środa, 11 kwietnia 2012

Moc wyobraźni

Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne. Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe. - Albert Einstein
Idąc alejką w śródmieściu mojego miasta, odganiam swojego psa od jakiś śmierdzących kości. Psiak przeskakuje z trawnika na trawnik, bezkarnie próbując uciec. Nie chce mi się go ganiać, więc macham ręką, ze złością wpatrując się w budkę z jedzeniem. Jacyś narkomani proszą o drobne na jedzenie, mijam ich z niechęcią i niedowierzaniem. Wołam Buddy'ego do nogi i wracamy do domu. Dopiero pod bramą orientuję się, że nie znam kodu domofonu i wpadam w panikę. Wtedy ze sklepu wychodzi babcia, ma klucze. Uśmiecha się na nasz widok, podchodzi do nas i... nic.

Wtedy właśnie przypominam sobie, że babcia nie żyje, że Buddy jest w schronisku, że już tu nie mieszkam, że wszystkie trawniki zalano betonem, ćpunów wypędzono i nie ma żadnej budki z jedzeniem. Ludzie oglądają się na mnie, nie rozumiejąc mojego zagubienia, ani czemu płaczę.


Nie, nie widzę tylko rzeczy smutnych. Wyobraźnia jest budulcem moich marzeń, marzenia moich celów i choć nazbyt często się zdarza, że wędruje po przeszłości, widzę też rzeczy, które nie miały miejsca, przeżywam nie swoje historie. W głowie wiruje natchnienie na nie jedną powieść, opowiadanie, czy wiersz. Mam miliony scenariuszy na, "co by było, gdyby". Gdy wpadam na kolejny pomysł, ludzie przewracają oczyma, dopóki nie przeczytają tego, co stworzyłam. Ja sama potrafię zbyt mocno się wczuć i płakać godzinami nad losem głównego bohatera. Przeżywam czyjąś starość, stratę, zapalczywość. Często przez to czuję się niezrozumiana, ale do tej pory byłam przekonana, że tak już musi być, że to taki mój wyjątkowy talent, pozwalający, mimo dorosłości, oderwać się od tego szarego świata i przeżyć rzeczy, nad którymi mało kto się zastanawia.

A jednak czasem mam wrażenie, że żyję w zupełnie innym świecie, że to co ja czuję, jest dla innych nieosiągalne, że nawet nie potrafię tego przekazać i, że często zamiast się z czymś pogodzić, że zniknęło, że czegoś już nie ma, stwarzam to na nowo, i na nowo, nie pozwalając sobie ruszyć z miejsca, dopóki nie zaspokoję tęsknoty. A kiedy coś nie wychodzi, napawam się sukcesem, jednym zmrużeniem oczu, nie musząc nic specjalnie robić. To już prawie uzależniające.

I tak zaczęłam się zastanawiać, czy duża wyobraźnia to właściwie dar, czy przekleństwo? Jak myślicie? Jak u Was z nią jest?

8 komentarzy:

  1. Też czasem mam wrażenie, że zyje w innym świecie i też zastanawiam się jak to jet z wyobraźnią, czy do dar, czy przekleństwo.. Wydaje mi się, że to zalezy od tego jak ją potraktujemy, ja traktuje jako dar, bo pozwala na więcej niż rzeczywistość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój Mąż się śmieje, że u mnie wyobraźnie w ogóle nie działa :D Bo jak coś mi opowiada i ja mam coś sobie wyobrazić, to zawsze mam z tym problem. Jestem wzrokowcem i realistą w 100%.
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie wyobraźnia to jak najbardziej dar, mimo ż czasem zbyt wiele spędzałam w świecie fantazji... Za to nie do przecenienia jest wszystko to, co dzięki temu osiągnęłam.
    Jak mawiają, jeśli nie będziesz umiała wyobrazić sobie tego, co chcesz osiągnąć, nie osiągniesz tego.
    Myślę, że wszystko zależy od tego do czego użyjesz wyobraźni... sama po dobie wiem, że można z tego mieć i dużo pozytywów i wręcz przeciwnie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam dużą wyobraźnię. W dzieciństwie to momentami za dużo czasu spędzałam w tym świecie marzeń, ale pomagało mi to pisać ciekawe opowiadania ;) Teraz czasem też zdarza mi się 'zamyśleć' ale dzięki niej umiem sobie zobrazowac rzeczy, które opisują znajomi w swoich wypowiedziach. Więc dla mnie to plus :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dar!!! :D :D :D ja totalnie żyję marzeniami. I to dosłownie. Wszystkie chcę realizować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. na pewno dar, który mają tylko nieliczni... i który u mnie już dawno zniknął... zazdroszczę Ci nawet nie wiesz jak bardzo=)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja czasem mam wrażenie, że "poza" realem spędzam większość dnia. W czwartek upolował mnie szpital i patologia ciąży, miałam tam pełno czasu na moje "myślenie"...ale już jestem w domku i spokojnie sobie nadrabiam co się działo. I jakoś...lepiej mi tutaj:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię żyć marzeniami. Ale staram się ściągać się na ziemię i marzyć tylko o rzeczach możliwych do spełnienia. Jak bym napisała książkę o swoim życiu, to albo by została okrzyknięta świętną książką fantasy, albo mnie i moich znajomych zamknęli by do zakładu psychiatrycznego... Często się zdarza że opowiadam historię z życia a ludzie myślą że to nie możliwe, że tak się nie da ;p

    OdpowiedzUsuń