środa, 19 czerwca 2013

Matka

W weekend byłam we Wrocławiu z Miśkiem i jego kumplem K. Jechaliśmy na wesele ich wspólnego znajomego, a ja robiłam za osobę towarzyszącą Miśka, jak można się pewnie spodziewać. Czego nie można było się spodziewać, zmieściłam się jednak w  starą sukienkę. Wciąż nie wiem jak to jest z tym moim tyciem, bo w ciuchy się nie mieszczę, ale jedyna co widzę rzeczywiście dużego w lustrze to... cycki. No i pulchna twarz. Pan doktór też stwierdził, że nie widać po mnie tej lekkiej nadwagi, ale niestety czuję ją próbując biodrami wcisnąć się w moje ukochane spodnie i spódniczki.

Tak czy siak nie musiałam wydawać na nową sukienkę, wytańczyłam się za wszystkie czasy, bo w końcu wzięłam wygodne buty, a Misiek tańce weselne ma opanowane w małym paluszku. Jednakże ja byłam tuż po sesji, on po dyżurze i wymiękliśmy już ok 2. Przy hotelu odbywał się jeszcze jakiś festiwal, więc też chcieliśmy zobacz jak to się rozwinęło. Kiedy wracaliśmy do hotelu, ja w jego marynarce, on obok obejmując mnie ramieniem, czułam się najszczęśliwszą, najbardziej kochaną dziewczyną na świecie. Warto żyć za takie właśnie chwile.


Niestety kiedy wróciłam powitała mnie ponura mina cioci. 
- Mam dla Ciebie złą wiadomość - powiedziała
- Co się stało?
- Twoja matka zniknęła.

Pierwsza moja myśl: to przez moją imprezę! Nie ważne, jak obiecywała i się upierała, że może przebywać z pijącymi, że może wypić parę drinków, nie powinnam jej była na to pozwolić! Poczuła smak i zniknęła znów do jakiejś meliny. Aczkolwiek ciocia wytłumaczyła mi, że pojawiła się jej stara znajoma, która dostała mieszkanie socjalne i wysoką rentę, i od tamtej pory matka się nie odzywa. Zawsze tak robiła, jak popłynęła było jej wstyd i bała się spojrzeć nam w oczy, więc nie pojawiała się bardzo długi czas i piła jeszcze więcej. 

Nie byłam zaskoczona, rozczarowana bardzo. Przez 1,5 roku miałam mamę. Tak normalnie, tak po prostu aby gdzieś wyjść, pogadać, taką która mi pomagała. 

Wczoraj poszłam z Miśkiem do teatru na Central West Park, do teatru 6 piętro, i dopiero gdy zobaczyłam go, jak cieszy się z daleka na mój widok, zrozumiałam, że.. nie będzie mi mamy brakować jakoś szczególnie. Jedni mają miłość tylko matczyną, ja tylko tą męską. Tak, jak nie ma co płakać, gdy nie ma się faceta, tak ja nie zamierzam za matką, w końcu jestem już dorosła. Przykro, szkoda, ale trudno!


A spektakl gorąco polecam! Dawno się tak nie uśmiałam, obsada całkiem porządna: Foremniak, Gąsowski, Wysocki, Żółkowska... Miejsce mieliśmy tuż pod sceną, super było tych aktorów zobaczyć w końcu na żywo i to z tak bliska, byli na wyciągnięcie ręki. Moją miłość zdobyła "kastracyjna osobowość" pani psycholog ^^. Jej, też taka chyba będę.

Wróciliśmy do Miśka na motorze i chyba polubiłam to urządzenie i chyba mimo wszystko jestem szczęśliwa.

17 komentarzy:

  1. To przykre, wierze że Mama się znajdzie

    OdpowiedzUsuń
  2. ojjj....
    przykre przykre, ale z tego co piszesz to chyba zdążyłaś się przyzwyczai do takich akcji... nie zmienisz tego, tylko ona może cokolwiek zrobić..
    Masz świetnego faceta, jesteś z nim szczęśliwa i tego się trzymaj... Układaj swoje życie tak żeby było Ci dobrze, bo Ty się liczysz.
    Mam nadzieję że przyjdzie taki dzień że Matka Ci zmądrzeje i w końcu będzie tak jak powinno.
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że masz kogoś kto jest przy Tobie i Cię kocha. Miło się czyta, jak piszesz, że jesteś z nim szczęśliwa.

