wtorek, 22 listopada 2011

Piękno

Zarówno Kazue, jak i jej ojciec nie potrafili pogodzić się z tym, że może istnieć ktoś z większym potencjałem intelektualnym niż oni. A Kazue nigdy nie pogodziła się z tym, że jeśli kobiety są obdarzone takimi samymi zdolnościami, to zawsze ta piękna będzie odnosić większe sukcesy. Natsuo Kirino
Cóż... kwintesencją tamtej notki była umiejętność prowadzenia dyskusji, ale wiele osób odnosiło się do wyglądu, więc stwierdziłam, że skoro temat ten, jest tak pożądany, warto go poruszyć, tym razem w pełni obrazując własne stanowisko. 

Dziewczyna, z którą prowadziłam dyskusję jest z filologii polskiej, którą również studiuję. Na wydziale panuje tam spora tolerancja, aczkolwiek na psychologii obserwuję już czasami patologie (czasem muszę się poważnie zastanowić, czy osoba obok nie ma na sobie pidżamy) i chciałam porównać wrażenia. 

Efekt halo - polega na przypisywaniu ludziom cech na podstawie wyglądu. Rozróżnia się dwa rodzaje: 
  • efekt aureoli - gdy ktoś wygląda w naszej ocenie "ładnie", przypisujemy mu cechy pozytywne
  • szatański efekt halo/ efekt golema - gdy ktoś wygląda dla nas nieestetycznie, przypisujemy mu cechy negatywne.
Niezależnie od mojego zdania na temat wyglądu, że powinno się go omijać w swojej ocenie, nie zaprzeczę istnieniu tych efektów. Poza tym człowiek lubi zbierać informacje od razu, nie czeka z oceną na głębsze poznanie. Poza tym na jakiejś podstawie musi wybrać tych, do których chce się zbliżyć/podejść. Nie mamy rentgena osobowości, a gdy trzeba podjąć jakąś decyzję, co do osoby - nie znając jej, kierujemy się tym co mamy, czyli tym, co widzimy.


Można też wyciągać wnioski na logikę. Nie przypadkowo utarło się, że osoby otyłe są ciepłe i otwarte. Słodycze dostarczają przecież mnóstwo endorfin (hormony szczęścia), a człowiek szczęśliwy, to człowiek przyjazny, zaś jedząca słodkości w nadmiarze osoba, raczej szczupła nie jest. Na odwrót z kolei z osobami nadmiernie chudymi. Przypisuje się im tendencje nadmiernej kontroli i w jedzeniu, i w życiu.

Wiadomo też, że osobę mającą zielone włosy, jaskrawy płaszcz i paznokcie, każdy w innym kolorze, nie nazwiemy osobą elegancką, uporządkowaną i układną, tylko raczej szaloną i zakręconą. Różową landrynkę można posądzić o infantylność, czarnego metala o buńczuczność.

Jednakże nawet w, na pierwszy rzut oka, oczywistych stwierdzeniach trzeba zachować dystans. Otyły ktoś może być po prostu chory, chudzielec mieć figurę zapisaną w genach, a zielonowłosy mógł dokonać niefortunnego farbowania, w którym kolor jest zwykła pomyłką.

Czemu więc takie ewenementy chodzą po moim wydziale psychologii? Wydaje mi się, że: 
  • część chce pokazać, że pierwsze wrażenie zostanie zmiecione pod dywan ich urzekającą osobowością i nie jest najważniejsze
  • druga część ma nadzieję, że skoro wszyscy wokół zdają sobie z tego sprawę, to nie będzie ich oceniać
  • a reszta - czyli znaczna większość - ma na to po prostu wyjebane.
Ludzie lubią się zmieniać, lubią ładnie się prezentować, szczególnie Ci, którzy chcą, by obcy wyciągali na ich temat pozytywne wnioski. Społeczeństwo lubuje się w pięknie. Jesteśmy rasą, która wymyśliła modę, która stworzyła modelki... Dla każdego jednak piękno jest czymś innym i przeraża mnie, gdy ludzie zaczynają je przez media kojarzyć jako osoby umalowane i chude. Dla jednych bowiem skończy się to narzekaniem, dla innych zrzuceniem kilku kg, efektem jo-jo i kolejną walką, a dla jeszcze innych (choć to przyczyna pośrednia) zaburzeniami odżywiania. 

