piątek, 14 marca 2014

Rowziązanie

Nie pisałam dość długo, bo oczywiście trochę się działo. Najpierw zeżarł mnie stres przed egzaminem i spotkaniem z A., potem jak udało mi się w końcu zdać egzamin to i humor wrócił na tyle by z większą cierpliwością słuchać usprawiedliwień A.. On powiedzmy, że częściowo mi się wytłumaczył, częściowo mnie przekupił, a częściowo słonko grzejące mi w pysia zadecydowało, że jednak mu daruję, choć zaznaczyłam, że nie akceptuję takiego stanu rzeczy i jak jeszcze raz odwali taką manianę litości nie będzie. Ale to w zasadzie, by choć mniej wyglądać na żałosną i przekupioną randką w restauracji.

W zasadzie się wszystko ładnie poukładało, kiedy nagle moja ciotka ze złością znowu oznajmia mi, że moja matka zniknęła. Wzruszyłam ramionami, no bo tak to bywa z alkoholikami, mam płakać? Jednak matka odezwała się jeszcze tego samego dnia do mnie i stwierdziła że teraz mieszka z moim ojcem... Szczena mi opadła, po czym on do mnie zaczął pisać z tekstem czy chcę siostrzyczkę, czy braciszka. Wiem, wiem wyszłam na nudziarę, bo oni tam się dobrze bawią, zapraszają na imprezę, a ja zasłaniam się swoimi obowiązkami i robię im wykład z antykoncepcji, i że warto ze sobą dłużej pobyć, nim człowiek zdecyduje się na dziecko... Z drugiej zaś strony dobrze chyba kombinują, bo biorąc pod uwagę, że ze wszystkich dzieci mojego ojca (a trochę ich ma), najzajebistsza jestem ja, to w sumie ich materiał genetyczny może być całkiem w pytkę, warto powielać.

Tak czy siak nie wnikam. Wiosna idzie, chce mi się ruszać, więc poszłam kupić jakieś bardziej wygodne spodnie, najlepiej z gumką by rosły ze mną podczas jedzenia i co ja paczę? Błąd mojej karty. Wygląda jakby popsuł mi się czytnik. Upatrzyłam już idealne jeansy z gumką dla grubasa i dupa. Paypasem mam za niski limit by je kupić, więc dzwonię do banku. Zaraz mam zajęcia, ale no spodnie cudo, więc tupiąc nogą na: "wszyscy konsultanci są zajęci, proszę czekać" cierpliwie czekam.
- W czym moge pomóc?
- Karta mi nie działa
- Co się dzieje? 
- Jest błąd siaki i owaki przy transakcjach takich i takich.
- Proszę podać swoje nazwisko
- Nazywam się tak i tak
- Pesel lub numer klienta
- No to pesel akurat znam
- A teraz zadam pani weryfikacyjne pytania
- Ok. 
- Jaki ma pani limit na tej karcie.
- Eeee noooo chyba tyle i tyle...
- Niestety odpowiedź błędna.
- No to w takim razie jak nie tyle co podałam to tyle i tyle
- Przykro mi weryfikacja zamknięta, proszę zadzwonić jeszcze raz i spróbować raz jeszcze.

GRRRR....! Odpaliłam net sprawdziłam limit na karcie w razie co by się upewnić i dzwonię jeszcze raz. Znowu jakiś czas słyszę "wszyscy konsultanci są zajęci, proszę czekać" no ale trudno.

- W czym moge pomóc?
- Karta mi nie działa
- Co się dzieje?
- Jest błąd siaki i owaki przy transakcjach takich i takich.
- Proszę podać swoje nazwisko
- Nazywam się tak i tak
- Pesel lub numer klienta
- No to pesel akurat znam
- A teraz zadam pani weryfikacyjne pytania
- Ok. 
- Jaki ma pani limit na tej karcie.
- No tyle i tyle.
- Przykro mi błąd.
- Ale jak to sprawdziłam przed chwilą!
- Aaaa bo pani pewnie sprawdzała limit transakcji gotówkowych i bezgotówkowych, a nie ogólny.
- Hę? Co znaczy limit ogólny?
- Debetowy.
- Achaaaa, to można jeszcze raz?
- Przykro mi weryfikacja zamknięta, proszę zadzwonić jeszcze raz.

