niedziela, 2 marca 2014

Dół

Po lekkim dole i wściekłości przyszedł dzień euforii, kiedy to najadłam się pączków, kabanosów i dostałam w końcu nowy telefon - Samsung Galaxy S IV. Długo sie na niego naczekałam od grudnia, ale było warto bo naprawdę spełnił moje oczekiwania. No może poza durną aplikacją kontrolującą ile spalam i ile wolno mi jeść. A jak zobaczyłam jak grzeszne są kabanosy moje życie przestało już być takie kolorowe :(. Zdecydowanie wolałam nie wiedzieć. Potem na weekend wyjechała ciotka no i cud miód malina niby...

No ale wrócił dół. Nie dość że i w piątek i w sobotę poranne wstawanie ograniczyło moją radość z wolnej chaty to jeszcze praktycznie co nie zajrzałam na fb, mój A. tam był... Z początku chciałam wracając z korków wpaść do niego, zrobić mu niespodziankę i pobyć z nim godzinkę chociaż, ale chyba nie o ustępowanie tu chodzi. Więc wróciłam do domu i obserwowałam, jak dodaje nowe posty, jak przejmuje się Ukrainą i coś we mnie pękło... Chciałam mu napisać, że jak ma tyle czasu, aby zajmować się życiem innego narodu może by tak swoje ogarnął, ale powstrzymałam się. Wiedziałam, że jak zacznę kłótnię to nie skończę, a tego przed egzaminem nie wolno mi zrobić. Dodałam więc u siebie tą piosenkę z sugestywnym komentarzem. Mówi wszystko co czuję. Przecież próbowałam mówić, próbowałam krzyczeć, ale wtedy robił z siebie ofiarę, że nie rozumiem go i jego ciężkiej pracy, że nim manipuluję, że na nim wymuszam.


Teraz postawię na milczenie. Chyba wymyślę też coś na za tydzień, bo nie wyobrażam sobie, że tak po prostu sobie do niego pojadę. Może w tym właśnie jest metoda? Skoro pozwala nam na takie nie widywanie się, po prostu przeczekam tą miłość. Niech przejdzie mi słabość do niego, niech nauczę się żyć bez niego i z tym do niego pojadę, silna i nieprzejednana z argumentem, że to on na to pozwolił. Kiedyś już tak było. Nie czułam już nic jak mnie przytulał, całował, skakał wokół mnie. Prawie go zdradziłam, rozczarowana rok temu, że pozwolił nam nie wiedzieć się ponad miesiąc przez moją chorobę i swoje fochy. Może niepotrzebnie pakowałam się w to dalej.

Zarejestrowałam się na nowym forum, aby ponarzekać i dostać parę porad. Nie dostałam, za to sama udzieliłam z milion widząc jak ludzie nie ogarniają najprostszych spraw. Cóż zboczenie zawodowe. To też wzbudziło we mnie smutek. Parę dni temu dowiedziałam, się także że studenci psychologii nie mogą zapisywać się na terapię w ośrodku w którym może i miałabym szansę jeszcze zahaczyć się i dostać odpowiedzi na trudne pytania w miarę szybko. Przybiło mnie to. Rzeczywiście jestem już po drugiej stronie. Nawet jeśli wróciłabym do cięcia siebie, czy głodzenia, nadal byłabym po drugiej stronie, dystansowała się od problemu i pomagała innym. Przez moją wiedzę mam jeszcze mniejsze szanse, że ktoś naprawdę mnie zrozumie. Z jednej strony ucieszyłam się, że osiągnęłam co osiągnęłam, że mam perspektywy, że hardo trzymam to życie i to ja nim kieruję, z drugiej żałuję, że mnie pomóc tak trudno. Bliskim nie wszystko można powiedzieć, nigdy też nie będą obiektywni, a gdy wyrzucam złożoność niektórych problemów 3/4 ludzi rozkłada ręce. Do psychologa widać, że raczej się nie dostanę, a nawet jeśli musiałby być DOBRY, w tym co robi. By przebić się przez moje psychologiczne myślenie. 

Cóż... taką wybrałam drogę. I cokolwiek się nie stanie nie żałuję. Lubię to co robię. Tylko czemu czasem ono tak cholernie boli?

10 komentarzy:

  1. A. robi straszliwy błąd olewając kwestię spotykania się z Tobą, no i gdy już do niego przyjedziesz, też olewa... Sądzę, że milczenie będzie dobrym pomysłem, może się obudzi. Mogę się tylko domyślać, jak jest Ci trudno - chcesz pomocy, a nie do końca to wychodzi... Mam tylko nadzieję, że dół się zmniejszy i stanie się szczytem. Będzie dobrze w końcu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś tak mega smutno i znajomo mi się zrobiło czytając Twojego posta... Takie nie widywanie się, to najszybsza droga do oddalenia się od siebie i rozstania. Także uważam, że może ta cisza coś zdziała. Może A. się w końcu ogarnie...
    Mam nadzieję, że szybko wyjdziesz z tego dołka psychicznego...

