Jestem rozdarta pomiędzy różnymi światami... a to przecież niedorzeczne, bo świat jest tylko jeden. To skomplikowane... ~Scarlett_Blade
Ze swoim smutkiem poszłam do A.. Zapomniałam, że planował jakąś imprezę, koncert, zarezerwował stolik, zaprosił ludzi. Nie miałam ochoty na imprezę, ale nie chciałam mu jej psuć, skoro tak długo ją planował, z okazji targów żeglarskich. Powiedziałam, że zostanę i na niego poczekam, że się pouczę, czy coś, a on żeby się wybawił. Wtedy mnie zaskoczył, bo stwierdził, że jak ma wybór imprezę, nawet taką, która jest jego tradycją w ten dzień, czy wieczór ze mną, to woli wieczór ze mną. Kiedy zaczął dzwonić i odwoływać wszystko, zgodziłam się, więc na kompromis - pójdziemy na imprezę, ale zostaniemy krócej. Nie chcę, aby musiał z czegoś dla mnie rezygnować, żeby musiał się poświęcać.
Pół imprezy siedziałam naburmuszona, potem się upiłam i wygadałam, że jego kolega się do mnie dobierał, że studiuję 2 kierunki na uczelni... generalnie wszystko, czego nie chciałam. A co on na to?
- Wiem.
Wtedy dopiero zrozumiałam, jak idiotyczne było ukrywanie przed nim czegokolwiek. Przecież znał mnie, jak nikt inny, pewnie nawet bardziej niż ja sama.
Po imprezie cały czas się tuliliśmy, przez całą noc, z przerwami na wiadomo co ^^ (nie, nie chodzi o sen). Wiecie co poczułam? Że nieważne jest to kim jestem, ani co robię, bo A. kocha mnie jak się focham, jak się wściekam, czy płaczę, i jak jestem radosna, pełna życia. Był ze mną w trakcie tej mojej całej przemiany. Kochał nieśmiałą, zamkniętą w sobie introwertyczkę, a teraz kocha, żywiołową, towarzyską ekstrawertyczkę. Kocha mnie nie tylko za to jaka jestem, ale za to, że jestem w ogóle.
Rano przyniósł mi śniadanie do łóżka, po południu pojechał do Białegostoku, aby załatwić paszport na naszą wycieczkę w sierpniu na Krym (ja niestety nie mogłam jechać z nim). Napisałam do niego na gg, czy dojechał szczęśliwie i wtedy... wtedy kiedy Misiek zaczął odpisywać, wysyłać mi buziaczki, napisał M.
W drugim oknie gg pojawił się mój stary świat, miałam dokładny kontrast tego, co mam, i co miałam. W jednym bezpieczna i kolorowa bajka, mężczyzna, przy którym robiło mi się ciepło na sercu, a w drugim M.opisywał swoją sytuację. Pisałam już wcześniej, że kiedyś byliśmy razem, i że jest w więzieniu, bo jako alkoholik, po pijaku narobił kilka głupstw. Za jedno odsiedział, drugie albo zawieszą mu jutro, albo będzie musiał, do więzienia wracać. Opisywał chęć ucieczki, schowania się, opisywał strach przed operacją, bo po jego wyjściu, ktoś go napadł i pobił do tego stopnia, że była konieczna. Opisywał, że jak go dorwą, to się zabije, że nie chce takiego życia. Kiedy uznałam to za idiotyzm, bo został mu do odsiedzenia raptem rok, a woli uciekać przed tym resztę życia, niż mieć z głowy, wtedy kazał mi sobie przypomnieć, jak to było chcieć uciec od życia, jak to było być w zamknięciu, jak to było, jak bili i poniżali, a na koniec spytał, czy gdybym nie poznała A. to czy też tak pięknie stanęłabym na nogi.
Chcąc się obronić zaczęłam szukać, czegokolwiek co zrobiłam sama dla siebie, bez A. Zaczęłam mu tłumaczyć, że sama podjęłam terapię, że mimo problemów takich, jak on nie wpadłam w nałóg, ukończyłam szkołę, że nie szukałam przyjaciół, którzy ściągnęliby mnie jeszcze niżej. Jednakże miał rację. To wszystko nie było wystarczające, bym była szczęśliwa i zwyciężyła swoje problemy. Całe życie z nimi walczyłam, ale to miłość mnie uleczyła.
M. jest takim pomostem, który łączy mnie z tym co było. Często wspominamy i śmiejemy się z wydarzeń z psychiatryka. Przypominamy sobie, jak to było nie mieć nic. Z tą różnicą, że ja mam już właściwie wszystko, a M. dalej musi ciągle zaczynać od zera.