Bo ciężko nie zwariować w świecie, gdzie wyrzucają piękną i szczupłą kobietę z TOP MODEL, bo nie mieści się w rozmiar zero, w świecie, gdzie coraz mniejsze ubrania opatrzone są wysokimi rozmiarami (ostatnio ledwo zmieściłam się w szorty L, mimo, że zazwyczaj mam rozmiar S), i w świecie, w którym większość daje na to przyzwolenie.


Ja niestety zwariowałam i musiałam przez to przejść... Choć ani razu nie zrobiłam sobie zdjęcia, gdy już byłam naprawdę chuda. Ciekawe, nie?

11 komentarzy:

  1. Ja jestem zdania, że najpiekniejsi są Ci, którzy są naturalni.

    Samowyzwalacz można ustawić :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, nic dziwnego, że ludzie chcą być chudzi, zwłaszcza jak już wspomniałaś, taką modę kreuje telewizja, prasa... Dziewczyny chcą być szczupłe, bo gdy coś nam "wisi" w nadmiarze inni patrzą na nas inaczej. Oczywiście to jest moje zdanie ;) Niestety kiedyś spotkałam się z takim czymś, że mój były chłopak (na szczęście były;) ) potrafił mi powiedzieć, że np mam za duży brzuch choć ja wtedy tak nie uważałam, ale cóż... Inny z którym byłam prawie 2 lata potrafił powiedzieć, że fajnie jak bym była grubsza, bo wtedy inni chłopcy nie zwracali by na mnie uwagi... Po takich uwagach coraz bardziej zaczęłam zwracać uwagę na swoją figurę, obawiam się też, że nigdy tak do końca nie będę z niej zadowolona...
    Co do wspomnianej Doroty z TOP MODEL (bo domyślam się, że ją miałaś na myśli), dla mnie miała figurę idealną! :D
    Często spotykam się z opinia kolegów, że kobieta powinna mieć trochę ciała, by było się do czego przytulić, a za kilka minut oglądają się za dziewczyną, która wręcz wygląda jak anorektyczka. Każdy inaczej postrzega piękno i raczej nigdy nie będzie ono dla każdego rozumiane w ten sam sposób...

    OdpowiedzUsuń
  3. nie lubię, jak ktoś ocenia po wyglądzie,nie poznawszy wnętrza drugiej osoby. no, ale sama łapię się na takim ocenianiu. nic trzeba popracować nad zmianą.

    OdpowiedzUsuń
  4. brr, z netu też uciekłam, doprowadzał mnie do szału.
    hmm, ja też zawsze oceniam ludzi po wyglądzie. znam teorię, że pierwsze wrażenie jest błędne, nie oceniaj książki po okładce itd., ale jednak zawsze szufladkuję daną osobę.
    osoba pulchniutka = osoba otwarta i ciepła? hmm, ja od razu taką osobę wkładam do szufladki: nie potrafiąca radzić sobie ze swoim życiem i z sobą, uważam że są to osoby o zaniżonej samoocenie - zresztą sama ważąc blisko kiedyś te około 80 kg mogłam to doskonale odczuć. nie byłam nigdy otwarta, trudno mi się wtedy nawiązywało jakiekolwiek znajomości, i cóż byłam raczej bardzo wredną suką.
    to naprawdę ty? muszę przyznać, że wyobrażałam sobie ciebie zupełnie inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  5. hm, dzisiaj gdzieś spotkałam się z hasłem, które rzuciło mnie na kolana, a brzmiało mniej więcej tak: To nie prawda, że kobiety marzą o księciu na białym rumaku. Ona marzą, by się najeść i nie przytyć.

    Trochę się pod tym podpisuję, trochę bardzo. Ja całe życie się odchudzam, czy raczej całe życie bardzo chcę i bardzo planuje, ze skutkami najczęściej marnymi. Ale obiecuje sobie, że przyjdzie kiedyś taki dzień, że wezmę się za siebie. Tylko dlaczego muszę rezygnować, a przynajmniej ograniczyć się w stosunkach z największą, najprawdziwszą i najbardziej zaufaną miłością? Z jedzeniem?