    OdpowiedzUsuń
  3. Paskudnie, paskudnie, paskudnie.. żałuje tak bardzo, że nie potrafię Ci pomóc... :( Mam nadzieje, że A. w końcu zrozumie swoje błędy i Ty także jakoś się pozbierasz.. Cóż, bycie psychologiem musi być trudne..Sama do siebie na terapie przecież chodzić nie będziesz i jak tu używać psychologii na kimś kto ma taką wiedzę. To tak jakby próbować oszukać magiczną sztuczką z kartami iluzjoniste..

    OdpowiedzUsuń
  4. Miłość miłością Mono, ale czy nie szkoda Ci czasu na tego chłopaka? Z tego co piszesz On żyje sobie swoim życiem, a Ciebie do niego wpuszcza tylko od czasu do czasu, kiedy ma na to akurat ochotę. Albo jak poczuje, że Cie traci. Jak dla mnie to on jest trochę nieodpowiedzialnym egoistą. Może przeczekaj... Sama zobaczysz co czujesz i czy widzisz jakikolwiek sens w takim związku. Te drastyczne próby zwrócenia jego uwagi (cięcie, głodzenie) w niczym Ci nie pomogą a jak sama doskonale wiesz - jeszcze Cię pogrążą. Trzymaj się. Życzę Ci siły i może nieco mniej emocji w ocenie swej sytuacji? Nie wiem, nie nadaję się na psychologa, ale naprawdę dobrze Ci życzę i uwierz, że tak będzie :).

    OdpowiedzUsuń
  5. dziwnie czasem się A. zachowuje :< ludzie mają tendencję to nieogarniania życia... szkoda, że Tobie nikt nie umiał doradzić :(
    trzymaj się i nie dawaj swojemu dołkowi się ściągnąć na dno!

    OdpowiedzUsuń
  6. "Zarejestrowałam się na nowym forum, aby ponarzekać i dostać parę porad. Nie dostałam, za to sama udzieliłam z milion widząc jak ludzie nie ogarniają najprostszych spraw."
    1. Ale W OGÓLE nikt Ci nie odpowiedział? Może walnęłaś za długi post (mnie się prawie nigdy nie chce takich czytać)? No albo trafiłaś na forum, gdzie 99% użytkowników chce dostać jedynie odpowiedź na własny temat i hej, spróbuj na innym.
    2. Śmiesznie to zabrzmiało o tym nie ogarnianiu najprostszych spraw - dla przeciętnej Jadzi Kowalskiej, która na Twój problem patrzy z boku, Ty też nie ogarniasz najprostszych spraw, bo prawie zawsze z boku to się taaaakie proste wydaje. ;-)

    "Parę dni temu dowiedziałam, się także że studenci psychologii nie mogą zapisywać się na terapię w ośrodku w którym może i miałabym szansę jeszcze zahaczyć się i dostać odpowiedzi na trudne pytania w miarę szybko. Przybiło mnie to. "
    A to musi być TEN KONKRETNY ośrodek? Skoro tam nidyrydy, po prostu podzwoń po innych. Może to Ci jakoś pomoże:
    http://www.wup.mazowsze.pl/new/images/warszawa/CIPKZ/publikacje/zeszyty%20informacyjne/pomoc%20psychologiczna.pdf
    Nawet telefon zaufania tam jakiś jest pasujący do tematu.
    Sk
    ł
    ócone ma
    łż
    e
    ń
    stwa, problemy m
    ł
    odzie
    ż
    owe i osobiste

    (022) 728 64 35
    (codziennie
    w godzinach 21-4, wt. 9-17)
    Nie wiem, na ile ma to ręce i nogi ale może spróbować warto?

    OdpowiedzUsuń
  7. Odnośnie A. cały czas mam takie samo zdanie jakie wyraziłam w komentarzu pod Twoim ostatnim postem.
    3maj się ciepło! I jeśli nie da się drzwiami spróbuj oknem!
    Nie poddawaj się.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedyny pozytyw że uczelnie nie ściga Trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
  9. Może to przeczekanie to faktycznie jakiś sposób

    OdpowiedzUsuń
  10. Samsung Galaxy s 4 jest spoko, ja się nad nim mocno zastanawiałam, ale w końcu wygrał Nexus. Parametry prawie takie same, ale dużo lepsza cena. I też jestem zadowolona.

    Co do Twojego A. - myślę, że wspólny wyjazd dobrze by Wam zrobił. Kiedy będziecie mieli dla siebie więcej czasu, to humor będzie lepszy i może uda Wam się któregoś dnia na spokojnie pogadać i coś ustalić. To na prawdę pomaga, w każdym związku są okresy mniej i bardziej burzliwe i uwierz mi taki (chociaż) tydzień spokoju jest zbawienny. Może majówka? A może uda Wam się wcześniej :)

    Dlaczego studenci psychologii nie mogą korzystać z tej terapii?
    To jest dla mnie niepojęte...

    OdpowiedzUsuń