tag:blogger.com,1999:blog-7243357260087237931.post93596003256192832..comments2023-10-05T10:41:47.601+02:00Comments on Chwytając szansę!: "Pokazałem ci życie, ale zaraz przestałem ci je dawać"Mononokehttp://www.blogger.com/profile/03129887916328001761noreply@blogger.comBlogger9125tag:blogger.com,1999:blog-7243357260087237931.post-32516368556916189522014-05-11T17:50:38.743+02:002014-05-11T17:50:38.743+02:00Musisz czytać mnie bardzo uważnie, skoro potrafisz...Musisz czytać mnie bardzo uważnie, skoro potrafisz zrobić tak trafną analizę ;). Myślę, że też usilnie próbowałam "zasłużyć" na tą swoją przystań, dlatego się mu podporządkowałam. <br /><br />Również uważam, że dobrze zrobiłam i nie żałuję, ale... czuję że teraz zaczyna dochodzić do głosu ta druga część mnie, tłumiona przez lata. Która nie tylko może urozmaicić moje życie, ale też je zniszczyć. Moim zadaniem będzie teraz to jakoś wyrównać i nad tym zapanować. Bo już nie ma przystani, która mnie uspokoi i będzie trzymać w ryzach. <br /><br />Co do A. teraz jest już troszeczkę za późno na jego pobudkę. Jednakże miłość nie znika ot tak, na pstryknięcie palcami. Mam do niego sentyment, i myślę, że jakby się bardziej postarał mógłby obudzić we mnie to co do niego czułam. Choć nie starczyłyby puste słowa, musiałby mi udowodnić swoją zmianę, np sprzedać motory, czy wynająć normalne mieszkanie. Starać się o mnie jakiś czas pokazując, że jednak był w stanie nauczyć się dzwonić.Czy zmienić pracę... Myślę, że wtedy byśmy się dogadali jakoś i choć to co teraz napiszę zabrzmi pewnie trochę chamsko, dzięki kochankowi poznałam tez lepiej swoje potrzeby, mogłabym A. na nie naprowadzać skuteczniej. No ale umówmy się to nigdy nie nastąpi ;) a on nigdy nie miał zbytniej ochoty zajmować się moimi potrzebami. Także w cuda nie wierzę, choć pewnie byłaby to lepsza opcja, niż bycie kochanką zajętego chłopaka, z którym może i nigdy w życiu się nie zejdę.Mononokehttps://www.blogger.com/profile/03129887916328001761noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7243357260087237931.post-7495442431121742772014-05-11T17:31:22.496+02:002014-05-11T17:31:22.496+02:00Nie przeginasz ;) masz całkowitą rację. Bardzo mi ...Nie przeginasz ;) masz całkowitą rację. Bardzo mi przeszkadza, że ma dziewczynę, ale nasza relacja zaczęła się jeszcze przed tym jak się z nią związał. Chyba dzięki temu miałam jakby mniej oporów, a teraz... teraz rola tej drugiej jest tak mocno obciążająca emocjonalnie, że trochę brakuje mi empatii. Moja sytuacja jest tak skomplikowana, ze po prostu nie umiem myśleć dodatkowo o innych z tej sytuacji, jeśli wiesz co mam na myśli...<br /><br />Jest gdzieś tam na moim sumieniu, ale ponieważ dodatkowo niespecjalnie ją lubię, wolę na razie zrzucać ją na jego sumienie i próbuję uporzadkować sytuację ze swojej strony, bo aktualnie to ona jest szczęśliwa, a ja nawet nie wiem czy mam na co liczyć ;). I nie pasuje mi to, będę naciskać na niego na jakąś konkretną deklarację, a sama poznaję nowych ludzi i staram się żyć tak jakby Pana nr 2 w ogóle w moim życiu nie było. Czas pokaże jak to się dalej potoczyMononokehttps://www.blogger.com/profile/03129887916328001761noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7243357260087237931.post-36817502945040505032014-05-11T12:47:52.046+02:002014-05-11T12:47:52.046+02:00Skomplikowane to Twoje życie, nawet bardzo. Już ni...Skomplikowane to Twoje życie, nawet bardzo. Już nie wiem, czy jestem "po Twojej stronie". Nie przeszkadza Ci, że Pan nr 2 ma dziewczynę? Względy materialne determinują wszystko? A jak czułabyś sie na miejscu tej dziewczyny? Staram się nie osądzać, ale w tym wszystkim trochę zabrakło zwykłej przyzwoitości. <br />Jeżeli przeginam, to mnie ochrzań, wszak "no body is perfect":)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7243357260087237931.post-12968996192033452122014-05-11T10:53:26.786+02:002014-05-11T10:53:26.786+02:00Wiedziałaś jak mnie wywołać do stołu! Do rzeczy - ...Wiedziałaś jak mnie wywołać do stołu! Do rzeczy - twój border trochę mówi za ciebie, ale widać, że terapia wpłynęła na twoje myślenie i wielkie brawa, że cały czas z jej efektów korzystasz, bo wciąż jesteś tą mądrą kobietą, którą lubię czytać (chociaż czekam aż więcej osób ochrzani cię za te tabletki, to wcale nie jest dobre rozwiązanie, nawet w krótkim czasie!). A. był przystanią bezpieczeństwa. Wiedziałaś, że demony przeszłości nie dosięgną cię przy nim, bo nie był "takim" typem. Jednak z kolei zapomniałaś o innych ważnych rzeczach, które cię (i związek) definiują i za sprawą poczucia bezpieczeństwa, po części, zrezygnowałaś z siebie, swoich potrzeb - by być akceptowana przez "bezpieczną przystań". Ty byłaś i jesteś tą, która ma przed sobą dużo smakowania życia. A on z kolei - o 8 lat starszy - miał już inne potrzeby, życie postrzegał inaczej, a po drodze wkręcił się w uzależnienie od pracy i komputera (albo od zawsze był od tego uzależniony - jednak taki świat jest prostszy, szybko dostarcza podniet i równie szybko można z niego wyjść, jeżeli coś nie pasuje). Zapomniał tylko po drodze o Tobie. Na pozór "bezpieczna przystań" nią nie była, ponieważ jego jedyną zaletą było właśnie to, że cię nie skrzywdzi tak, jak mężczyźni z przeszłości. A resztę już zaakceptowałaś, do czasu, jak widać. Wydaje mi się, że podjęłaś dobrą decyzję o niereanimowaniu trupa. Powiedz mi jedno - gdyby A. nagle się obudził i prosił cię o przebaczenie, co byś wtedy zrobiła?