poniedziałek, 23 stycznia 2012

Czułość

Świat bez miłości jest martwym światem i zawsze przychodzi godzina, kiedy człowiek zmęczony błaga o twarz jakiejś istoty i o serce olśnione czułością. — Albert Camus
- Zbiłam szklankę z ostatnią colą to pójdę po picie. Sprzątnijcie, a ja zaraz wracam.
- Jesteś pewna? - spytał mnie mój A. z troską w głosie.
- No jasne, jest jeszcze wcześnie, mam ochotę się przejść i jeszcze trochę upić, więc dokupię przy okazji wódki.
- Ale na pewno? Może pójść z Tobą?
Zapewniwszy po raz kolejny, że sobie poradzę, że jestem dorosła i jest dopiero 22, a sklep jest o rzut beretem, wyszłam z jego pieniędzmi (bo to ujma, jakbym zapłaciła za coś sama, chyba). Chętnie oderwałam się od rzeczywistości, padał śnieg, na dworze było ślicznie. Przestraszyłam się, jakiś pijanych, krzyczących kolesi, przyspieszyłam, ale nie gonili mnie, więc na luzie już wracałam do A. 
Telefon:
- Gdzie jesteś? Wszystko w porządku? - moje Kochanie jednak długo nie wytrzymało. Wiedziałam, że ma wyrzuty sumienia, że puścił mnie samą.
- No tak, już wracam
- Co taka zdyszana? Stało się coś?
- No nie ale wzięłam kilka rzeczy więcej, więc mi ciężko, a musiałam przyspieszyć, bo jacyś kolesie...
- Stój gdzie jesteś zaraz będę!
- Misiek nic mi nie jest, naprawdę... Zaraz będę.
Rozłączyłam się, wróciłam do domu, a Misiek siedział już na ganku czatując na mnie. Za nim już schodził, jego współlokator J:
- To kogo bijemy? Jak się ubiorę jeszcze ich dogonimy!

Z J. łączą mnie dziwne relacje. Na co dzień traktuje mnie, jak siostrę, ale po pijaku zaczyna się zachowywać niestosownie, powtarzając, czego to by nie chciał, gdybym nie była dziewczyną jego najlepszego kumpla. Aczkolwiek te momenty zazwyczaj olewam. Pijani dziwne rzeczy gadają/robią, więc nie wnikam,czy mu się chce (wiadomo czego), więc bredzi, czy jest szczery. 

Ta sytuacja pokazuje troskę, jaką jestem otoczona. Niby chłopcy momentami zachowują się, jak małe dzieci (o  2 w nocy ściągnęli śnieg z dachu i zaczęli się rzucać śniegiem i lepić bałwana w przedpokoju), a jednak jak zgłodniałam, J. naznosił mi przekąsek, po czym jak zasnęłam u niego, przytulił i zaniósł na rękach do pokoju A. Ten oczywiście zajął się mną jeszcze lepiej i czulej.

Mogę przywołać wiele sytuacji, niektóre śmieszne, niektóre wzruszające, jak A. pokazał, jak dba o mnie. Pamiętam, jak zwymiotowałam na jego narzędzia pijana, i nic nie powiedział, tylko rozebrał, zaniósł do wanny, wykąpał, ubrał, okrył. Pamiętam, jak kochaliśmy się w zimnym miejscu i zamiast się skupić na rozkoszy pilnował, aby nie spadła ze mnie kołdra. Albo jak miałam gorączkę i cała się trzęsłam -tulił mnie całą noc. Pamiętam też jak byłam cała obolała, ale chcąc seksu zaczęłam grę wstępną. Skrzywiłam się pod, którymś z jego dotknięć, a ten prawie się popłakał, że sprawił mi ból.

Na co dzień nie jest za słodki. Uwielbia mi dopiec, pojechać, razem z J., rzuca złośliwości. Jednakże, jak tylko coś mnie boli, albo coś mi grozi, zaraz jest przy mnie i czuwa. Odnoszę wtedy wrażenie, że przejmuje się moim cierpieniem bardziej niż ja. Za nic w świecie nie oddałabym, ani jednego buziaka w czoło, czy czubek nosa, ani jego ciepłych ramion. Oto ja! Sierota, która znalazła w końcu dla siebie dom.


