Tak jak przeczuwałam, musiało pójść
coś nie tak! Starałam się, nie poddawałam... Kiedy paczką przyszedł
spóźniony, świąteczny prezent - czytnik, rzuciłam go w kąt, bo trzeba
się uczyć! Kiedy A. miał szkolenie w weekend, które musiał oblewać, a
ciotka ściągnęła mi nowe gierki na tablet, nie! trzeba się uczyć! Kiedy
naprawiłam swoje elektroniczne pióro i ciągnęło mnie do rysowania - nie!
Byłam twarda i się uczyłam. Książki nawet w miarę ciekawe były wiecie?
No i tak sobie siedzę i douczam się do jutrzejszego egzaminu, kiedy
patrzę, o kumpela ze studiów na gg. No to postanowiłam dopytać, z czego
ona się uczy na jutro, a ona co mi na to?
- O, to nie pisałaś dzisiaj ze wszystkimi?
Zrobiło
mi się gorąco, spociłam się jak dziwka w kościele i sprawdziłam jeszcze
raz maila. Faktycznie ten 6 luty, jakoś przy cyfrze pękał i można było
dostrzec jakąś wyjebistą czcionką pisaną piątkę. Kurwa.
No,
ale zgodnie z wiedzą, którą posiadłam do "jutrzejszego" egzaminu,
człowiek nie może myśleć o sobie źle i chroni swoją samoocenę, więc
zamiast zrobić z siebie debilkę napisałam kumpeli, że ja w drugiej turze
piszę. Po czym poleciałam wyżalić się swojej przyjaciółce. Jednakże
zaraz do głowy wpadło mi, że jutro trzeba iść poudawać do lekarza, albo
przerobić stare zwolnienie i do dziekanatu. Ja tak łatwo terminu nie
oddam!
PRZYJACIÓŁKA:
no to próbuj maleńka,
do lekarza też byś mogła,
idź popłacz się, poudawaj
jesteś dobra w te klocki
JA:
Skóra mi zeszła z twarzy,
to powiem, że to jakaś alergia
i nie poszłam wczoraj na zajęcia,
bo biegałam do kibla czy coś
PRZYJACIÓŁKA:
a dlaczego zeszła?
JA:
nie wiem, może jakaś alergia :D
Po tej fascynującej rozmowie, przyjaciółka poradziła mnie abym szła, bo:
jak jesteś w czymś dobra serio to w udawaniu biednej, maleńkiej ofiary i dostawaniu czego chcesz
hehe ;)
OdpowiedzUsuńhumor mi poprawiła :)
OdpowiedzUsuńhumor mi poprawiła :)
OdpowiedzUsuńJa też tak miałam, i też w okolicach 6 lutego, jakieś dwa lata temu. Grupa, w której powtarzałam przedmiot, miała dwa egzaminy z 2 różnych przedmiotów, 6 i 8 lutego. Mnie interesował ten 6., ale z niewytłumaczalnych względów wmówiłam sobie, że egzamin mam 8 i tego nie sprawdziłam. Przychodzę 8, a tu koleżanka: a czemu nie było cię 6? Ja: co???? Oczy okrągłe jak spodki. Na szczęście wykładowczyni pozwoliła mi przystąpić tego 8 i zdałam, ale do dziś jestem zszokowana swoim niedbalstwem/roztargnieniem. Nie martw się zatem, zdarza się!
OdpowiedzUsuńZdasz w następnym terminie:)
OdpowiedzUsuńHeh dobra jesteś ;) Mam nadzieję, że myczek z lekarzem i terminem egzaminu się uda ;)
OdpowiedzUsuńMnie też tak parę razy oszukano!! Na szczęście zawsze na zerówkach więc nic nie kombinowałam :P
OdpowiedzUsuńNo ja na twoim miejscu to bym się chyba zesrała :D Twarda jesteś :D I jak, udało się?
OdpowiedzUsuńA kiciuś wytrzeszcza na Ciebie oczy i myśli: "To ona, tak jak ja, też potrafi robić oczy shrekowego kota?":)
OdpowiedzUsuńHahahah Mono, rozwaliłaś mnie :D No oczywiście, że jesteś sprytna :D
OdpowiedzUsuńSzczerze ci powiem, że cienia wiatru nie czytałam, gry anioła też nie. Pałac północy był średni, ale światła września się nie umywają no i sądzę, że od tej pozycji powinnaś zacząć :))
OdpowiedzUsuńCóż, trza dbać o swoje interesy ;) Popieram, zdecydowanie popieram! :)
OdpowiedzUsuńhehhe ja kiedyś wybrałam się do lekarza zdrowa po zwolnienie po czym się okazało, ze naprawdę jestem chora ;D I jak przez cały czas czułam się świetnie to jak tylko wyszłam od lekarza to zaczęłam umierać; D
OdpowiedzUsuńWłaśnie dobrze się składa, bo w końcu będę mieć trochę czasu, więc może uda mi się w końcu coś napisać! :)))
OdpowiedzUsuńZapraszam wkrótce!
P.S. obiecuję poprawę ^^
"spociłam się jak dziwka w kościele" haha jebłam :)
OdpowiedzUsuńJa studiuję międzywydziałowo ochronę środowiska, ale większość przedmiotów (specjalnościowe) mam na wydziale geografii na głównym kampusie. Specjalnośc wybrałam sobie geoinformatykę. Jest ciekawie, ale dosyć trudno. A Ty co studiujesz? (prawdopodobnie kiedyś mi pisałaś, ale prawdę mówiąc wyleciało mi to z głowy)
OdpowiedzUsuńA z dziecmi tak właśnie się zastanawiam, ale z kolei stałą pracę też ciężko jest znaleźć. Teraz żadko kiedy dostaniesz gdzieś umowę o pracę, a jeśli mówisz o płatnym urlopie, to tylko na podstawie takiej umowy możesz się o to ubiegać.
Ja mam ten plus, że jako grafik mogę pracować zdalnie. Nie stanowi to dla mnie problemu, żeby pojawić się raz w tygodniu w pracy, a wszystko inne robić w domu. Wszystko kwesta dogadania z pracodawcą. Pracę szukam już teraz, rozesłałam CV i czekam. Myślę, że mimo nawalonego planu jakoś uda mi się ogarnąć chociaż pół etatu już od marca. Trzymaj kciuki :)
A co do tej sytuacji z egzaminem - mnie się to akurat nie zdarzyło, ale mojemu mężowi jak najbardziej.
Czasem można zagrać w otwarte karty z lekarzem, ale to wszystko zależy jaki lekarz i jak często to robisz ;)
Ewentualnie zawsze możesz powiedzieć, że miałaś mega silną migrenę i prochy nie pomagaly. No i że nadal Ci całkiem nie przesło, ale przynajmniej bylaś w stanie wyjść z domu ;)