wtorek, 13 marca 2012

Matka...

Koloryt naszego świata wywodzi się ze stosunku do matki, a jego forma ze stosunku do ojca. - Antoni Kępiński
 Kiedy ciocia podeszła do mnie z miną cierpiętnicy już wiedziałam, że dzwoniła, że jest źle. Odetchnęłam ciężko pytając, co tym razem. 
- Pobił ją - rzuciła w przestrzeń, jakby te słowa nic nie znaczyły.
- Za co znowu?
- Po pijaku rozrzucił zawartość popielniczki na łóżko i zasnął na podłodze. Gdy uprzątnęła, obudziła go, aby przeniósł się na tapczan.
Gdy ciotka skończyła, czekałam na ciąg dalszy. Przecież sama troska i obudzenie pijaka nie mogły być powodem! Mogły?

Codziennie dostawałam nowe informacje, a to o starzejącym się wujku pijaka, który cały dom brudził gównem, albo o tym jak pijak kupił jej prezent po czym kazał zapłacić w naturze. Słyszałam o gwałtach po pijaku, o nowych siniakach, złamanej ręce... I do tej pory mnie to nie ruszało, nie wzruszyło dopóki nie dowiedziałam się, że ona już nie pije, że walczy, że się leczy, że szuka pracy. 

Ona ma 40 lat. W wieku 17 urodziła swoje pierwsza i ostatnie dziecko. Przygoda w dyskotece, nic poważnego, bo chciała tylko zobaczyć, jak to jest mieć dziecko. Zobaczyła i zniknęła na kolejnej imprezie. Co kilka lat odwiedzała córkę, przedstawiała jej co rusz to, nieodpowiednich, nowych facetów. Piła permanentnie, wylatywała z kolejnych prac, a wybór miała i tak ograniczony z podstawowym wykształceniem.

Kiedy poznała D., zaczęła pić mniej, ustabilizowała się, miała wyjść za niego. Wtedy odbudowała kontakt z córką po raz kolejny, ale tym razem był on stabilniejszy. Dla tego córka lubiła D., bo utrzymywał jej matkę trzeźwo, zawsze była obok. I nagle coś się popsuło. Matka zaczęła od D. uciekać, okradać go, zdradzać. Kiedy skarżyła się, że D. jest dla niej niemiły - córka twardo twierdziła, że to D. ma rację. Wycięła mu tyle numerów, że cudem było, iż mogła dalej z nim w ogóle mieszkać. A przecież nie miała nic! Dobiegała 40tki, żadnych widoków na emeryturę, bo pracowała albo na czarno, albo zbyt krótko, by coś jej naliczyli. Z podstawowym wykształceniem nikt jej nigdzie nie chce, miała być kasjerką, ale wyrzucili ją, bo... na rękach nosi sznyty. Jej życie było pasmem głupich, niedojrzałych wyborów na chwilę. Nieważne co będzie, ważne, że teraz doznaje ulgi, nie musi się męczyć.


Wszystko się zmieniło, gdy postanowiła nie pić, bo okazało się, że D. także jest alkoholikiem. Wcześniej nikt jej nie wierzył, D. przecież ją przyjął, D. jest dobry. Jednakże szybko zmieniłam o nim zdanie, gdy założył własną firmę, znalazł podwykonawców i nic nie musiał już robić. Pije teraz od rana do wieczora i rzeczywiście jest "niemiły" dla niej, jeśli tylko niemiłym można nazwać np. nasikanie na podłogę z rozkazem, że ma to posprzątać. 