Ludzie często zadowalają się samą namiętnością w związku. Czując siły pociąg do kogoś, nie tylko seksualny, nie zwracają uwagi na resztę. Mózg wytwarza uzależniające substancje - jesteśmy w sidłach zauroczenia i koniec. Nie myślimy racjonalnie, więc nie możemy skorygować swojego wyboru, zauważyć wad partnera, więc wystawiamy się na bolesne rozczarowania - dobrowolnie.

Ponoć są tylko 3, lub aż, gdy jesteśmy w sidłach namiętności, warunki, które spełnione mogą uchronić nas przed niewiernością drugiego, czy przed rozpadem związku. 

1) namiętność - są to b. silne emocje, często sprzeczne, jest to złość, ale i pożądanie, czy tęsknota; niestety bardzo szybko się w związku wypala, przez, co ludzie zaczynają szukać ekscytacji w innych ramionach

2) intymność - rośnie wraz z długością związku. Jest to zaufanie, wzajemne poznanie siebie nawet w najobskurniejszych sytuacjach.

3) zaangażowanie - jedyna świadoma czynność, dzięki której podejmujemy wybór nad wkładaniem wysiłku w dany związek. Wybór ten podejmujemy codziennie! Nie ma urlopu!

Zastanawia mnie, jak to jest, że ja, bez żadnych wzorców trafiłam na loterii faceta, który np. ma ochotę tylko mnie pieścić, rezygnując ze swojej przyjemności. A niektórzy z dobrych domów powybierają sobie, jakieś patologie, którym często gęsto chodzi tylko o seks. Nawet taki J. - do rany przyłóż, interesownie, czy nie. Czuję się bezpieczna i szczęśliwa.

Przeraża mnie jednak, że problemy z jakimi ludzie trafiają na moje forum psychologiczne, to głównie w miłości i związku i, że wielu z tych ludzi, którzy nawet jak już coś sobie poukładają - wraca do nas. Ich problemem nie są tylko zbyt pochopne śluby, dzieci, ale mylenie namiętności z intymnością. Odnoszę wrażenie, że wielu nie umie ich definiować i odróżniać, albo nie ma świadomości, że obie są potrzebne. Facet jest kochany, bo poprzytula przed seksem i potrzyma za rękę na mieście (zwykle facetów tematy się tyczą). Albo podejście: "tak, jesteśmy razem, nie on/ona nie wie o niczym, bo po co? mam kumpli/przyjaciółki, jej/jemu też mam się zwierzać? jak to?".

Według mnie związek bez przyjaźni jest bardzo narażony na rozpad. A Wy? Jak uważacie? Jak jest u Was? Co dominuje, czego brakuje? W jakim wykonaniu, Wy dostajecie czułość?

11 komentarzy:

  1. Mój związek zaczął się od przyjaźni, trwała ona trzy miesiące, po czym przerodziła się w prawdziwą miłość. Dziś, po czterech latach jestem jego żoną. I wiem, że to była najlepsza decyzja w moim życiu.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie brakuje chyba tylko romantyzmu. Odkad wyjechalismy do Uk jakos przygasl u mojego M. ale tak poza tym to czulosc jest i ją widać. Moj M. jest z tego typu facetów, którzy nie mówia, oni pokazują. Czasem mnie to męcze bo ja jestem z tego typu, którzy mówią i to dużo...