    Co do mamy, fakt jesteś dorosła i poradzisz sobie to pewne. Jednak życzyłabyom Ci, żeby była przy Tobie zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Najważniejsze to mieć przy sobie kogoś kto nas kocha.. ;)

    hahaha, nie pomyślałabym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie bede oryginalna, dobrze jest miec przy sobie bliska osobę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na poczatku przeczytalam tylko twoja konwersacje z babcia i juz myslalam ze piszesz jakies opowiadanie. ale po komentarzazh stwierdzilam ze jednak nie... przeczytalam cla notke. dobrze ze myslisz pozytywniei niezalamujesz sie. Jakkolwiek,wspolczuje ci. najgorzej sie ma jak sie jest samotnym... a tak to masz oparcie w chlopaku...
    chcialam cie zapytac gdzie mozna kupic taki dlugopis o ktorym napisalas u mbie na blogu?;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze, aż mi się dziwnie zrobiło jak przeczytałam o zniknięciu mamy. Echh...

    Jeśli chodzi natomiast o pomoc w wszelkich przygotowaniach do ślubu to zawsze służę pomocą :) Te chwile bywają piękne ale łatwo też mogą zmienić się w koszmar ze względu na stres :) Dziękuję Ci za miłe słowa i cieszę się, że nasze ręczne robótki do ślubu Ci się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak, z tymi tortami i słowem ślubny to jest szaleństwo. Za bardzo podobny tort jaki my wybraliśmy tylko trochę inaczej ozdobiony na 60 osób kazała płacić 1000 zł !!!!!

      Usuń
    2. Nie chodziło mi o to, że aż 1000 zł życzyła sobie za zwykły tort.

      Myślę, ze cena naszego toru nie jest istotna w tym rozważaniach. Istotne dla mnie jest to że są w stanie liczyć sobie za takie torty w tysiącach a dla mnie to przesada i nigdy tyle bym nie dała :)

      Usuń
  8. Grunt, że się dobrze bawiliście. Na wesela najważniejsze to wygodne buty :D No i wygodniej w krótszych sukienkach.
    Choć ja w swojej ślubnej bawiłam się rewelacyjnie. I co najlepsze - miałam buty na obcasie, myślałam, że w nich nie wytrzymam całej nocy i wzięłam ze sobą balerinki. I powiem Ci, że jak zmieniłam z obcasów na płaskie to tak mi było niewygodnie, że pędem leciałam spowrotem zakładać obcasy... -.-

    Współczuję tej sytuacji z mamą. Nie wiem co mogłabyś zrobić, żeby jej pomóc. Wydaje mi się, że chyba najsensowniejszym rozwiązaniem byłaby terapia, ale ludzie bardzo często nie chcą na nią iść. Może jednak spróbuj mamę namówić, może jak poprosisz, żeby zrobiła to dla Ciebie to się uda. Wiem, że to trudne, ale jak ona zobaczy że wspierasz ją w tym, to będzie jej łatwiej.
    Mój wujek (taki przyłatany) miał z tym ogromny problem i dopiero się ogarnął, jak wylądował w szpitalu w ciężkim stanie i jego żona powiedziała, że go zostawi. Spakowała mu walizki i wyniosła do sieni. Ogólnie przestraszył się i nie chciał stracić kobiety.

    Co do komentarza u mnie: właśnie też tak myślę i z bloga rysunkowego zrezygnowałam, póki co zadomawiam się na tumblr (ale to raczej tylko do zdjęć, jak to ogarnę w pełni to wrzucę link u siebie gdzieś w notce i w menu),
    a deviantart tutaj: www.qmandorka.deviantart.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ważne ,że masz kogoś przy sobie, kto jest w stanie sprawić , że na Twojej twarzy zawita uśmiech ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. przykra sytuacja, ale widzę, że Cię nie zszokowała. trzymam kciuki, żeby wszystko potoczyło się dobrze! całe szczęście, że masz swojego faceta przy sobie

    OdpowiedzUsuń
  11. wybacz ze nie na temat
    odpowiadam tak na szybko co do dostepu na mojego bloga
    potrzebny bedzie twoj adres mailowy wiec prosze o komentarz badz kontakt na zanetapotulna@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze, że jest miłość. Fajnie, że się wybawiliście. Poza tym, mam nadzieję, że się jakoś tam poukłada.

    OdpowiedzUsuń
  13. wesela są nie dla mnie, nie lubie ludzi, nie lubie tanczyc, nie lubie weselnych zabaw. tylko zarcie dobre :D

    OdpowiedzUsuń