Kontakty z córką zerwała prawie całkowicie, bo po każdym zapiciu znikała na pół roku, rok, 2 lata... Nie miała odwagi spojrzeć w oczy swojemu dziecku, gdy po raz kolejny je zawiodła. Gdy okradła jej babcię, gdy nie przyszła na święta Bożego Narodzenia, gdy po anulowaniu długu alimentacyjnego, który zobowiązała się spłacać, zapłaciła jej raptem 2 razy za zajęcia taneczne, gdy po dostaniu kolejnych szans, nic nie zmieniała. Zawsze też wracała nie skruszona, ale jako ta najmocniej skrzywdzona przez życie. Obie nie miały łatwego i dziecko nie rozumiało dlaczego nie dość, że ma wybaczyć kolejne porzucenie go, to jeszcze pochylić się i żałować tej drugiej strony. Potem córka się zakochała, poznała, jak wygląda miłość, otoczyła się przyjaciółmi i nie potrzebowała na siłę, kurczowo trzymać się relacji, w której była raniona.

W pewnym momencie jednak poczuła się na tyle silna, by być ponad chorobę matki. Zezwala jej pić, byleby nie znikała, chociaż mimo to nie wierzy, aby kiedykolwiek jej znów zaufała. Za dużo straconych szans, za dużo obietnic rzuconych na wiatr. Lecz, gdy znów słucha, co zrobił D., zaczyna wzbierać w niej żal, że istnieją momenty, gdy na zmianę rzeczywiście jest za późno, gdy nie ma się już nic, ani dokąd pójść, bo nikt nie przygarnie, nikt już nie wierzy.


A mimo to, to przecież matka, nikt zresztą nie zasługuje na taki byt. Chciałabym nauczyć ją, czym jest miłość, pokazać, ile jest warta, że nie na wszystkie zaloty trzeba odpowiadać, chciałabym wytłumaczyć jej, jak radzić sobie ze stresem, że nie tylko butelka jest wyjściem i, że życie pisze naprawdę niesamowite scenariusze, a to my jesteśmy ich pisarzami.

Póki co wiem, że nie pije 4 miesiąc, jest z siebie dumna, ale wiem też, że ma o swojej córce wiele informacji, dzięki ciotce. Ponoć zazdrości mi A. i wielu innych rzeczy, do których doszłam swoim wysiłkiem i może to dziwne, ale czerpię z tego chłodną satysfakcję. To dziwne uczucie mieć ułożone życie bardziej, niż ktoś, kto powinien być naszym wzorem, ale też świadczy o mojej sile i pokazuje mi słuszność moich decyzji. Wręcz chciałabym się jej chwalić dalej, aby zazdrościła mi jeszcze bardziej, a może była po prostu dumna? Chciałabym, aby poznała Miśka, chciałabym pokazać jej zdjęcia z zagranicznych wycieczek, chciałabym opowiedzieć jej o studiach, imprezach, o tym kim stała się jej córka, o tym kim jestem.

Tylko... mimo, że widzę jej starania,wszystko jest takie sztuczne, zaufać już chyba nie potrafię i właściwie to przecież nawet nie znam tej kobiety, która marzy o tym, abym nazwała ją mamą.

16 komentarzy:

  1. Możesz być bardzo z siebie dumna. nie wiem kto Cię wychowywał ale mając taką mamę, która znika a raczej ujmując dosłownie porzuca dziecko bo w sumie sama jeszcze nim była a najgorsze, że jest wiecznie niedojrzała można by przypuszczać, że Ty będziesz taka sama. Bo dzieci mimo woli często popełniają błędy rodziców. A Ty potrafiłaś się na nich uczyć. pozostaje tylko cieszyć się, że Twoja córeczka nie będzie musiała przechodzić tego co Ty a to czy będzie miała kochającą i oddaną babcię to już niestety zależy tylko od mamy. Może kiedyś zmądrzeje na stałe a nie tylko na chwilę ale nie powinnaś na pewno odwracać roli i przejmować się bardziej mamą niż ona Tobą. Nic na siłę, wszystko zależy tylko od niej. Można pochwalić, że długo nie pije, powiedzieć jakieś ciepłe słowo ale to jak ona dalej pokieruje swoim życiem to już od niej zależy. Gdyby była dojrzała wzięłaby sprawy w swoje ręce i odeszła od D a nie zazdrościła własnej córce bo w takim toksycznym związku długo trzeźwa nie będzie. Mimo, że moja mama umarła 3 lata temu to dochodzę do wniosku, że fakt, spotkała mnie wielka tragedia ale i wielkie szczęście bo przez 20 lat miałam najwspanialszą mamę pod słońcem. Przykro tylko, że nie każdy ma chociażby tak piękne wspomnienia o własnej mamie ale pocieszające, że mimo to potrafią "wyjść na ludzi" tak jak Tobie się to udało:)
    pozdrawiam:)
    Magda
    http://be-strong88.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki. :)