Weszłam na net sprawdziłam wszystkie możliwe liczby, co przychodzi mi z trudem bo limit netu w tel mi się skończył, , zapisuję je w razie co na jakimś śmieciu, no ale jak mus to mus i dzwonię raz jeszcze.

- W czym moge pomóc?
- Karta mi nie działa
- Co się dzieje?
- Jest błąd siaki i owaki przy transakcjach takich i takich.
- Proszę podać swoje nazwisko
- Nazywam się tak i tak
- Pesel lub numer klienta
- No to pesel akurat znam
- A teraz zadam pani weryfikacyjne pytania
- Ok. 
- Ile ma pani pożyczek?
- Hę? - to po chuj to sprawdzałam wszystko? - No żadnej.
- GRATULUJĘ!!! - bankierka użyła głosu, jakbym co najmniej trafiła szóstkę w totka. - Przeszła pani proces weryfikacji! To zaraz sprawdzę tą kartę, proszę czekać.

Dopiero po jakiś 10 minutach dostałam odpowiedź.

- Przykro mi nie wiem, czemu pani karta nie działa. Proszę zamówić nową. Czy mogę pomóc w czymś jeszcze? - Jakby pomogła w czymkolwiek...
- No to chcę zamówić nowa kartę taką samą.
- Przykro mi, nie mamy już takich w ofercie.

Za spodnie zapłaciłam kartą kredytową, co do tej drugiej karty... powkuriwam ich i nie dezaktywuję jej, by naciągnąc ich na to ubezpieczenie w podróży jakie mi przysługuje. Środki moge przelewać na kredytówkę, ale ilość absurdów w tym kraju i biurokracji, która tak utrudnia wszystko poraża.



6 komentarzy:

  1. Banki...Niech ja nic nie powiem na ten temat, ale znam go dobrze, i jako klientka, i z drugiej strony, bo z bankowej rodziny jestem. Moje kontakty z bankiem to wypłacanie kasy z bankomatu. Największy problem, jaki miałam, to zapomnienie PINu i zablokowanie karty...Dobrze, że jednak dobrze się to skończyło-tj. że spodnie zdobyłaś. Nerwów mogłoby być mniej, ale...a to Polska właśnie. Tak przy okazji, tekst o Twoich rodzicach...sama nie wiem, co na to powiedzieć. Przepraszam. Życzę Ci wiele siły do brania się za bary z rzeczywistością. Zasługujesz na to, co najlepsze. Nie daj się. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdziele, no moja matka ot by im tam niezła akcje zrobiła, podejrzewam. Jasna cholera z tą biurokracją

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże. To brzmi normalnie jak jakiś smutny żart o_O

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba jestem nie w temacie. Nie wiem co zawinił, ale czasem warto wybaczyć, bo ludzie momentami dojrzewają, pewne rzeczy do nich docieraka, sa madrzejsi. Wieć warto dać drugą szansę.

    Hmm... jeśli rodzice się pogodzili, to chyba dobrze. Może Twojej mamie będzie łatwiej walczyć z nałogiem. W pewnym wieku chyba już nie powinno się starać o dzieci, bo jest ryzyko że będzie chore. Ale z drugiej strony medycyna jest na takim poziomie, że zanim zaczną pracować mozna się przebadać i sprawdzić jakie jest ryzyko urodzenia dziecka, które będzie np opóźnione. Może to dziecko będzie lekarstwem, trzeba będzie się nim zająć, opiekować. Może to da siłę Twojej mamie. :)

    Z tą kartą to faktycznie dziwne. Dlaczego bank nie chce Ci wydac takiej samej? Nie ogarniam....

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno tu u Ciebie nie byłam... I domyślam się, że sporo mnie ominęło, skoro u Ciebie wszystko dzieje się w takim tempie i z taką intensywnością ;). Sytuacji z bankiem nie zazdroszczę - ja zawsze, kiedy coś jest nie tak z odczytem mojej karty mam straszny stres. Inna sprawa, że ja w ogóle wszystkim się stresuję, ale niepowodzenie w płatności kartą to jeden z moich największych koszmarów. Tym bardziej, że właściwie nigdy nie mam przy sobie gotówki :D.

    Życzę Ci wszystkiego dobrego i pomyślnego toku wydarzeń. Obyście się dogadali z A. jak najlepiej. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, To jest takie przykre ze aż śmieszne. Konsultanci są zajęci..-.-
    Dobrze że chociaż te spodnie kupiłaś

    OdpowiedzUsuń