Jeszcze nie raz pewnie będę smutna, będę czuła cień swojej przeszłości na tym, co mam teraz. Nie raz będę narzekać, będzie bolało i będzie mi źle. Co roku przecież wydarzało się coś, co wywracało moje życie do góry nogami, często nie miałam pojęcia, gdzie będę za miesiąc, a co dopiero za rok. Myślę, że potrzebuję znacznie więcej czasu, aby przyzwyczaić się do upragnionej stabilizacji. Czasu i chyba pogodzenia się z tym, że było jak było i nie będzie więcej.
Dziękuje wszystkim, co dali mi słowa otuchy!
PS. Jeśli nagle znienacka hasłujecie bloga, czy czynicie go prywatnym i zapominacie podać hasła/zaprosić wszystkich z Waszych linków, to nie dziwcie się, że owi zapomniani nagle przestają do Was zaglądać. Na nieszczęście widzę, że kolejnych muszę z linków pousuwać, gdyż nie zaszczycili mnie dostępem. Szkoda ;/
PS. Jeśli nagle znienacka hasłujecie bloga, czy czynicie go prywatnym i zapominacie podać hasła/zaprosić wszystkich z Waszych linków, to nie dziwcie się, że owi zapomniani nagle przestają do Was zaglądać. Na nieszczęście widzę, że kolejnych muszę z linków pousuwać, gdyż nie zaszczycili mnie dostępem. Szkoda ;/
Najważniejsze chyba jest to co tu i teraz, z doświadczenia wiem, że nie warto oglądać się za siebie. Lepiej myśleć przyszłościowo, cieszyć się z małych rzeczy i doceniać to, co już mamy.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że lepiej się skupić na tym co jest tu i teraz, chociaż rozumiem te powroty. Ja sama wracam często do przeszłości, swojej samotnej, cierpiącej przeszłosci i pomimo, że moj M. nie poswieca sie dla mnie az tak widocznie jak A. dla Ciebie to i tak nie wiem cyz potrafiłabym tak cieszyć sie z zycia gdyby nie on... i nawet jesli nie doszłam do tego sama, nawet jesli zawdzieczam to jemu to i tak sie z tego ciesze. Bo miłośc i mnie uleczyła i to jest najwazniesze :)
OdpowiedzUsuńKurcze.. Czasami jak czytam Twoje wpisy brakuje mi słów na to co widzę. Co prawda w końcu nic wielkiego niby się nie dzieje, ale to co przeżyłaś i co przeżywasz dalej robi swoje i działa na człowieka.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że ten chłopak nadal nie może ułożyć sobie życia i zazdroszczę Tobie tak udanego związku, takiego ogromnego, wzajemnego zrozumienia w nim...
Ty znalazłaś oparcie i możliwość przemiany w miłości, ale przecież przyjaźń też ma ogromną moc. Może, jeżeli swoim zwykłym słowem i pomocą dołożysz się jakoś do puli pozytywów dla M. to będziesz miała jakiśtam udział w pomocy mu, żeby wyjść z tej sytuacji?
OdpowiedzUsuńTwoje życie się zmieniło diametralnie i doświadczenie które zyskałaś może się przydać. Możesz stać się przykładem, że wszystko jest możliwe. Na pewno już jest przestrogą, bo właśnie wyszłaś z piekła i skóra wciąż jest rozgrzana.
Most dzielący te dwa światy zawsze będzie, bo chyba nie chcesz go spalić, prawda? Tylko, żeby ten most był wykorzystywany jako coś, dzięki czemu w chwili zwątpienia możesz spojrzeć na drugą stronę i przypomnieć sobie, że NIC nie jest warte i NIC nie jest powodem bby tam wracać.
Trzymaj się cieplutko!
A ja jestem przekonana, że z Twoim A. będziesz już szczęśliwa, że będzie po prostu lepiej. Zasłużyłaś na to, w końcu znalazłaś odpowiednią osobę. Trzymam za Ciebie kciuki, wszystkiego dobrego :*
OdpowiedzUsuńMiłość ma magiczną moc... bo przecież jeśli ktoś Cię ze wszystkich sił wspiera to dodaje skrzydeł.
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, czy bez mojego B dziś bym tu sobie słodko była...
Przyzwyczajaj się i zaakceptuj stabilizację. Ona Ci się należy. :*
Ale super!
OdpowiedzUsuńBuziol z pozdrowieniami! :)
cieszę się, że masz przy sobie kogoś takiego jak A. Wsparcie drugiej osoby, świadomość, że kocha nas właśnie za to, że jesteśmy - coś wspaniałego. Życzę, żebyście byli już zawsze ze sobą i żeby nigdy nie dopadały Cię chwile zwątpienia. :)
OdpowiedzUsuńwiosna to coś więcej niż tylko słońce. Wiosna zawsze niesie zmiany, ale zmiany nienachalne i bardzo pozytywne. :)
Potwór
Moja osiemnastka dopiero w lipcu, więc jak na razie chwilę poczekam. Chociaż, oprócz tego, że będę mieć dowód niewiele to zmieni.