    ale wiesz... czasem ja po prostu nie mam już siły. A ostatnio znów spada na mnie coraz więcej.
    niektórym się chyba wydaje, że ja jestem ze stali. Że skoro pozuję na taką dzielną, przebojową i mającą wszystko, co nieprzyjemne, tam gdzie słońce nie dochodzi, to taka właśnie jestem. I można powiedzieć mi wszystko. A ja nie powinnam się obrażać ani protestować.
    z tym, że kiedy po raz wtóry słyszę "jak ci źle, to się wyprowadź do tatusia" od mamy, po całym dniu znoszenia tych idiotów w szkole [w tym O. i jego dziuni, z którą się obściskuje obok mojej klasy], nieprzespanej nocy [bo znów wspomnienia o tamtym odżywają] i kłótni z przyjaciółką, to nie jest fajnie.

    ale nic, w końcu jestem zimną suką i życzę śmierci własnej babce. Prawda, tato? -.-

    chcę się stąd wynieść.

    Potwór

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem jak Cie czytam, to zupełnie nie mam pojęcia co napisać... Dziś jednak chciałabym powiedzieć, że ja osobiście jestem z Ciebie dumna, bo Twoja siła jest wzorem dla mnie i wielu innych ludzi :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. zgadzam się z poprzednimi wpisami- możesz być z siebie dumna. alkohol to zło- mojej mamy brat jest alkoholikiem. mieszka z moją babcią, która jest dla niego za dobra i broni go jak tylko może, a ten przepija jej pieniądze... nie ma żony, dzieci, ale to chyba dobrze, bo jeśli piłby wtedy, to nie byłoby fajnie. jedyną jego kobietą jest butelka...

    co do Twego komentarza u mnie: moje dorosłe życie już się zaczęło, mam w końcu prawie te 24 lata :) tęsknota za miłością raczej nie- mam jej pod dostatkiem :))

    OdpowiedzUsuń
  5. 10 dni do mojego wyjazdu do Holandii, na wymianę. W sumie teraz już 8. ;D
    Zgadzam się, musiałaś być bardzo silna, by dojść do tego, co masz teraz, praktycznie bez żadnej pomocy i żadnego wzoru. Pewnie mało kto dałby radę więc podziwiam Cię. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A mnie aż ciarki przeszły, jak przeczytałam tego posta ... Chciałabym móc na końcu przeczytać, że to opowieść, wymyślona historia ... Kochana, przeszłaś tak wiele ... Podziwiam Cię! Że mimo wszystko potrafiłaś ogarnąć się i wziąć życie w swoje ręce. Kibicuję Ci bardzo i życzę wszystkiego dobrego. Spełnienia marzeń :*

