabym zignorować jego wiadomości. Ale może się uda, trochę mną potrząsnęły ostatnie wydarzenia [w skrócie: odezwał się, jasno dał do zrozumienia, że dalej mu zależy, ja się wściekłam i zrobiłam wszystko, żeby go zranić, ale wymiękłam i powiedziałam, gdzie spędzę wieczór i żeby przyjechał, jeśli mu dalej zależy, oczywiście się nie pojawił], znalazłam książkę z "kursem" wybaczania i może właśnie tego mi trzeba - nauczyć się, jak mu wybaczyć. I wtedy będę mogła ruszyć dalej. Jeszcze nie zaczęłam czytać, ale chyba dziś się za nią wezmę.

    nieodwzajemniona miłość jest do kitu.

    Potwór

    OdpowiedzUsuń
  4. Tęskniłam tu za Tobą.
    Opis dziecka przeraził mnie. Dlaczego takie Maleństwo musi cierpieć przez głupotę dorosłych?!?!

    OdpowiedzUsuń
  5. mam taką nadzieję. Tylko boję się, że jak to już mi weszło w zwyczaj, po raz kolejny odrzucę tego lepszego, bo wciąż będę miała idiotę i w głowie, i w sercu.

    wyrasta się kiedyś z tego? Tak wczoraj właśnie rozmawiałam z przyjaciółką, zeszłyśmy na temat przyszłości, poważnych związków i tak dalej... no i doszłam do wniosku, że choć bardzo bym chciała, to nie potrafię sobie Jego wyobrazić, kiedy stoi obok mnie i trzyma nasze dziecko, a do tego oboje jesteśmy szczęśliwi. Bo to nie jest taki typ faceta. I zastanawiam się, czy pewnego pięknego dnia się obudzę i przestanę zwracać uwagę na facetów w glanach/trampkach, koszulkach z logo rockowych zespołów i koralikami, na rzecz mężczyzn z przystrzyżonymi włosami, w swetrach/koszulach i z czystymi, skórzanymi butami, czy wybiorę takiego, który da mi poczucie bezpieczeństwa, ciepła i stabilizacji, a nie wariata z głową pełną nierealnych pomysłów i optymizmem, który tak naprawdę oznacza brak jakiegokolwiek pojęcia o życiu.

    myślisz, że to się zmienia z wiekiem? Że ten pociąg do niegrzecznych chłopców mija, kiedy stajesz się kobietą z nastolatki?

    Potwór

    OdpowiedzUsuń
  6. Poczytałam i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. kurczę, naprawdę mądrze prawisz. :D
    co do szukania "na potem" - nawet nie próbuję, bo wiem, że u mnie nie zda to egzaminu. Miałam kilku chłopaków, którzy byli ułożeni, przystojni, rozsądni - mama zachwycona, ja... znudzona. I po krótkim okresie zapoznawczym trzeba się było pożegnać, bo chwilami miałam wrażenie, że albo mu strzelę, albo wyskoczę przez okno.

    mogę zapytać, ile masz lat?

    Potwór

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię czytać Twój blog ;)) ale gdzieś mi się zapodział adres ale wracam do Ciebie ;p Ja ważę 56 kg i baardzo chciałabym ważyć 50 ;)

    W takim razie życzę nam powodzenia! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. to nie jest tak dużo, ale... kurczę, ciężko mi sobie wyobrazić samą siebie w takim wieku, już sama 18 mnie przeraża, dużo bym dała, żeby ten piekielny dzień nie nadszedł. A zbliża się coraz większymi krokami niestety.

    może to dobrze, że wyszło tak, jak wyszło... Było ciężko, teraz jest trochę lepiej, jakoś sobie z tym poradzę. Lepiej teraz, niż gdyby to było za parę lat i wszystko wyglądałoby dużo poważniej, wiesz, dom, dzieci, takie sprawy. Mam nadzieję, że wtedy będę już mądrzejsza. :D

    ja strasznie nie lubię facetów, którzy są przeświadczeni o własnej zajebistości i których otacza tłum wielbicielek. W sumie zawsze byłam taka "anty", choćby nie wiadomo jaki przystojny, to mnie to jakoś odrzuca. Nie znoszę playboyów. Raz z takim byłam i dostawałam szału, bo milion dziewczyn się wokół niego kręciło, a jemu bardzo odpowiadał taki stan rzeczy. Wolę takich przeciętnych, ale muszą mieć w sobie "to coś", co zwykle dostrzegam tylko ja. :p

    i nie bądź dla siebie zbyt surowa, chyba każdy miał kiedyś partnera, który z perspektywy czasu wydaje się kosmiczną pomyłką. Grunt, że to przeszłość.

    Potwór

    OdpowiedzUsuń
  10. Generalnie chcę schudnąć jakieś 15-17 kg, ile się uda do wakacji to się okaże ;p

    OdpowiedzUsuń
  11. też próbuję sobie przypomnieć tą dyscyplinę i jak bardzo się zaprzesz, to działa jakoś=) nawet pomimo tabletek

    OdpowiedzUsuń
  12. A gdzie miejsce na... spontaniczność? :-)

    OdpowiedzUsuń