<br />Co do namiętnego kochanka - czekam na rozwój wydarzeń :)autystyczny-mankuthttp://autystyczny-mankut.blog.plnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7243357260087237931.post-63472592439458570892014-05-11T01:32:54.732+02:002014-05-11T01:32:54.732+02:00A. nie miał za wiele wad? To my chyba o innym A. m...A. nie miał za wiele wad? To my chyba o innym A. myślimy. :P I serio, zero stycznych z antypatią (szczególnie, że chłopu ostatnio współczuję i się z nim solidaryzuję, więc trochę zapomniałam o antypatii), ale poza arogancją, to z niego jest niezły egoista, empatię to zna tylko z definicji chyba no i straszny z niego nudziarz. Zalety też ma - wierny choćby, trochę paradoksalnie. Uczciwy. Szczery. Pracowity? Do przesady, więc dla związku to raczej wada. Solidny? Ponownie - w pracy tak, w związku już niekoniecznie. Jak to wszystko razem wymieszasz, to dostajesz właśnie porządnego chłopa, co wprawdzie nie zdradzi, ale i się nie zainteresuje, nie zadba, a termin "potrzeby emocjonalne" jest dla niego równoznaczny ze "szczeniackie fanaberie". Dla którego na pierwszym miejscu jest praca, na drugim praca, na trzecim hobby, dalej odpoczynek, znajomi i brylowanie w towarzystwie, co podnosi ego i dopiero jak to wszystko jest zaliczone, to związek, bo związek to dla niego jakiś chyba constans, który jak już jest to jest i nic przy nim robić nie trzeba. Na świat patrzy przez pryzmat siebie, więc jak jemu jest coś niepotrzebne, znaczy się w ogóle niepotrzebne. On czegoś nie oczekuje i nie daje, i uważa, że tak jest fair i bombowo. I nadal uważam, że spokojnie może sobie znaleźć babkę, która go takim zaakceptuje i dla której to nie będą wady, no tylko to nie jesteś Ty.<br /><br />Acha i uważam, że jest coś w tym, że chyba przejmowałaś trochę jego cechy i projektowałaś na innych, bo ostatnio sporo się dla mnie zmieniłaś. Trochę na gorsze, ale i trochę na lepsze. Chociaż może to taki okres tylko. Się zobaczy.<br /><br />Przypomnij mi, żebym Ci coś jeszcze napisała o wadach, już na kanale prywatnym. ;-)Tinahttps://www.blogger.com/profile/14356607033364460471noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7243357260087237931.post-1388380909542835602014-05-11T01:10:51.925+02:002014-05-11T01:10:51.925+02:00Przypominam o babkach, którym skutki uboczne chińs...Przypominam o babkach, którym skutki uboczne chińskich tabletek wyszły po ponad roku, więc schładzam poskoki radości. Tinahttps://www.blogger.com/profile/14356607033364460471noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7243357260087237931.post-50443216929686274832014-05-11T00:53:40.403+02:002014-05-11T00:53:40.403+02:00Najgorzej, jak do kogoś nie dociera, co się do nie...Najgorzej, jak do kogoś nie dociera, co się do niego mówi (mam na mysli A.) Jednak skoro mu to takie obojętne, to tym lepiej, że już jesteś wolna z tego bądź co bądź toksycznego związku. Co się zaś tyczy tabletek to krzyczeć nie będę, bo i tak mnie nie posłuchasz :P Ważne, że jednak masz trochę rozsądku :) Villhttps://www.blogger.com/profile/14985649758790511848noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7243357260087237931.post-46545115170944757172014-05-10T17:27:35.703+02:002014-05-10T17:27:35.703+02:00nie bój się ;) poza epizodem, kiedy zmiesząłam je ...nie bój się ;) poza epizodem, kiedy zmiesząłam je z alkoholem i było nieciekawie (nie wiedziałam że nie wolno!) było wszystko ok. jak czułam się gorzej parę dni nie brałam ich. Jestem zdrowa i chudsza :) Uważam że wszystko jest dla ludzi, jak się umie z tego korzystać, a ja naszczęście jakieś resztki rozsądku zachowałam. Dziękuję za troskę ;)Mononokehttps://www.blogger.com/profile/03129887916328001761noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7243357260087237931.post-11034715993032477372014-05-10T16:23:45.689+02:002014-05-10T16:23:45.689+02:00Mam wrażenie, że jeśli chodzi o A., to wyrwałaś si...Mam wrażenie, że jeśli chodzi o A., to wyrwałaś się z nieco złej relacji. Skoro mu było tak wszystko obojętne w poźniejszym czasie, to pewnie się męczyłaś, mimo dalszej miłości do niego. <br />A te tabletki mnie wręcz wystraszyły. Mam nadzieję, że nie zniszczyłaś sobie organizmu bardzo...Kociahttps://www.blogger.com/profile/11006660679210526351noreply@blogger.com