    OdpowiedzUsuń
  7. To niesamowita i wzruszająca historia... Ciężko jest mi sobie wyobrazić przez co musiałaś przechodzić przez te lata :(
    A jeśli chidzu o Twoje pytanie to podaj mi maila to wszystko Ci napiszę od A do żet ja kto u nas wygląda i się kształtuje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Może to komentarz trochę nie na miejscu,ale podoba mi się Twój styl pisania..
    Jest taki lekki i potrafi poruszyć we mnie odpowiednie struny..
    Matkę, jaka by nie była,ma się tylko jedną.
    Ludzie różnie radzą sobie z życiem, niektórzy nigdy nie zaczną myśleć rozsądnie..
    Życzę powodzenia Twojej mamie. Dużo siły i wsparcia,by poradziła sobie z trudnym życiem,kiedy dojrzała do chęci zmian..
    Tobie nie życzę powodzenia, bo świetnie sobie radzisz, bo chociaż życie Cię poturbowało wiele osób mogłoby czerpać z Ciebie inspiracje.
    Mnie to napawa nadzieją i wewnętrzną siłą,dziękuję że o tym wszystkim piszesz.
    Trzymaj się cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uff przynajmniej dobrze, że nie masz myśli aby mamę zabrać ze sobą po wyprowadzce od cioci. Nie znam całej sytuacji, nie wiem czy twoja mama ma jakieś dochody ale domyślam się, że nawet jeśli ma to w żaden sposób nie wystarczy aby coś wynająć i się utrzymać. Z drugiej strony wolałabym mieszkać w pokoju 2x2 metry albo w jakimś przytułku niż z takim D...Ale heh przykro to mówić, Twoja mama tak sobie życie ułożyła i teraz sama musi sobie poradzić zwłaszcza jeśli tak nadszarpnęła zaufanie jedynych bliskich osób. Myślę, że jakikolwiek kontakt powinnyście zachować ale najlepiej z dystansem żebyś znowu nie przeżywała takich rozczarowań. Ciężko mi sobie nawet wyobrazić taką sytuację żeby matka odwróciła się od dziecka ale najważniejsze, że mimo to dałaś radę ułożyć sobie życie:)
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  10. To piękne jak dobrze sobie poradziłaś mając za wzór kogoś tak mało stabilnego. Miałaś bardzo dużo szczęścia.
    Wydaje mi się, że byłoby naprawdę bardzo dobrze, gdyby Twoja matka przestała pić już tak na dobre i próbowała wyjść na prostą... I sądzę, że mimo, iż Ci zazdrości to przez to wszystko możesz stać się dla Niej wzorem. Jesteś konkretnym, bardzo jasnym dowodem na to, że ze wszystkim można dać sobie radę. Jeżeli porządnie to przemyśli, przyjrzy się, może również uzna, że może?
    Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będziecie mogły usiąść do jednego, świątecznego stołu. Bo w sumie... chyba nigdy nie jest zbyt późno.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ślę mocne uściski. Trzymaj się moja droga!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurdę, podziwiam Cię, nie miałaś łatwo a wyrosłaś na kogoś porządnego. Cóż, jak widać miłość potrafi wszystko. Trzymaj się cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  13. A ktoś mi kiedyś powiedział, że mama to ktoś, kto zawsze ma rację. Przykro, że nie mogłaś tego doświadczyć. Dla dziewczyny to zawsze mama jest podporą, dobrą przyjaciółką. Skoro Ona się od Ciebie odwróciła to niestety... nie jest to proste. Współczuję...

    OdpowiedzUsuń
  14. kurcze,to takie przykre nie miec oparcia w osobie ktora nosila Cie pod sercem..sama na siebie musisz liczyc.,to jest najgorsze..moze mama da jakos rade wyjsc z nalogu....przyttulam..\miloscczynicuda,

    OdpowiedzUsuń
  15. Czasem mam wrażenie, że to ty teraz przejmujesz rolę matki, a ona takiec "córki". Wiem, może kiepsko to określiłam, ale odbieram wrażenie, że chcesz ją nauczyć tego co sama zdobyłaś.
    Kurde, to matka, jakkolwiek by nie było. Każdy powinien mieć dobre relacje, ale nie wszystcy mogą, to niemożliwe, by tak było :/ Może jeszcze przyjdzie czas kiedy będzie lepiej?
    Lila

    OdpowiedzUsuń