poniedziałek, 19 marca 2012

Jego i jej myślenie

Ot, humorystyczny element, pogrążający nieco kobietę. Można takich w internecie spotkać wszędzie. Żarty na temat różnic między płciami istnieją od zarania dziejów i nikt nigdy specjalnie na to nie narzekał. Mamy już bardzo utarte stereotypy: to kobieta się wszędzie gubi, dużo gada, drąży temat, gdera o swoich uczuciach, za dużo wydaje, a o cudzie techniki samochodowej powie jedynie, że jest "ładne". Ja też na widok motoru Miśka powiedziałam jedynie, że jest zbyt gangsterki i zaczęłam zachwalać motocykl kumpla, który mi się spodobał, bo... był kolorowy. Nie miałam pojęcia wtedy o różnicy między ścigaczami, turystykami i chop-perami i że dzięki temu, iż maszyna Miśka wygląda gangstersko jest bezpieczniejsza i wolniejsza. No bo skąd?

Kiedy w kilka par oglądaliśmy Kung Fu Pandę 2, żeńska część od razu zaczęła piszczeć na widok małego pandy. Rozwodziłyśmy się nad nim, nad jego oczkami, nad jego puszkiem na pyszczku. I choć faceci zaprezentowali demonstracyjnie facepalm, odnoszę wrażenie, że tego właśnie od nas oczekują. To my mamy być śliczne, urocze, nie znać się na technice, potrzebować opieki, być bezbronne, gubić się i polegać na męskim ramieniu. Wiele moich znajomych, które są "chłopskie" i mogą się zaprezentować facetowi, jako, silne, niezależne, ścisłe, logiczne, nie może doprosić się czegoś więcej. Faceci wówczas dziewczynę uznają za "kumpla" i nie potrafią zobaczyć w niej kobiety, a nawet jeśli to się jej boją. Chcą czuć się kobiecie potrzebni i jeśli nie mogą w ten sposób zaspokoić swojej męskości, rezygnują.


Oczywiście w dzisiejszych czasach, coraz bardziej wszystko się miesza, przenika i powstaje coraz więcej kombinacji. Kobiety uczą się samoobrony, muszą i chcą być nieco niezależne, a faceci również dbają coraz bardziej o siebie i coraz więcej z nich jest nieporadnych. Niestety nadal są pewne bariery. Ja ciągle natykam się na jedną z nich, którą ilustruje właśnie ten żart z dziennikiem. Wczoraj pokłóciłam się z A., bo... chciałam go o coś poprosić, o pierdołę w sumie, byleby zrobił to sam z siebie, aby czasem pomyślał, że mogę tego potrzebować. On poszedł w zaparte, bo on myśli o praktycznych rzeczach, i powinnam sama go prosić, jak coś chcę, bo on sam na to nie wpadnie. Niby jasna sytuacja, nie odmówił, tylko zmienił formę, ale nie. Ja musiałam zacząć mu tłumaczyć, dlaczego jednak powinien o tym myśleć. Przy okazji tłumaczenia, niechcący przerobiłam z góry do dołu cały nasz związek,  pokazując swoje zmiany, rzeczy, które robię dla niego, na poboczu zaznaczając, gdzieś tam, że i jego poświęcenia doceniam, ale zrobiłam to w takiej formie, że wyszło jak jeden wielki wypominek, i koszmarnie duże wymagania. 

Z jednej strony mam dość mówienia mu, co powinien zrobić, czego kobieta potrzebuje, co mogłoby zrobić mi przyjemność, a z drugiej zastanawiam się, czy mam prawo tego od niego wymagać. Naprawi mi komputer, naprawi lodówkę, położy glazurę, wymuruje kominek, ale jak przychodzą walentynki, to zaczyna się: "Ty coś wymyśl, ja się dostosuję". Gdy ustalaliśmy od kiedy właściwie jesteśmy dokładnie razem, też było: "wybierz jakąś datę, tylko mi o niej przypominaj". Każdy element potrafi wytłumaczyć, tak bezsensu, wyzuwszy go z romantyzmu doszczętnie, że robi mi się czasem po prostu... przykro. Wiem, że potrafi, że jest czuły i wrażliwy, i że wbrew swoim żartom, zawsze pamięta o ważniejszych datach. Wiec nie wiem, czy się zgrywa, czy wstydzi, czy rzeczywiście ma inne spojrzenie na te sprawy. Chciałabym przeżyć z nim jakieś niezapomniane chwile, bo jestem jeszcze młoda, pełna wyższych ideałów. Pewnie tu różnica wieku też ma znaczenie, bo ja jeszcze studiuję, on zmaga się już z zupełnie innymi problemami, będąc po 30tce.