OdpowiedzUsuńNoo, wręcz trochę Ci zazdroszczę, bo chyba każdy chciałby spotkać osobę, w której mógłby mieć takie oparcie i która bezgranicznie by nas kochała. A on bardzo Ci pomógł i potrafi dużo dla Ciebie poświęcić, to widać. :)
Trzymam kciuki za to, żeby teraźniejszość i przyszłość były jak najlepsze:)
OdpowiedzUsuńA do przeszłości moim zdaniem warto wracać tylko wtedy, kiedy może to przynieść coś pozytywnego:) Tobie chyba przyniosło:)
Pozdrawiam ciepło
Hmm nie lubię komentować nie poznawszy trochę bliżej "właścicielki" bloga chociaż przez wczytanie się a troszkę mi zejdzie zanim ogarnę notki:) Ale ta mnie bardzo wzruszyła-wielki skarb ten Twój A:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
http://be-strong88.blogspot.com
Weszłam tu wczoraj też przez blog Hakuny. I przeczytawszy Twojego bloga się poryczałam. Ostatnio nie ogarniam swojego życia, przecieka mi przez palce itd. A ty miałaś gorszą sytuację niż ja i dajesz rade. Inspirujące do wstania z łóżka i wyrzucenia laptopa przez okno.
OdpowiedzUsuńA propos ja nie studiuje psychologi może wkrótce po magisterce będę robić 3 letnią.
wlasnie o to w tym wszystkim chodzi aby miec wsparcie w tej drugiej osobie niezaleznie od tego czy jest dobrze czy zle...
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100% z osobą wyżej :) Mnie nie usuwaj z linków, co prawda zablokowałam blogspota, bo go po prostu zepsułam kombinowaniem :D I na razie jestem na starym blogu www.kinga-i-robert.blog4u.pl jak naprawię blogspota to go odblokuję :D
OdpowiedzUsuńRaczej nie wierzę,że ludzie mogą mi pomóc ale dziękuję..
OdpowiedzUsuńŻycie czasem układa się tak dziwnie.. Ludzie z którymi kiedyś szliśmy razem ramię w ramię dziś są na tak odległych poziomach.. Idą tak innymi drogami,że nie sposób czasem nie zatrzymać się w osłupieniu..
Gratuluję Ci wspaniałego mężczyzny. Każda chciałaby powiedzieć 'on mnie kocha taką jaką jestem,ze wszystkimi wadami i zaletami'
Mam nadzieję,że za rok będę myśleć dokładnie tak samo o swoim związku..
O tym samym,nie innym.
Ach,jakie życie jest przewrotne..
Wiesz nie obraź się, ale jestem tego samego zdania co większość, że powinno się liczyć to co jest tu i teraz bo sama widzisz będąc z A masz siłę i wiarę, której tak kiedyś Ci brakowało i miłość prawdziwą, namiętną, szczerą na którą nie każdy człowiek może liczyć czy ze strony rodziny czy ze strony ukochanej osoby. Ty masz szczęście więc trzymaj je w garści.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę Wszystkiego Najlepszego na przyszłość i z okazji Dnia Kobiet.
Bo najważniejsze jest być Kochanym ;*
OdpowiedzUsuńMożna jedynie zazdrościć takiej osoby obok (;
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o sytuację i rozmowę z M. Cóż sama stwierdziłaś, że ma rację mówiąc iż wyszłaś z tego wszystkiego dzięki A. Ale gdyby on chciał, gdyby pragnął coś zmienić w życiu, tak jak Ty to zrobiłaś, na pewno znalazłby sposób. Być może też jakąś osobę dla siebie, która mogłaby być dla niego takim "Aniołem Stróżem" jakim jest dla Ciebie A.
Ucz się ucz do poprawkowych, teraz na pewno poradzisz sobie bez problemu (;
musi być Ci pewnie trudno, gdy teraz masz taki wspaniały czas, a jednak wraca się do przeszłości. Wiele rzeczy zrobiłaś sama, najlepsze są te, które nie ściągnęły Cię na dół tak jak przyjaciele M. A. to Twój obrońca, ukochana osoba i przyjaciel w jednym, trafi się taki jeden na sto ;)
OdpowiedzUsuń~Kocia
Bez przerwy odbieram wrażenie, że przeszłość, fakt jej pamiętania ciągle cię męczy :(
OdpowiedzUsuńLila
wróciłam na blogspota ;p
OdpowiedzUsuńPrzeszłość i przyszłość nie powinny sobie wadzić ale słowa to jedno a rzeczywistość to drugie.
OdpowiedzUsuń