    Ale tak to jest, jak właśnie napisałaś. W świecie mediów, mody i marketingu trudno jest po prostu przyjąć się takim, jakim się jest, zawsze znajdzie się coś, co chętnie byśmy zmienili, dążąc do tego w taki, czy inny sposób. I - na chwilę obecną - można się od tego odciąć, ale tylko, jeśli zdecydujemy się na społeczne wykluczenie. To, co poza ogółem uważa się, niestety, za złe.

    P.S. Życie studenckie rządzi! :P

    OdpowiedzUsuń
  6. i tu cie zaskocze, albowiem, większość kobiet ma taką wredną cechę, że jeśli widzą ładną kobietę, a nie daj Boże piękną, to na pewno żadnej dobrej cechy jej nie przypiszą.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam miałam wrażenie, że ubrania w sklepach robią się coraz większe.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydaje mi się, ze całe ocenianie po wyglądzie jest po prostu pójściem na łatwiznę. Bo po co kogoś poznawać skoro można poprzez stereotypowe myślenie stwierdzić jaka dana osoba jest. Ale ja jednak nawet po swoich znajomych widzę, że nie każda blondynka z pełnym makijażem to pusty plastik a chłopak z długimi włosami, metal to agresywny typ spod ciemnej gwiazdy. (; Chociaż sama przyznaje widząc na ulicy 'oryginalne" albo raczej "prostackie" osobistości, nie znając ich przypisuje kilka cech xd
    btw. Nie wiem czemu przez google chrome nie chce mi dodawać komentarzy u Cb.;/

    OdpowiedzUsuń
  9. Noszę rozmiar L( czasami i XL). Od mojego byłego faceta bardzo często słyszałam,że jestem gruba, wręcz za gruba, przejmowałam się tym niemiłosiernie. Chociaż wcale nie było warto, on nie był mnie wart, ale to już inny temat. Dobrze czuje się ze swoją wagą, ze swoim wyglądem, więc po co mam coś zmieniać? Bo jestem gruba? Gruba to będę, gdy będę miała nadwagę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem tak... ja mam rozmiar S zazwyczaj ciuchów głównie spodni, bo bluzek rozmiar nawet L przez biust... i nigdy mojemu mężczyźnie to nie przeszkadzało :) i nie powinnaś tak tego brzucha wciągać, bo to dobrze nie wygląda, bo widać, że jesteś ładną dziewczyną ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ocenianie ludzi po wyglądzie, ma przecież swoje podstawy w darwinowskiej teorii, którą możemy przełożyć na nasze realia - np. dobrze ubrany i zadbany facet (nie zniewieściały, po prostu zadbany), do tego wysoki i szczupły, oznacza bardzo dobrą pulę genową, a więc, trzeba brać by mieć ładne dzieci! To tak pod względem psychologicznym, chociaż nie znoszę szpanowania tymi regułkami, których nauczyliśmy się na studiach. Zazwyczaj nie mają one odzwierciedlenia w życiu, a mącą w głowach. Udajemy przez to, że jesteśmy tacy "elokwentni".
    Z mojego punktu widzenia, kiedy widzę dziewczynę, która wygląda jak wygląda (nie z powodu biedy, tylko z chęci pokazania ciała i zaimponowania facetom), to skoro prezentuje się jak panna lekkich obyczajów, to jak można traktować ją, jako osobę na poważnie i uważać, że coś ma do powiedzenia, skoro swoim wyglądem pokazuje "muszę przypodobać się facetom, bo inaczej nie będę kobietą. Bierz mnie, bo tylko do tego zostałam stworzona". Odpada u mnie w przedbiegach. I jeszcze nigdy nie zmieniłam zdania o osobach, które tak mi podpadły, ponieważ potwierdziła się teoria, że do powiedzenia niewiele mają. A ja oczekuję od mojego rozmówcy czegoś więcej.
    A co do fanatyzmu pięknej figury... Bardzo dobrze, że zdałaś sobie sprawę, że nie tędy droga. Kobiety zamiast dążyć do harmonii ze swoim ciałem, starają się za wszelką cenę zmieścić w rozmiar 34. Inaczej uważamy, że nie mieścimy się swoich kanonach piękna (a tak naprawdę to nie spełniamy kanonów piękna narzuconych przez świat mody i kolorowych czasopism). Nie bądźmy "fit", bo trzeba się zmieścić w spodnie 34-36, tylko bądźmy "fit", żeby czuć się lepiej (zdrowotnie przede wszystkim!).

    OdpowiedzUsuń