    OdpowiedzUsuń
  3. Związek powinien być oparty na przyjaźni (dlatego właśnie tak bolało mnie to, że nie potrafiłam powiedzieć o pewnych rzeczach Wariatowi). Wiele razy kiedy rozmawialiśmy Wariat powtarzał, że gdybyśmy się rozstali brakowałoby mu mnie też jako przyjaciółki. To dobrze kiedy wypracujesz sobie z osobą, z którą jesteś taką więź...
    Czułość... pamiętam jak dostałam mega gorączki, poszedł położyć się na lodowate kafelki żeby zadziałać jak taki naturalny okład :) Kiedy dzieje mi się krzywda zrobi wszystko by tylko mi ulżyć i to jest piękne. Brakuje chyba czasami romantyzmu, ale to przeze mnie bo ja dosyć twardo stąpam po ziemi i nie lubię zbyt dużych fajerwerków.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiedz mi jak to jest, że czytam twoje notki i czasami mam wrażenie, że czytam sama o sobie?? Co do mojego związku to na jego temat już troszkę wiesz. A ;* jest naprawdę kochany, jesteśmy ze sobą nie wiele, bo to zaledwie prawie 5 miesięcy, ale wiem, że jest moim przyjacielem. Zawsze mogę do niego zadzwonić, porozmawiać, a on mnie wysłucha i wesprze najlepiej jak potrafi. Tęsknota nie jest nam obca i towarzyszy na prawdę często czasami mam wrażenie, że za często. Widujemy się co 2 tyg odkąd stracił pracę, a teraz gdy wyjedzie będzie cholernie ciężko i też zastanawiam się czy to wzmocni nasz związek? Co do namiętności, nie brakuje nam jej ;) ale widzisz… też bardzo często myślę o tym, czy to dla tego, że wszystko jest jeszcze takie świeże czy po prostu umiemy docenić to co mamy po kilku nie udanych związkach mimo tak młodego wieku… Ehh wiem, wszystko pokaże czas, tylko czy będę z tego zadowolona?

    OdpowiedzUsuń
  5. Hymmm czego brakuje? Chyba czasem ogłady, tego by zachowywał się bardziej dojrzale... Okazywanie czułości? Ostatnio ogromne :) , choć wie, że ja kontroli nie lubię więc mamy do siebie zaufanie :) . Jesteśmy ze sobą od roku a Moja mama czasem mówi, że zachowujemy się gorzej niż "stare małżeństwo" Czyli to chyba dobrze no nie? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja i moja przyjaciółka doszłyśmy ostatnio do wniosku, że powinno się wychodzić za mąż za najlepszego przyjaciela. Bo przyjaciel to ktoś kto mimo że wie dosłownie wszystko to ciągle kocha i wspiera i co najważniejsze - zawsze jest. A z miłością bywa różnie. Bo tak naprawdę nie ma prawdziwej miłości, jeśli jej podstawą nie jest przyjaźń.
    Takie tam babskie rozmyślania przy butelce wina :)
    Pozdrawiam cieplutko ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. mój związek też zaczął się od przyjaźni i generalnie niczego nam nie brakuje, dopełniamy się jakoś :)

    muszę w wolnym czasie przejrzeć Twojego bloga w całości :D

    Alexis

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie się zaczęło od koleżeństwa, po tygodniu byłam zakochana, ale dopiero po miesiącu zostaliśmy parą. Dziś jesteśmy przyjaciółmi i kochankami :) A R. okazuje mi swoje uczucie aż z przesadą :) Mama mówi że nie dość że byłam rozpuszczona bo jedynaczka, to teraz już całkiem jest ze mną tragedia, bo R. robi wszystko o co go poproszę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mój związek z B ma bardzo długą historię. Poznałam go jak miałam niecałe 14 lat na...treningu sztuk walki.

    Najpierw bylo koleżeństwo, 4 lata później związek. Mało trwały, prawie jak otwarty, pełen bólu, łez, rozczarowań, ale cały czas jakaś magiczna siła nie dawała mi odejść i walczyła o tą...miłość, która tez przyszła z czasem.

    w wieku 24 lat (6,5 roku bycia razem) wzięliśmy ślub. Zawsze byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, nie ma rzeczy, której bym mu nie powiedziała. Rozumiemy się bez słów. Potrafimy razem śmiać się i nawet milczeć długo...

    Mimo iż przeszliśmy wiele prób, to ciesze się, że je przetrwaliśmy i możemy być razem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyjaźń i zaufanie są niezwykle istotne, szczególnie z perspektywy osoby oszukanej i zdradzonej. Twój mężczyzna, to prawdziwy skarb, życzę Wam wszystkiego dobrego! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy wcześniej mój facet nie był moim przyjacielem. I chyba dlatego każdy związek się rozpadał. Teraz, mój Mąż jest moim najlepszym przyjacielem i nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej.

    OdpowiedzUsuń