Niby wszystko rozumiem, niby wiem, że ten facet jest odpowiedni, odpowiedzialny, zawsze mogę na niego liczyć, będzie idealnym ojcem moich dzieci itd., więc powiedzcie mi do cholery, po co zrobiłam tą całą awanturę? A raczej dlaczego on nie mógł zrozumieć tego, co mówię, tak jak powinien, tak jak chciałam, by zrozmiał? ^^'

Za każdym razem, gdy w czymś się nie zgadzamy, mam wrażenie, że ja mówię godzinę, a on sekundę odpowiada, że się czepiam, że powinnam pominąć to, to i to, ale jak pomyślę wcześniej i rzeczywiście to pominę, to A. kompletnie nic nie rozumie. Jak opiszę wszystko od A do Z, to z kolei rozumie opacznie, wścieka się i zaczyna odbijać piłeczkę i tak do momentu, kiedy jedno z nas odpuści, twierdząc, że w sumie to nieistotne. 

A Wy? Udaje się Wam dotrzeć do ukochanych? W jaki sposób? Umiecie zagryźć język w odpowiednim momencie, czy też coś chlapniecie? Jak wyglądają u Was poważne rozmowy, kłócicie się? rozumiecie? Bo ja mam wrażenie, że dla mnie jest to nie do przeskoczenia i zawsze pomyślę o tym jak może wyglądać mój wywód w jego oczach dopiero po fakcie. :-(

14 komentarzy:

  1. Wiesz co> ja tez mialam podobnie z moim M. kiedy.ś. Ja do niego mowie, a ten siedzi i wpatruje sie w ekran monitora nie mowiac zupełnie nic podczas gdy ja prowadze mnolog juz od p[ol godziny. Moj ten romantyzmem nie grzeszy w wal;entynki sie go cos doprosic to jest koniec, a w rocznice naszego bycia razem to pierwsze dwie zpaomnnial, ale poza tym to facet do rany przyłóż, czasami sie nie rozumiemi, ale to normalne, każdy ma inne poglady i kazdy na jedna sprawe patrzy inaczej. Wszystko jest wzgledne. Ktoś mi kiedys powiedział ze w zwiazku poza tym co chcesz zmienic w partnerze ptorzebaj eszcze wiele, wiele milosci i na tym trzeba sieskupic. Jakies róznice zawsze beda ;) od nas zalezy czy beda one problemem. po co zrobiłas awanture? Bo kobiety tak czasem maja, musza wywlec wszystko zeby im ciezar spadł z serca, facet sie nei odezwie ale w głowie sobie pouklada ... w koncu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. I dalej nie doszliście do porozumienia? :(
    Lila

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo jak facet robi awanturę, to o konkretną rzecz, a jak kobieta, to o całokształt. Choć bardzo nie lubię stereotypów, to już dawno pogodziłam się z tym, że tak po prostu jest. Kobietami rządzą hormony, emocje, cykl miesiączkowy i zbyt wiele na to poradzić nie możemy. Tak jesteśmy skonstruowane i ma to swoje racjonalne wytłumaczenie. Nasze działania zależą częściej od emocji, rzadziej od rozumu. A sama chyba wiesz, że emocje to trudny temat...
    Czasem warto zastanowić się nad skutkami swoich słów i działań, to potrafi skutecznie zamknąć usta, zanim powie się za dużo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem ci że najgorzej jest kiedy obydwoje mamy identyczne charaktery - jesteśmy niezależni, przemądrzali, chcemy dowodzić. Wtedy ciężko się dogadać bo obie strony "widzą najlepiej" jak zrobić daną rzecz i ciągle się kłócą, znam z autopsji. Koszmar.
    Ale na każdego można znaleźć sposób.
    Wiesz, ja pewnie na tym filmie zrobiłabym faceplam. Mam w klasie 27 chłopaków, we wcześniejszej też trzymałam się z chłopakami. Jestem przyzwyczajona że mówią do mnie "gościu" "chłopie" nie dlatego że nie widzą we mnie dziewczyny. Po prostu się zapominają.
    Patrząc na to z boku nie ma we mnie ani odrobinę chłopczycy i ludzie często mylą się, oceniają książkę po okładce. A jednak dobrze dogaduje się z płcią przeciwną. I bardzo często nie mogę zrozumieć dziewczyn. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeżeli chodzi o nas to takie normalne rozmowy, kiedy któreś z nas ma jakiś inny pogląd na daną sprawę, albo po prostu zdenerwuje się na to drugie wyglądają różnie.. Czasami się nie odzywamy do siebie przez godzinę żeby potem wybuchnąć (wybuchy są na szczęście krótkie), albo po prostu się opieprzamy. Zwykle jednak nie trwa to długo i któreś zaczyna rozumieć to co boli to drugie.
    Ale takie bardzo poważne rozmowy to już coś innego. Ostatnio co się często nie zdarza naprawdę potrafiliśmy siebie słuchać. To była bardzo spokojna rozmowa. I w sumie sądzę, że to zawsze powinno tak wyglądać.
    Różnica polega na tym, że zwykle takim rozmowom towarzyszą nerwy, a w nerwach ciężko jest ogarnąć wszystkie argumenty i ubrać je w słowa tak by tej drugiej strony nie bolało. Tamta rozmowa wyglądała inaczej bo oboje czuliśmy, że jest potrzebna, oboje jej chcieliśmy i przygotowaliśmy się do niej psychicznie.

    Zgrzyty są nieuniknione. Może lepiej byłoby gdybyście sobie po takich rozmowach wyjaśniali wszystkie niedomówienia na spokojnie? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hm. Czasem wydaje się, że on i ja to po prostu ludzie. A czasem... jej, on zachowuje się tajemniczo jakby pochodził z krainy "Z archiwum X".

    OdpowiedzUsuń
  7. hmmm już wiem gdzie tkwi mój klucz do sukcesu... Muszę pozbyć się mojej "chłopskości" :)

    Koniec oglądania meczyków ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. A tak z mojej strony to..
    Pomyśl, że mężczyzna nie potrafi czytać w myślach. Myśli w nieco innych kategoriach i czasem nie zdaje sobie sprawy, że coś może być ważne dla Ciebie. Przecież nie ma rentgenu, by dobrze prześwietlić Ciebie i Twoje pragnienia, nawet gdyby znał Cię bóg jeden wie ile lat.
    Lepiej jest powiedzieć konkretnie i bez ogródek - wtedy masz stuprocentową pewność, ze zrozumie a jak nie - powód do zrobienia awantury.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny post :)
    A odpowiadając na Twoje pytania, to muszę przyznać, że mój Mąż jest jedynym mężczyzną, z którym potrafię rozmawiać. Być może ktoś powie, że to niemożliwe, że się nie kłócimy, ale tak właśnie jest. Rozmawiamy ze sobą, potrafimy siebie słuchać i mówimy wprost, o co chodzi. Być może to jest recepta na nasz udany związek od tylu lat :)
    Przesyłam ciepłe pozdrowienia :*

    OdpowiedzUsuń
  10. My się dogadujemy ale tylko dlatego że jak ja zaczynam krzyczeć to on mi przypomina że istnieje coś takiego jak rozmowa :D Romantyczny to on jest ale czasem i to zazwyczaj to o, bez okazji. A jak jest okazja to zapomina albo myśli że wystarczy jak mi coś kupi... Tak właśnie mi zniszczył walentynki, więc na dzień kobiet zapowiedziałam że chcę coś specjalnego. No i było ;p

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałabyś, oj chciałabyś ;) Fochy nie sa na wyłączność kobiet, czasem i Wy potraficie doprowadzić nas do białej gorączki, ale kiedy już strzelimy focha podnosicie raban.
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana może nie na temat notki, ale czy dostałaś maila??

    OdpowiedzUsuń
  13. No cóż, każdy ma swoje wady i zalety. Trzeba to akceptować, choć nie zawsze można pozostać biernym. Czasami trzeba uświadomić drugiej osobie jak pewne rzeczy wyglądając z innej perspektywy, bo może być tak, że zwyczajnie nie zdajemy sobie z tego sprawy.
    Wzajemne docieranie się.
    Czasami wbrew pozorom kłótnie także budują, sprawiają, że jesteśmy bogatsi itd.
    Będzie dobrze, mimo wszystkich przeciwności ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. A u Nas to zależy... ale że oboje jesteśmy bardzo hymmmm kłótliwi a raczej wygadani to zazwyczaj kończy się to kłótnią, bo oboje wiemy najlepiej : ) ale pogodzić i do kompromisu dojść też potrafimy :)

    OdpowiedzUsuń